Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- www mediweb pl data print php id=697
- [eBooks.PL]Praca Magisterska Projekt serwisu informacyjnego WWW
- Andrzej.Sapkowski. .Czas.Pogardy.[www.osiolek.com].1
- Andrzej.Sapkowski. .Ostatnie.Zyczenie.[www.osiolek.com].1
- Andrzej.Sapkowski. .Pani.Jeziora.[www.osiolek.com].1
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kazimierz Radwański.Wyjechał służbowo, ale jutro wraca, a może jeszcze dzisiaj wieczorem.Poza tym bufetowa, nawet brałam herbatę, piwo i pierogi.One tam mają prawdziwe domowe pierogi, bardzo lubię.I wszyscy inni ludzie, ale nie każdy musi mnie pamiętać.Mogę ich panu palcem pokazać w sobotę, bo nazwisk nie znam, najwyżej imiona.Edzio Bieżan postarał się pozbyć myśli, że służbowy pobyt na wyścigach, gdzie dotychczas nigdy w życiu nie był, będzie bądź co bądź, jakąś atrakcją i wrócił do tonu urzędowego.- Zajmijmy się zatem tym pani dowodem osobistym.- zaczął.- A.! I właśnie! - krzyknęła nagle Elunia.Poróżowiała na twarzy rumieńcem emocji i cała policja w dwóch osobach, płci, jak by nie było, męskiej, na moment zapatrzyła się w nią, wyzuta z wszelkich doznań, poza zachwytem.Zemocjonowana Elunia prezentowała sobą prawdziwą piękność.- Tak.? - wydusił z siebie Bieżan z dużym wysiłkiem.- Słucham.- Widziałam tam takie coś - rzekła Elunia tajemniczo i z przejęciem.- Wcale nie wiem.czy to ma jakiś sens, ale okropnie mi się kojarzy.Powiem panu trudno, najwyżej wyrzuci pan z protokółu czy tam czegoś.Opisała oglądaną w znieruchomieniu scenę rozmowy pijaków tak, że obaj, komisarz i sierżant, bez mała ujrzeli ją i własne oczy.Ostatecznie Elunia była plastykiem i umiała przetworzyć obrazy na zrozumiały ludzki język.- No tak - skomentował Bieżan po krótkim namyśle - Tego pijanego też pani potrafi pokazać palcem?- Oczywiście.On zresztą nie bywa bez przerwy pijany to był sporadyczny wypadek.Mam w ogóle wrażenie, że to dziennikarz, może go nawet wszyscy znają.No? Pójdzie pan tam ze mną w sobotę?- Myślę, że będę zmuszony.Wbrew pierwotnym zamiarom zabrania ze sobą ewidentnej przestępczyni, Edzio Bieżan nie tylko pozostawił ją wolności, ale nawet doradził, jak ma najprościej załatwić sprawę nowego dowodu osobistego.Dzięki niej zrozumiał bardzo dużo.Dziwaczna afera, której przedtem właściwie prawie nie było, nagle nabrała rumieńców.Urody jej wprawdzie od tego nie przybyło, ale przynajmniej zaczęła istnieć i okazywać się interesująca.Zważywszy brak jakichkolwiek wyjaśnień ze strony przeciwnej, dla Eluni cała sprawa była wciąż niepojęta.Dopiero po wyjściu władzy uświadomiła sobie, że nic jej nie powiedzieli.Ona im wszystko, oni jej wcale.O co tu, do diabła, mogło chodzić? Kazio.może Kazio coś zrozumie, robił wrażenie, jakby ogólnie się czegoś domyślał.Kazio objawił się w środę, najpierw telefonicznie, a potem, przed wieczorem, osobiście.Odpracowawszy, z bardzo niewielkim zniecierpliwieniem, ekscesy natury czysto osobistej.Elunia zaczęła zadawać pytania, pomiędzy nimi udzielając informacji.W ciągu tej środy, zanim jeszcze Kazio się odezwał, uświadomiła sobie, że posiada pieniądze.Wygranej z wyścigów jeszcze w pełni nie wydała, zostało jej dosyć, żeby zająć się tymi cholernymi meblami, a już był najwyższy czas zacząć żyć jak człowiek.Bez żadnych dalszych namysłów ruszyła do Ikei.Nabywając umeblowanie salonu, załatwiła od razu transport.Magazyn dostarczał towary do domu z wniesieniem i ustawieniem włącznie, ustaliła godzinę i podała nazwisko.Wóz meblowy przyjechał punktualnie.O tym, że jeden z tragarzy, sprawdziwszy nazwiska i adresy klientów, specjalnie postarał się jechać właśnie do niej, nie miała najmniejszego pojęcia i żadne złe przeczucia nawet jej nie zaświtały.Przejęta i zemocjonowana urządzaniem swojego apartamentu, nie zauważyła także osobliwych ewolucji owego tragarza, który uparcie i całkiem zręcznie odwracał się do niej tyłem.Ani przez chwilę nie widziała jego twarzy, co nie przysporzyło jej najmniejszego niepokoju, bo nie oblicza tych nosicieli były jej potrzebne, tylko ich siła fizyczna.Dzięki błyskawicznej, wręcz męskiej decyzji jej pusty dotychczas salon zyskał kanapę, dwa fotele, niski stół i coś w rodzaju barku, który mógł służyć wszechstronnie.Na nic więcej nie starczyło jej pieniędzy, niemniej Kazio potrzebował długiej chwili, żeby ochłonąć.Wytworność wnętrza zauroczyła go niepomiernie, szczególnie że sam się do niej przyczynił kwiatami.Wazon dla kilometrowych róż Elunia miała z dawien dawna.Stosunki słowne jęli zatem uprawiać w salonie.- Czekaj chwilę, to właściwie jak masz zamiar to gniazdko urządzić? - spytał, jeszcze nieco oszołomiony, przerywając Eluni pełne przejęcia zwierzenia.Mieszkaniem Elunia również była przejęta.- Tu będzie salon.Dla gości.Tam mam pracownię, a to ostatnie to sypialnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]