Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Morris Desmond Zachowania intymne
- Morris Desmond Naga malpa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Roderick Thorp Szklana pulapka
- Thorp Roderick Szklana pulapka
- Desmond Bagley List Vivero
- Bagley Desmond List Vivero
- Morrell Dav
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la Manchy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odkąd zjawił się Slade, ogromnie poprawiłem sobie wymo-wę, choć wymowa nie miała akurat wpływu na stopień, jaki miał mi wystawić naodległość egzaminator.Zakuwałem pół godziny, wreszcie wyjąłem czek i rozpro-stowałem go.Poczułem zapach kurzu niesionego wiatrem z hałd johannesburskich kopalń.Od chwili, kiedy ostatni raz widziałem taki formularz, minął kawał czasu.Kwo-ta została już wpisana: R 10.000.Dziesięć tysięcy randów! Pomyślałem sobie, żechłopaki nieco przesadzają, bo w końcu z powodu dewaluacji funt spadł w stosun-ku do randa tak, że czek opiewał na kwotę pięciu tysięcy sześciuset pięćdziesięciufuntów.Miejsce na nazwisko okaziciela było puste.Tego nie chcieli mi jeszczezdradzić, a nawet gdybym zdołał się czegoś dowiedzieć, na jakiekolwiek działa-nia nie miałem już czasu.Wpisałem datę, dołożyłem podpis ale nie podpis J.A.Reardena, o nie! i wetknąłem blankiet między kartki rosyjskiej gramatyki zastanawiając się, czyzachowuję się jak facet z głową na karku, czy jak frajer nad frajerami.Ktoś mógłmnie wykołować nawet sam Johnny Swift i to na ponad pięć patoli, wyko-łować na czysto i bez mydła.Musiałem jednak liczyć na ludzką chciwość.Jeżelido kogoś dotrze, że z więziennego zródełka można wyssać jeszcze więcej szmalu,facet, albo faceci, zjawią się po dalsze pieniądze.Tym razem jednak będę płacił56za konkretną robotę, w dodatku po jej wykonaniu.Następnego ranka przekazałem czek Sherwinowi, który tak umiejętnie skryłgo we wnętrzu dłoni, że natychmiast wyzbyłem się wszelkich wątpliwości wyniesie czek za mur i absolutnie nikt tego nie zauważy.Ba! Bo też Sherwin toSherwin, stary karciarz i nikt z mieszkańców holu C nigdy w życiu nie zagrałbyz nim nawet w wojnę.Przy Sherwinie karty zdawały się przemawiać ludzkimgłosem i słuchać go jak generała, więc ukrycie niewielkiego czeku to dla niegofraszka.Potem znów czekałem, dumając, na jakie to wydatki potrzeba tym Wykałacz-kom aż pięciu tysięcy funtów.Mijały dni.I nic się nie działo.Wyliczyłem sobie, że aby zrealizować czeki przesłać wiadomość do Anglii, potrzeba niewiele więcej niż tydzień.Kiedy mi-nęło pięć długich tygodni bez jednego znaku, zacząłem się denerwować.I nagle bomba wybuchła.Zdarzyło się to w czasie zajęć wolnych.Smeaton trochę mnie akurat objeż-dżał za drobne niedociągnięcia.Nie sprzątałem już tak dobrze, jak trzeba, co by-ło oznaką, że w zdenerwowaniu dopuszczałem się błędów.Tymczasem nadszedłCosgrove, niosąc pudło z szafami.Wyczekał, aż Smeaton skończy i rzekł: Głowa do góry, Rearden.Zagramy partyjkę?Znałem Cosgrove a.Facet był swego czasu mózgiem bandy prze-szmuglu-jącej whisky i papierosy.Ktoś na niego doniósł, go i dostał dychę.Odsiadywałwłaśnie szósty rok i przy odrobinie szczęścia mógł wyjść już za dwa lata.Pozatym Cosgrove trzymał berło szachowego króla holu C.Tak, to bardzo przebiegłyi inteligentny gość ten Cosgrove. Nie dzisiaj, Cossie palnąłem z roztargnieniem.Spojrzał z ukosa na Sme-atona, który stał dwa kroki dalej. Nie chciałbyś wyrobić sobie dobrej pozycji wyjściowej? Jakiej pozycji wyjściowej? rzuciłem ostro. W wielkim turnieju, Rearden! Uniósł w górę pudełko z szacha mi.Pograsz ze mną i dam ci cynk na kilka dobrych ruchów, stary, zobaczysz.Znalezliśmy sobie stolik na drugim końcu holu, z dala od Smeatona.Rozsta-wiliśmy figury. No dobra, o co chodzi, Cossie? zapytałem. Jestem twoim łącznikiem.Będziesz rozmawiał tylko ze mną i z nikim in-nym.Jasne? Kiwnąłem głową, a on mówił dalej. Na początek będę gadało forsie. No to możesz się już nie fatygować powiedziałem. Te Wykałaczki,ta twoja ekipa, dostała ode mnie pięć kół, a nie widzę jeszcze żadnych rezultatów. Widzisz mnie, tak? Rozejrzał się wokół. Graj.Masz pierwszy ruch. Przesunąłem pionka na B3, a on roześmiał się cicho. Ostrożny jesteś, Rear-den! To cholernie delikatne otwarcie!57 Skończ z tymi subtelnościami, Cossie.Gadaj, co masz do powiedzenia. Nie mam ci za złe ostrożności.Powiadam tylko, że będziesz musiał jeszczewięcej wybulić i tyle. Póki stąd nie wyjdę, nic z tego oznajmiłem. Aż takim frajerem niejestem. Nie dziwię ci się odparł. To jest jak skok w ciemność.Ale prawdą teżjest, że albo pogadamy o forsie, albo sprawy nie było.Obydwaj musimy wiedzieć,na czym stoimy. No dobra.Ile?Przesunął skoczka. Działamy trochę jak poborcy podatkowi, bierzemy stosownie do udziału.Zrobiłeś skok na sto siedemdziesiąt trzy tysiące funciaków.Chcemy połowę, tojest osiemdziesiąt sześć tysięcy pięćset funtów. Chyba cię z rozumu obrało! Za dużo pawi w tych waszych rachunkachi dobrze o tym wiesz. Jakich pawi? W przesyłce miało być tylko sto dwadzieścia tysięcy.Właściciele trochęprzekłamali.Skinął głową. Możliwe.Coś jeszcze? Owszem.Wyobrażasz sobie, że moglibyśmy upłynnić ten towar po ceniewartości? To nie będzie sprzedaż legalna, do cholery.Ty powinieneś o tym wie-dzieć lepiej od innych. Graj w szachy powiedział spokojnie. Klawisz na nas zezuje.Nieszlifowane kamienie dałoby się przy odrobinie sprytu opchnąć po cenie wartości.A myślę, że ty, Rearden, jesteś sprytny.Ten twój numer wcale nie był taki głupi.Udałoby ci się, gdyby cię ktoś nie wrobił. To nie były nie szlifowane diamenty sprostowałem. Zostały oszlifo-wane w Amsterdamie i ściągnęli je ponownie do Anglii, do oprawienia.Brylantytej wartości są prześwietlane, obfotografowywane i rejestrowane.Były szlifowanedwa razy, a to oznacza znaczny spadek ceny.I jeszcze jedno.Nie działałem sam.Miałem kumpla, z którym dzielimy się po połowie.On obmyślił skok, ja ten skokzrobiłem. Chłopaki się właśnie nad tym zastanawiali zaczął Cossie. Nie bar-dzo mogą cię rozszyfrować.Czy to twój kumpel cię załatwił? Bo jeśli tak, to nieśmierdzisz groszem, zgadza się? A wtedy nas nie interesujesz. To nie mój kumpel zapewniłem go, mając nadzieję, że brzmię przeko-nywająco. Wieść niesie, że to jednak on. Wieść niech sobie niesie.Plotkę puścił wścibol nazwiskiem Forbes, alboinny padalec, Brunskill.Oni mają ku temu swoje powody.58 Niewykluczone odparł w zamyśleniu. Kto to jest ten twój kumpel? O, kochany, nic z tego stwierdziłem stanowczo. Nie sprzedałem gowścibolom, nie sprzedam też twoim chłopakom.Już samo to powinno wam udo-wodnić, że nie on mnie sypnął.My z kumplem działamy po cichutku i nie chcemy,żeby nas ktoś w tym wyręczał. Dajmy sobie z tym chwilowo spokój rzekł Cossie. Przekażę chłopa-kom.Wracamy do forsy.Jaka była twoja dola? Szacowaliśmy na czterdzieści tysięcy funtów poinformowałem go spo-kojnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]