Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Wagner Karl Pierscien Z Krwawnikiem (SCAN d
- Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni
- Willis Connie Przewodnik Stada
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starym, grubymwiecznym piórem marki Mont Blanc napisał kilka słów do przyjaciela ze stu-diów, który został profesorem łaciny w małym teksańskim college u.Potem skre-ślił kilka słów do radiowca, który prowadził debatę, i do szefa sztabu wyborczegow Oregonie.Uwielbiał powieści Clancy ego.Właśnie skończył czytać najnow-szą i najgrubszą więc napisał też do Clancy ego, żeby pogratulować mukolejnego dzieła.Czasami się rozpisywał, dlatego oprócz kart z nagłówkiem, miał też kilka kartzwykłych, jednakowego koloru i rozmiaru.Rozejrzał się, żeby sprawdzić, czywszyscy mocno śpią, i szybko napisał:Drogi Ricky,Myślę, że najlepiej będzie, jeśli przerwiemy naszą koresponden-cję.%7łyczę Ci, żebyś jak najszybciej wrócił do zdrowia.Z poważaniem AlWyjął zwykłą białą kopertę.Aladdin North adres napisał z pamięci.Potemsięgnął po plik kartek z nagłówkiem i skreślił kilkanaście krótkich listów z podzię-kowaniami do co ważniejszych ofiarodawców.Kiedy skończył pisać dwudziesty,wreszcie dopadło go zmęczenie.Nie schowawszy listów i nie zgasiwszy lampki,uległ znużeniu i szybko zasnął.Niecałą godzinę pózniej obudziły go zalęknione głosy.Paliło się światło,wszyscy się niespokojnie rozglądali, kabinę pasażerską wypełniał dym.W ka-binie pilotów głośno dzwonił dzwonek i zorientowawszy się w sytuacji, Lake176stwierdził, że maszyna leci nosem w dół.Kiedy spod sufitu opadły maski tleno-we, pasażerów ogarnęła panika.Maski.Te przeklęte maski.Cholera jasna, po tylulatach powietrznych podróży i obserwowania stewardes demonstrujących sposo-by postępowania w sytuacjach awaryjnych, będą musieli ich użyć.Lake przytknąłswoją do twarzy, zapiął i wziął potężny oddech.Pilot poinformował ich przez głośniki, że muszą lądować awaryjnie w St.Lo-uis.Zwiatła zamrugały i ktoś przerazliwie krzyknął.Lake chciał wstać, ruszyćprzejściem między rzędami i dodać ludziom otuchy, lecz maska miała za krótkiprzewód.Daleko za nim siedziało dwudziestu czterech reporterów i tylu samo agentówSecret Service.Może tam maski nie opadły? pomyślał miotany wyrzutamisumienia.Dym zgęstniał, światła powoli gasły.Panika narastała, mimo to, w kilkuse-kundowym przebłysku pełnej świadomości, Lake zdołał pomyśleć trzezwo i ra-cjonalnie: szybko zebrał listy.Jego uwagę przykuł list do Ricky ego włożył godo zaadresowanej koperty, kopertę zakleił, po czym schował papeterię do dyplo-matki.Zwiatła ponownie zamrugały i zgasły na dobre.Dym szczypał w oczy i palił w twarz.Samolot błyskawicznie tracił wysokość.Rozdzwoniły się alarmowe dzwonki, przerazliwie zawyły syreny.Nie, to niemożliwe, pomyślał Lake, kurczowo zaciskając ręce na podłokiet-nikach fotela.Przecież mam zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych.Zginę?Jak tamci? Jak Rocky Marciano, Buddy Holly i Otis Redding? Jak Thurman Mun-son i senator Tower z Teksasu? Jak mój przyjaciel Mickey Leland z Houston? JakJFK junior i Ron Brown?Powietrze nagle pochłodniało, dym zniknął.Musieli opaść poniżej trzech ty-sięcy metrów i pilot zdołał przewietrzyć kabinę.Samolot wyrównał lot, przezokna dostrzegli światła na ziemi. Proszę nie zdejmować masek powiedział w ciemności pilot. Za kilkaminut podchodzimy do lądowania.Nie przewidujemy żadnych kłopotów.%7ładnych kłopotów? pomyślał Lake.Czy on zwariował? Gdzie jest najbliż-sza toaleta?Ulga.Niespokojna ulga.Tuż zanim koła samolotu dotknęły pasa startowego,Lake dostrzegł migające światełka karetek pogotowia i wozów straży pożarnej.Dziesiątki, setki światełek.Boeing lekko podskoczył, ale nic więcej się nie stało.Kiedy maszyna znieruchomiała na końcu pasa, otworzyły się drzwi ewakuacyjne.Opuścili pokład w kontrolowanym popłochu i wpadli w ręce sanitariuszy, któ-rzy wepchnęli ich do karetek.Pożar w ładowni wciąż się rozszerzał.Odbiegającod samolotu, Lake minął grupę strażaków.Spod skrzydeł boeinga bił gęsty dym.Jeszcze kilka minut, myślał Lake.Jeszcze tylko kilka minut i już bym nie żył. Mało brakowało powiedział sanitariusz, kiedy odjeżdżali.177Lake kurczowo objął dyplomatkę z listami i zesztywniał z przerażenia.Dopie-ro teraz. O włos od katastrofy , jak ujęły to media.Przygoda nie przysporzyła La-ke owi popularności, lecz reklama na pewno mu nie zaszkodziła.Rano mówionoi pisano o nim dosłownie wszędzie o jego zdecydowanym zwycięstwie nadgubernatorem Tarrym i o tym, co zaszło podczas lotu. Myślę, że przez jakiś czas będę jezdził autobusem komentował to ześmiechem Lake.Stawiał na humor i bagatelizował całe wydarzenie w przeci-wieństwie do członków swego sztabu, którzy opowiadali o maskach tlenowych,o ciemności i o gęstym, gorącym dymie.Najlepszym i najpełniejszym zródłem in-formacji byli towarzyszący im reporterzy, którzy dostarczyli mediom najbardziejwstrząsających szczegółów.Teddy Maynard oglądał to wszystko w telewizji.Na pokładzie boeinga byłotrzech agentów CIA i jeden z nich niedawno zadzwonił do niego ze szpitala w St.Louis.Dziwny to i doprawdy zaskakujący wypadek.Z jednej strony Teddy wciążprzykładał wielką wagę do wyborów i prezydentury Lake a; zależało od tego bez-pieczeństwo kraju.Z drugiej strony, katastrofa samolotu wcale nie byłaby katastrofą.Miałbyz głowy i Lake a, i jego podwójne życie.Tarry poznał już nieograniczoną mocpieniądza, i to z pierwszej ręki.Szybko by się dogadali i gubernator wygrałbylistopadowe wybory.Jednakże Lake przeżył i jeszcze bardziej urósł w oczach wyborców.Zdję-cia jego opalonej twarzy widniały na pierwszych stronach wszystkich gazet, jegooczy spozierały na widzów wszystkich programów telewizyjnych.Kampania po-stępowała szybciej i nabierała większego impetu, niż się Maynard spodziewał.Skoro tak, dlaczego był taki ponury? Dlaczego nie świętował?Ponieważ nie rozwiązał jeszcze zagadki Braci z Trumble, a nie mógł ich takpo prostu zabić.Rozdział 25Technicy z wydziału dokumentów posłużyli się tym samym laptopem, którywykorzystali, pisząc pierwszy list do Ricky ego.Autorem listu numer dwa byłDeville, a cenzorem Teddy Maynard.Drogi Ricky,Cieszę się, że wkrótce wychodzisz i zamieszkasz w przejściówcew Baltimore.Daj mi kilka dni.Jestem pewien, że załatwię Ci pracęna pełny etat.To praca biurowa i nisko płatna, lecz z dużymi perspek-tywami.Proponuję zwolnić tempo.Może zacznijmy od miłego lunchu,a potem zobaczymy, jak się między nami ułoży.Nie lubię pośpiechu.Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze.W następnym liściepodam Ci szczegóły dotyczące pracy.Trzymaj się.Z najlepszymi życzeniami AlJedynym słowem napisanym ręcznie było Al.Koperta, znaczek z waszyng-tońskim stemplem list dostarczono samolotem do Neptune Beach i przekazanoKlocknerowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]