Podobne
- Strona startowa
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la Manchy
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwyke przygody Don Kichota z la Manchy
- Louis Gallet Kapitan czart przygody Cyrana de Bergerac
- Pyle Howard Wesole przygody Robin Hooda (SC
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Daniel Ostoja MiłoÂść w działaniu
- Chmielewska Joanna Babski motyw
- Petersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18) (2)
- Lem Stanislaw Bezsennosc (SCAN dal 1020)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 2 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz200już mi się nie wyśliznie.Za trzy dni, a więc w przyszły poniedziałek, profesor i główni człon-kowie jego szajki nareszcie znajdą się w rękach sprawiedliwości.A wtedy rozpocznie się pro-ces, największy i najciekawszy w tym stuleciu; ujawnionych zostanie około czterdziestuzbrodni i złoczyńcy zostaną powieszeni.Do tego jednak czasu wszystko musi pozostać wnajgłębszej tajemnicy, gdyż mogą się oni wymknąć, pomimo niezbitych dowodów.Gdybym mógł działać w tej sprawie bez wiedzy profesora Moriarty'ego, wszystko by byłow porządku.Moriarty jednak jest zanadto czujny i wie o każdym moim kroku.Nieraz jużstarał się wymknąć z mej sieci, ale jak dotąd umiałem temu zapobiec.Nigdy jeszcze nie natę-żyłem sił bardziej i nigdy jeszcze nie miałem takiego przeciwnika.Dziś rano zrobiłem osta-teczne przygotowania; za trzy dni wszyscy zostaną ujęci.Siedziałem w swym pokoju i wła-śnie sprawę tę opracowywałem, gdy naraz drzwi się otworzyły i przede mną stanął profesorMoriarty.Chociaż nerwy mam mocne, Watsonie, to jednak wyznaję, drgnąłem, gdy człowiek, któryod dawna był celem mych działań, stanął przede mną oko w oko.Poznałem go od razu.Jestwysoki i szczupły, czoło ma nadmiernie wysunięte, oczy głęboko osadzone.Starannie wygo-lony, ma minę aktora, chociaż dotychczas zachował w ruchach coś profesorskiego.Plecy nie-co pochylone od mozolnej pracy, a głowa zaledwie się porusza jakimś gestem złowieszczym,wężowym.Utkwił we mnie oczy i przyglądał się z wielką uwagą. Jesteś pan mniej odważny, niż się tego spodziewałem rzekł wreszcie jest rzeczą do-syć niebezpieczną trzymać w kieszeni nabity rewolwer.Istotnie, gdy wchodził, kierowany instynktem i przeczuciem, że może mi grozić niebezpie-czeństwo, odruchowo sięgnąłem po leżący na komodzie rewolwer i włożyłem go do kieszeni.Gdy to powiedział, wyjąłem rewolwer i położyłem go przy sobie na stole.Profesoruśmiechnął się najniewinniej w świecie, lecz z wyrazu jego oczu wyczytałem, że ostrożnośćta z mej strony nie była zbyteczna. Pan prawdopodobnie nie wie, kim jestem? zapytał. Przeciwnie.Zdaje mi się, że już tego dowiodłem.Proszę, niech pan siada.Mogę panupoświęcić pięć minut, jeżeli ma mi pan coś do powiedzenia. Wszystko, co mam panu do powiedzenia, już pan odgadł rzekł. W takim razie musiał pan też zgadnąć moją odpowiedz odparłem. Nie da się tego cofnąć? Nie!Sięgnął do kieszeni, a ja po rewolwer; on jednakże wyjął tylko notatnik, z którego odczy-tywał następujące daty: 4 stycznia stanął pan pierwszy raz na mojej drodze; 23 stycznia znowu mnie pan zanie-pokoił; w połowie lutego zaszkodził mi pan poważnie; w końcu marca zepsuł mi pan plany, a201teraz, w końcu kwietnia, dzięki pańskim pościgom, znalazłem się w takich opałach, że mogęnawet stracić wolność.To staje się nie do zniesienia. Właściwie czego pan sobie życzy? zapytałem. Musi pan ze wszystkiego zrezygnować, panie Holmes, mówię to poważnie. Dobrze, po poniedziałku! odpowiedziałem. Niech pan nie żartuje! Człowiek z pańską inteligencją powinien już zrozumieć, że pozo-stało mu tylko jedno: wycofać się.Doprowadził pan do tego, że nie mamy wyboru, jeśli idzieo pana.A zaręczam, że, poznawszy pański niezwykły talent, z dużą przykrością sięgnąłbymdo ostatecznych środków.Pan się śmieje, panie Holmes, ja jednak zapewniam pana, że mó-wię serio. Niebezpieczeństwo jest nieodłączną cząstką mego powołania! odparłem. My jednak nie rozmawiamy o niebezpieczeństwie, panie Holmes, lecz o niechybnej za-gładzie.Stanął pan na drodze nie pojedynczej osoby, lecz całej potężnej organizacji; jej za-sięgu i potęgi, mimo swego intelektu, nie zdołał pan ogarnąć.Dlatego powtórzę: albo się panwycofa, panie Holmes, albo zginie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]