Podobne
- Strona startowa
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- Donaldson Stephen R Moc ktora oslania
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (2)
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- White Stephen Program (2)
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- John Irving Zanim Cię znajdę
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naturalne, \e zestresowani śmiertelnicyszukają u matek pociechy i uspokojenia.Impuls ten jest zakodowany w naszym DNA.Gdy Henry usłyszy tę historyjkę, zachichocze i powie Jackowi, \eby uzupełnił sobiepoziom oleju w głowie.Jeśli zaś się nad tym zastanowić, to po co psuć Henry emu humor tak absurdalnąhistoryjką? To samo odnosi się do jajka rudzika, zwłaszcza \e Jack nie mówiłHenry emu o swoim śnie na jawie, dotyczącym zamieci piór, a nie ma ochotyanga\ować się w mozolne wyjaśnianie tła.śyj terazniejszością; niech przeszłość le\yspokojnie w swej mogile.Unoś wysoko podbródek i omijaj kału\e.Nie zwracaj się doswoich przyjaciół po terapię.Jack włącza radio i naciska klawisz, pod którym ma zakodowaną KWLAFM,stację filii uniwersytetu stanu Wisconsin w La Riviere i siedzibę zarówno Szczura zWisconsin, jak i Henry ego Shake a, Shooka, Szejka.Z ukrytych głośników wsamochodzie sączy się elektryzująca muzyka, która sprawia, \e Jackowi stają dębawłosy na przedramionach: Glenn Gould, szeroko otwarte świetliste, wewnętrzne oko,z brawurą wykonujący jakiś utwór Bacha, choć Jack nie potrafi powiedzieć który.AleGlenn Gould, ale Bach na pewno.Chyba jedna z partit.Henry Leyden wychodzi z płytą kompaktową w dłoni przez skromne drzwi zboku rozgłośni, wynurza się na światło słońca i bez wahania rusza płynnie popłytkach chodnika, trafiając nieomylnie w ich środki podeszwami zamszowychpółbutów barwy czekolady Hershey.Henry.Henry to wizja.Jack widzi, \e dzisiaj Henry wystroił się w jeden z kostiumów w stylumalajskiego właściciela lasu tekowego, lśniące szelki i odziedziczoną fedorę z takostrymi kantami, \e daj Panie Bo\e zdrowie.Gdyby Jack nie został tak serdeczniewprowadzony w tajniki \ycia Henry ego, nie wiedziałby, \e umiejętność bezbłędnegoubierania się jego przyjaciela zale\y od dokładnego organizowania olbrzymiejgarderoby, co dawno temu przeprowadziła Rhoda Gilbertson Leyden, zmarła \onaHenry ego.Rhoda uporządkowała wszystkie ubrania mę\a w zale\ności od pory roku,stylu i koloru.Henry wyuczył się szczegół po szczególe całego systemu na pamięć.Chocia\ jest ślepy od urodzenia, a przez to niezdolny do odró\nienia pasujących iniepasujących odcieni, nigdy się nie myli.Henry wyjmuje z kieszonki koszuli złotą zapalniczkę i \ółtą paczkę papierosów,przypala, wydycha przejrzysty obłok, rozświetlony przez jaskrawy blask do barwymleka a równocześnie bez najmniejszego wahania idzie dalej środkiem chodnika.Ró\owe, pochylone w tył du\e litery napisu: TROY KOHA MARYANN! NO! natablicy na gołym trawniku sugerują, \e: 1) Troy spędza wiele czasu na słuchaniuKDCUAM i 2) Maryann odwzajemnia jego miłość.I bardzo dobrze, dla niego i dlaniej.Jack pochwala deklarację miłości, nawet wykonaną ró\owym sprayem, oraz\yczy kochankom szczęścia i przychylności losu.Przychodzi mu do głowy, \e jeśli wobecnym stadium swego \ycia mo\e powiedzieć, i\ kogoś kocha, to właśnieHenry ego Leydena.Nie w takim sensie, w jakim Troy koha Maryann czy vice versa,lecz mimo wszystko koha go co jeszcze nigdy nie było równie jasne jak w tejchwili.Henry przemierza ostatnie pfyty i podchodzi do krawę\nika.Jednym krokiemdociera do drzwi pikapa.Zaciska dłoń na wpuszc/onej metalowej rączce, otwieradrzwi, stawia stopę na brzegu wejścia i wsuwa się do środka.Przekrzywia głowę,nadstawiając prawe ucho w stronę zródła muzyki.Lśnią ciemne szkła jego lotniczychokularów. Jak ci się to udaje? pyta Jack. Tym razem pomogła ci muzyka, ale przecie\jej nie potrzebujesz. Udaje mi się, bo jestem absolutnie i totalnie zajebisty mówi Henry.Nauczyłem się tego uroczego słówka od naszego ćmiącego trawkę sta\ysty, MorrisaRosena, który raczył go u\yć w odniesieniu do mnie.Morrisowi wydaje się, \e jestembogiem, ale co nieco warzy się mu pod deklem, bo domyślił się, \e George Rathbun iSzczur z Wisconsin to ta sama osoba.Mam nadzieję, \e dzieciak nie puści pary zgęby. Ja te\ odpowiada Jack ale nie pozwolę ci zmienić tematu.Jak zawsze udajeci się od razu otworzyć drzwi? Jak znajdujesz klamkę, w ogóle za nią nie macając?Henry wzdycha. Klamka mówi mi, gdzie jest.To chyba oczywiste.Muszę się tylko w niąwsłuchać. Klamka wydaje dzwięk? Nie taki jak twoje nowoczesne radio i Wariacje goldbergowskie.Nie, toraczej wibracja.Dzwięk dzwięku.Dzwięk wewnątrz dzwięku.Czy Daniel Barenboimto nie wspaniały pianista? Posłuchaj tylko, człowieku ka\da nuta ma inną barwę.Ma się ochotę pocałować klapę Steinwaya, mały.Wyobraz sobie, jakie musi miećmięśnie dłoni. To Barenboim? No a kto inny? Henry powoli obraca twarz w stronę Jacka.W kącikach jegoust pojawia się irytujący uśmieszek. Ach, rozumiem.No tak.Poniewa\ znam cię nawylot, tandeciarzu, domyślam się, \e doszedłeś do wniosku, i\ to Glenn Gould. Nieprawda odpowiada Jack. Proszę. Mo\e przez minutę zastanawiałem się, czy to Gould, ale. Nieprawda, nieprawda, nieprawda.Nawet nie próbuj bujać.Zdradza cię głos.Ka\de słowo kończy się tak piskliwym przydechem, \e \ałość bierze.Jedziemy zpowrotem do doliny Norway czy wolisz siedzieć tutaj i starać się mnie oszukać? Wdrodze do domu chcę ci o czymś opowiedzieć.Podnosi płytę. No dobrze, wybawięcię z opresji.Dał mi to ten chłopak, który pali trawkę.Stara śpiewka Supremes wwykonaniu Dirtysperm.Co do mnie, to brzydzę się czymś takim, ale mo\e się idealnienadawać dla Szczura z Wisconsin.Włącz siódmy utwór.Pianista w niczym nie przypomina ju\ Glenna Goulda, a muzyka zdaje sięzwalniać do połowy poprzedniego metrum.Jack wybawia się z opresji i wsuwa płytęw kieszeń pod radiem.Naciska klawisz, potem drugi.Z głośników bucha obłąkańczoszybkie tempo, skrzek poddanych niewymownym torturom szaleńców.WstrząśniętyJack zatacza się w tył na fotelu. Mój Bo\e, Henry mówi i sięga do regulacji głośności. Nie śmiej dotknąć tego pokrętła mówi Henry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]