Podobne
- Strona startowa
- Ks. Rajmund Pietkiewicz Doktorat Pismo więte w j.pol. w latach 1518 1638
- Lofting Hugh Ogrod zoologiczny doktora Dolit
- dołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom ii
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczur
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(5)
- Jackson Lisa Montana 03 Urodzona dla Âśmierci
- Horacjusze Corneille
- Andy Weir Marsjanin (4)
- Henryk Sienkiewicz potop
- Swiderkowna Rozmowy o Biblii, Nowy Testamen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zuzanka005.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy ten brud i łachmany, czy to, że je-stem fujarą i gruboskórnym?. Już teraz nic mi się nie podoba! powiedziała z gniewem i zaczęła szybko sprzątać zestołu.Zabrała szklanki i Murek słyszał, jak głośno myła je nad zlewem.Nagle stanęła na progu igestykulując mokrymi rękami zawołała: I żeby pan nie wyobrażał sobie, że mam jakiekolwiek wyrachowanie. Wcale sobie nie mogę wyobrazić, gdybym nawet chciał. Boja wiem, że się panu ja właśnie nie podobam! Wiem z całą pewnością.Bo gdybym siępanu podobała, to by pan nie zapomniał, jak wyglądam i poznałby mnie pan! Jak to poznałbym? Najprościej w świecie.Choćby tak, jak się poznaje każdego człowieka czy choćbyprzedmiot, jeżeli wywarł na nas wrażenie dość silne, by zapamiętać jego wygląd. A wie pani! zainteresował się Murek. %7łe i mnie się wydawało, że już gdzieś paniąwidziałem. Otóż to! Nie raczył pan zwrócić na mnie uwagi. Ja bardzo przepraszam. Nie ma za co.To nie pańska wina, tylko moja.Trochę mi przykro, ale to nawet i lepiej. Więc niech mi pani przypomni! Nic nie przypomnę. Proszę mi chociaż powiedzieć, czy spotkałem panią tu, w Warszawie, czy gdzieś naprowincji, czy może kiedy w pociągu?. W sa-mo-lo-cie!! wysylabizowała. To niemożliwe.Ja nigdy nie latałem. O? Serio? To wielka szkoda zaczęła umyślnie mówić szybko. Podróż lotnicza to bar-dzo przyjemna rzecz.Daje dużo emocji, no i widoki, co za widoki! Poza tym szybkość i czy-stość takiej podróży.Ani odrobiny kurzu.Bo i skąd by.Taki pęd powietrza wszystko wydmu-cha.Na próżno próbował jej przerwać i prosił, by powiedziała, gdzie i kiedy się spotkali. Nic z tego powtarzała. Mówmy o lotnictwie.Wreszcie zawyrokowała: Za to, że pan mnie sobie nie przypomina, musi pan być ukarany.Zgoda? Zgoda. Przyjmuje pan pokornie karę? Najpokorniej. Więc trzymam pana za słowo! Otóż za karę pańska ciekawość musi odcierpieć.Owszem,powiem panu, gdzieśmy się widzieli i kiedy to było, ale powiem dopiero wtedy, gdy uznam toza stosowne. Ale jeszcze przed moją śmiercią? zrobił płaczliwą minę. Na pewno skinęła głową. I przekonam się, czy pan ma męski charakter, czy będziepan mnie nudził pytaniami albo starał się dowiedzieć od kogoś innego, czy lojalnie zaczekapan na moje osobiste rewelacje.Pomimo solennej obietnicy Murek nie mógł przestać o tym myśleć i na próżno łamał sobiegłowę.Mika umiejętnie skierowała rozmowę na inne tematy: Murek ani się spostrzegł, jak zacząłjej opowiadać o swojej przeszłości, o ohydnej intrydze, przez którą został zredukowany wmagistracie, o stopniowym staczaniu się w coraz gorszą nędzę, o beznadziejnej miłości do122narzeczonej, której nie może zapewnić nawet najskromniejszego domu, o bezowocnych wy-siłkach w celu znalezienia jakiejkolwiek posady.Panienka słuchała z nieukrywanym przejęciem, wypytywała o szczegóły i często jej głosstawał się drżący a oczy wilgotniały. To nie może tak być, nie może! Jest sposób.Napisać do prezydenta. Co napisać?. Wszystko! Wszystko tak, jak pan mi to przed chwilą opowiedział.I prosić o rehabilita-cję, o sprawiedliwość, o powrót na dawne stanowisko albo o nowe.To jest niepodobieństwo,by głowa państwa, by zwierzchnik najwyższy pozostawił to bez rozpatrzenia! Jestem przeko-nana, że to pomoże.Murek zastanowił się i westchnął: A no, może i ma pani rację.Spróbuję. Niech pan to napisze, ale obszernie, z nazwiskami, z datami.A ja poproszę MArletkę, byprzepisała to na maszynie. Jaką MArletkę? Kosicką, moją przyjaciółkę, u której tu mieszkam.Bardzo dobra i bardzo uczynnadziewczyna.Tylko nie wiem, czy.Zawahała się i umilkła.Murek powiedział: Cóż ja będę ją swoimi sprawami trudził. Ach, nie, nie to.Tylko widzi pan, ona.może nie zechce pisać tej skargi bo to do prezy-denta, a ona nie uznaje naszych władz. Jak to nie uznaje? MArletka jest komunistką.Tylko przestraszyła się niech pan tego nikomu nie mówi!Broń Boże! Mogliby ją aresztować.Murek wzruszył ramionami: Powinni. Ale ona nic złego nie robi broniła przyjaciółki Mika. A każdemu wolno mieć takie przekonanie,jakie uważa za najlepsze.Złota dziewczyna.Na pewno zgodzi się, już dla mnie to zrobi.Umówili się, że za dwa dni spotkają się pod znanym daszkiem, dokąd Murek miał przy-nieść rękopis skargi.Najgorzej było z pisaniem.Znał wprawdzie w mieście kilka takich klatek schodowych,gdzie bezpiecznie można było usadowić się na parapecie okna, przynajmniej póty, póki do-zorca nie spędzał.Jeszcze wygodniej byłoby w urzędzie pocztowym, lecz czatujący tam wy-wiadowcy lubili zbyt często zapraszać podejrzanie ubranych na przesłuchiwanie do komisa-riatu.O pisaniu na świeżym powietrzu nie mogło być mowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]