Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- DeMille Nelson John Corey 01 liwkowa Wyspa
- Savage Felicity Pokora Garden (2)
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Adolf.Hitler. .Mein.Kampf.(osloskop.net)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kiedy znowu ich zobaczyłam, byli już za przeszkodą.Sprawnieim poszło.Pędzili w stronę małej kępy drzew, od czasu do czasu uskakującna boki.O tak, zdecydowanie byli zawodowcami.Lee przybiegł drogą,dysząc, jakby właśnie zrobił dziesięć kilometrów.Ruszyłam wzdłużogrodzenia, stawiając olbrzymie kroki nad pniami, kamieniami i rowami.Spotkaliśmy się przy bramie i bez słowa przebiegliśmy po przeszkodziedla bydła.Lee ukląkł na jedno kolano i wymierzył, ale wiedziałam, żemarnuje czas.Kiedy biegniesz, kiedy jest tak gorąco i zmagasz sięz paniką, nie sposób trzymać broni nieruchomo, nie da się dobrzewymierzyć, pot spływa do oczu, trzęsie ci się ręka i kula leci za bardzow bok, za wysoko, za blisko albo jeszcze inaczej.Lee powinien był o tymwiedzieć.Byłoby śmiesznie, gdyby po tych moich wywodach trafił, ale nietrafił.Nie widziałam, gdzie poleciała kula, mimo że musiałam sięzatrzymać i zaczekać, aż Lee odda strzał.Nie miałam zamiaru biecprzodem, podczas gdy on zabawiał się strzelaniem za moimi plecami. Szybciej ponagliłam go, a wtedy wstał i pobiegł za mną.Zrozumiałam, że pakujemy się w kłopoty.%7łe kiedy ci gościedobiegną do kępy drzew a nic, co mogliśmy zrobić, nie było w stanie ichpowstrzymać sytuacja nagle się odwróci.Byliśmy w dużejniezadrzewionej części pastwiska.Nie mieliśmy tam żadnej osłony.Pomojej lewej stronie, za dwunastoma bardzo zaniepokojonymii nieszczęśliwymi krowami, znów rozciągał się las, ale rósł daleko.Czekałnas grad kul ze strony dwóch zawodowych żołnierzy, którzy dobrze sięprzed nami schowają.Po prawej było jeszcze więcej bydła i szczytwzgórza, przez który biegło ogrodzenie oddzielające moje pastwisko odziem Colina McCanna.Obejrzałam się za siebie i nawet jeśli dotąd się nie pociłam, to terazzaczęłam.Kurczę, byliśmy daleko.Za daleko.Biegliśmy za szybko.Wuefiści z liceum w Wirrawee byliby z nas dumni.Powinni bylizorganizować jakąś ceremonię na naszą cześć.Szkoda tylko, żepośmiertnie. Tędy! krzyknęłam do Lee.Widocznie zauważył problem w tej samej chwili co ja, bo zwalniałi chyba dopadły go wątpliwości.Odbiłam w lewo, przebiegłam najwyżejdziesięć metrów, a potem przyszła moja kolej, żeby przyklęknąć i unieśćstrzelbę.Boże, tato, panie Young, wybaczcie mi to, co za chwilę zrobię.Tobyła najgorsza chwila w mojej karierze farmerki.Totalny dół.Nie sposób ustrzelić lisa, kiedy on biegnie, a tobie brakuje siłi drżysz z podniecenia polowaniem.Prawdopodobnie nie sposób trafić doczłowieka w podobnej sytuacji, choć nie mam w tym zakresie dużegodoświadczenia.Ale bardzo łatwo trafić w dwa byki, zwłaszcza jeślispokojnie stoją i obserwują cię z bardzo ponurą podejrzliwością.Obustrzeliłam w łeb i od razu osunęły się na ziemię.Pierwszy przykląkł naprzednich nogach i na chwilę zastygł w tej pozycji, a potem powoliprzewrócił się na lewą stronę.Drugi padł od razu, też na lewą stronę.Reszta bydła uciekła w popłochu.Ruszyliśmy sprintem w stronę byka, który leżał bliżej.Kiedy doniego dopadliśmy, okazało się, że wcale nie jest martwy, ale z drugiejstrony nigdzie się nie wybierał.Zdążyliśmy w ostatniej chwili, bo jużkiedy byliśmy dziesięć metrów od niego, zaczął się ostrzał od stronydrzew.Chyba nie pokonałam tych dziesięciu minut biegiem, raczej jeprzefrunęłam.Pamiętam jak przez mgłę ten długi sus, po którymwylądowałam z łoskotem przy unoszącym się i opadającym bokuzdychającego byka.Boże, czasami człowieka dopada emocjonalne przeciążenie.Leżałamtam i czułam: a) paniczny strach, że w ogóle do mnie strzelają, b)wściekłość na tych gości i dzikie pragnienie zabicia ich, c) przerażenieokropnym sapaniem osłaniającego mnie zwierzęcia, oraz d) wyrzutysumienia po zastrzeleniu dwóch pięknych i zdrowych sztuk bydła, i e)radość, że jest przy mnie Lee, który oprócz Homera był chyba jedynymznanym mi człowiekiem mogącym pomóc mi wyjść z tego z życiem.Gdybym miała więcej czasu, pewnie czułabym też coś związanegoz Gavinem, ale na tę krótką chwilę zupełnie o nim zapomniałam. Na kolację będzie wołowina z grilla powiedział zdyszany Lee
[ Pobierz całość w formacie PDF ]