Podobne
- Strona startowa
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J R R Drzewo i Lisc oraz Mythopoeia
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J.R.R Rudy Dzil i Jego Pies
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Huxley Aldous Nowy wspaniały Âświat
- Tony.Buzan. .Pamięć.na.zawołanie
- Księga tysiąca i jednej nocy
- andrzej mencwel, antropologia kultury
- Arthur C.Clarke Rama II
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czcigodny Saruman jest w domu, ale narazie zajęty rozmową z niejakim Smoczym Językiem.Gdyby nie to, z pewnościąwyszedłby na powitanie tak znakomitych gości.- Z pewnością! - zaśmiał się Gandalf.- Czy to Saruman kazał wam pilnować swojejrozwalonej bramy i wypatrywać gości w krótkich przerwach między jedną a drugąbutelką?- Nie, szlachetny panie, ten szczegół uszedł jego uwagi - odparł Merry bardzo serio.- Byłzajęty czym innym.Rozkaz otrzymaliśmy od Drzewca, który przejął zarząd Isengardu.polecił mi przywitać władcę Rohanu w stosownych słowach.Zrobiłem to, jak umiałemnajlepiej.- A nas, swoich druhów, nie witasz wcale? Mnie i Legolasowi nic nie powiesz? -wybuchnął Gimli, niezdolny już dłużej panować nad sobą.- O łajdaki, włóczykije,powsinogi kudłate! Aadnie nas urządziliście! Z drugiego końca świata gnamy przezbagna i puszcze, przez bitwy i śmierć na wasz ratunek.A wy tu sobie ucztujecie i leżyciebrzuchami do góry, a na domiar wszystkiego ćmicie fajki! Fajki! Skąd wytrzasnęliściefajkowe ziele, nicponie? Tam do licha! Tak mnie na przemian złość i radość rozpiera, żecud będzie, jeżeli nie pęknę.- Z ust mi to wyjąłeś, Gimli - rzekł śmiejąc się Legolas.Z tą różnicą, że ja bym przedewszystkim spytał, skąd wytrzasnęliście wino?- Czego jak czego, ale dowcipu wam przez ten czas nie przybyło - odezwał się Pippinotwierając jedno oko.- Zastajecie nas na polu chwały, wśród dowodów zwycięstwa izdobycznych łupów, a pytacie, jak doszliśmy do tej odrobiny dobrze zasłużonychpociech.- Dobrze zasłużonych? - spytał Gimli.- Trudno mi w to uwierzyć.Jezdzcy śmieli się słuchając tej rozmowy.- Nie ma wątpliwości - rzekł Theoden - że jesteśmy świadkami spotkania kochającychsię przyjaciół.A więc to są, Gandalfie, twoi zagubieni towarzysze? Sądzone mi w tychdniach oglądać coraz to nowe dziwy.Wiele ich już widziałem, odkąd wyruszyłem zdomu, a teraz oto mam przed sobą jeszcze jedno plemię znane tylko z legend.Czy sięmylę, czy też jesteście niziołki, a jak u was mówią: hobbitowie?- Hobbici, królu, jeśli łaska - poprawił Pippin.- Hobbici? - powtórzył Theoden.- Dziwnie zmieniacie wyrazy, ale ta nazwa brzmi8 dośćładnie.Hobbici! Wszystko, co słyszałem o was, blednie wobec rzeczywistości.Merry ukłonił się.Pippin także wstał i złożył królowi niski ukłon.- Aaskawy jesteś dal nas, królu! Bo mam nadzieję, że tak należy sobie twoje słowatłumaczyć - rzekł.- Ale mamy nowe dziwo.Przewędrowałem bowiem wiele krajów,odkąd opuściłem własny, a nie spotkałem ludu, który by znał jakieś opowieści ohobbitach.- Mój lud przybył przed laty z północy - odparł Theoden.- Nie będę cię jednak zwodził:nie ma wśród nas legend o hobbitach.Mówi się tylko, że gdzieś, bardzo daleko, zagórami i rzekami, żyje plemię niziołków, zamieszkujące nory wykopane w piaszczystychwydmach.Lecz legendy nie wspominają o wspaniałych czynach tego plemienia,ponieważ wieść głosi, że nie lubi ono trudzić się i schodzi z oczu ludziom, umiejącznikać błyskawicznie, a także zmieniać głos i ćwierkać jak ptaki.Teraz widzę, że możnaby znacznie więcej o was powiedzieć.- Z pewnością, królu - rzekł Merry.- Na przykład - ciągnął Theoden - nikt mi nie mówił, że hobbici puszczają ustami dym.- W tym nic dziwnego - odparł Merry - bo sztukę tę uprawiamy dopiero od kilku pokoleń.Tobold Hornblower z Longbottom, z Południowej wiartki, pierwszy wyhodował wswoim ogrodzie prawdziwe fajkowe ziele około roku 1070, według naszej rachuby czasu.Jakim sposobem stary Toby to ziele zdobył.- Nie wiesz nawet, królu, co ci grozi - przerwał Gandalf.- Hobbici gotowi siedząc naruinach rozprawiać o uciechach stołu lub rozpamiętywać szczegóły z życia swoich ojców,dziadków, pra- i prapradziadków oraz dalszych krewniaków aż do kuzynów dziewiątegostopnia, jeżeli zachęcisz ich do tego nadmierną cierpliwością.Odłóżmy historięfajkowego ziela do sposobniejszej chwili.Powiedz mi, Merry, gdzie jest Drzewiec?- Daleko stąd po stronie północnej - odparł Merry.- Poszedł napić się wody, czystejwody.Większość entów jest tam z nim, ale jeszcze nie skończyli roboty.Merry wskazał na dymiące jezioro.Patrząc na nie, jezdzcy usłyszeli odległy łoskot iturkot, jakby lawina toczyła się ze zbocza gór.Gdzieś w oddali rozlegało siępohukiwanie, przypominające tryumfalny głos mnóstwa rogów.- A więc Orthank został bez straży? - spytał Gandalf.- Wystarczyłaby woda - rzekł Merry.- Ale %7łwawiec i paru innych entów czuwa.Niewszystkie słupy i filary widoczne na równinie wbił tutaj Saruman.%7łwawiec, jeśli się niemylę, stoi pod skałą, opodal podnóża schodów.- Tak, widzę tam wysokiego, siwego enta - powiedział Legolas.- Ramiona trzymaspuszczone i stoi nieruchomo jak słup.- Południe minęło - rzekł Gandalf - a my od świtu nic w ustach nie mieliśmy.Mimo tochciałbym pogadać z Drzewcem możliwie bez zwłoki.Czy nie zostawił dla mnieżadnych poleceń, czy też może wywietrzały wam z głowy przy butelce i pełnej misce?- Zostawił - odparł Merry - i właśnie miałem ci to powiedzieć, ale zasypaliście mnieinnymi pytaniami.Kazał oświadczyć, że jeśli król Riddermarchii i Gandalf zechcąłaskawie pofatygować się pod północną ścianę, zastaną tam Drzewca, który rad ichpowita.Od siebie dodam, że znajdą tam również obiad, i to najlepsze przysmaki,specjalnie wyszukane i dobrane przez waszego tu obecnego pokornego sługę - zakończyłz ukłonem.Gandalf roześmiał się.- Od tego należało zacząć! - rzekł.- No, co, Theodenie, czy chcesz jechać ze mną naspotkanie z Drzewcem? Trzeba okrążyć jezioro, ale nie będzie to daleka droga.OdDrzewca dowiesz się wielu ciekawych rzeczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]