Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Pieklo Gabriela (2)
- Lofting Hugh Ogrod zoologiczny doktora Dolit
- Wstęp do filozofii Antoni B. Stępień
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał być ostatnim z rodu Atlee pochowanym w ziemi hrabstwa Ford, chociaż nikt jeszcze o tym nie wiedział.I z pewnością o to nie dbał.Ray chciał, żeby go skremowano, a prochy rozrzucono nad Blue Ridge Mountains.Forrest utrzymywał, że umrze przed nim, lecz nie ustalił jeszcze szczegółów swojego pochówku.Wiedział tylko, że nie chce leżeć w Clanton.Ray namawiał go na kremację.Ellie optowała za mauzoleum.Forrest wolał o tym nie myśleć.Żałobnicy stłoczyli się pod szkarłatnym namiotem z zakładu pogrzebowego Magargela.Namiot był za mały.Osłaniał jedynie grób i cztery rzędy składanych krzeseł.Krzeseł potrzeba było z tysiąc.Słuchając w ielebnego Palmera, który mówił i robił to, co mówić i robić był powinien.Ray i Forrest siedzieli tak blisko trumny, że prawie dotykali jej kolanami.Składane krzesło, otwarty grób ojca - Ray stwierdził, że to dziwne, iż myśli o tym, o czym właśnie myślał.Chciał wrócić do domu.Tęsknił za studentami i wykładami.Brakowało mu latania, widoku doliny Shenandoah z wysokości półtora tysiąca metrów.Był zmęczony, łatwo się irytował i nie chciał spędzać dwóch godzin na cmentarzu, gadając o niczym z ludźmi, którzy pamiętali dzień jego narodzin.Ostatnie słowo należało do żony kaznodziei z Pentecostal.Zaśpiewała Amazing Grace i na pięć minut czas stanął w miejscu.Jej piękny sopran rozbrzmiewał echem wśród łagodnych wzgórz cmentarza, pocieszając zmarłych i dając nadzieję żywym.Nawet ptaki przestały latać.Potem młody żołnierz zagrał na trąbce capstrzyk i wszyscy się popłakali.Złożoną flagę wręczono Forrestowi, który łkał i pocił się w tej przeklętej zamszowej marynarce.Gdy ostatnie dźwięki trąbki przebrzmiały w lesie, siedzący za nimi Harry Rex wybuchnął głośnym płaczem.Ray pochylił się do przodu i dotknął trumny.Pożegnał się po cichu z ojcem, podparł się łokciami i ukrył twarz w dłoniach.Żałobnicy szybko się rozeszli.Była pora lunchu.Ray uznał, że jeśli będzie siedział tak, wbijając wzrok w trumnę, ludzie dadzą mu święty spokój.Forrest objął go ciężkim ramieniem i obaj znieruchomieli, jakby zamierzali tam siedzieć do zmroku.Harry Rex doszedł do siebie i na nowo podjął rolę rzecznika rodziny.Stanął przed namiotem, podziękował dygnitarzom za przybycie, pochwalił wielebnego Palmera za wzruszające nabożeństwo, żonę kaznodziei za piękne wykonanie pieśni, a Claudii powiedział, że nie.nie może posiedzieć z chłopcami.I tak dalej, i tak dalej.Pod pobliskim drzewem czekali grabarze z łopatami w ręku.Kiedy wszyscy się wreszcie rozeszli, łącznie z Magargelem i jego pomocnikami, opadł na krzesło obok Forresta i przez długi czas siedzieli we trójkę, gapiąc się przed siebie i nie mając ochoty wstać.Jedynym odgłosem, który do nich dochodził, był warkot czekającej w oddali koparki.Ale oni mieli to gdzieś.W końcu, jak często grzebie się ojca?I czym jest dla grabarza czas?- Wspaniały pogrzeb - powiedział w końcu Harry Rex: był ekspertem od tych spraw.- Ojciec byłby dumny - rzucił Forrest.- Uwielbiał ładne pogrzeby - dodał Ray.- Za to nie znosił ślubów.- Ja lubię śluby - powiedział Harry Rex.- Który to już? - mruknął Forrest.- Czwarty czy piąty?- Czwarty, ale wszystko przede mną.Podszedł do nich mężczyzna w kombinezonie roboczym i cicho spytał:- Czy chcecie panowie, żebyśmy ją teraz opuścili?Ani Ray.ani Forrest nie wiedzieli, co odpowiedzieć.Harry Rex nie wahał się ani sekundy.- Tak, prosimy - odparł.Mężczyzna wsunął rękę pod żałobne falbany i pokręcił korbą.Powoli, powolutku trumna zaczęła opuszczać się do gliniastego dołu.Patrzyli na nią.aż spoczęła na dnie.Mężczyzna zabrał pasy, falbany i korbę i zniknął.- To już chyba koniec - powiedział Forrest.Na lunch zjedli tamale, pikantne paszteciki, gotowane na parze w kukurydzianych liściach, które zapili wodą sodową w barze na skraju miasta; nie chcieli jeść w zatłoczonej knajpie, gdzie ktoś na pewno przerwałby im posiłek kilkoma ciepłymi słowami o zmarłym ojcu.Siedzieli przy drewnianym stole pod wielkim parasolem i patrzyli na przejeżdżające samochody.- Kiedy wyjeżdżasz? - spytał Harry Rex.- Jutro z samego rana - odrzekł Ray.- Mamy tu trochę roboty.- Wiem.Odwalmy ją dzisiaj.- Jakiej roboty? - wtrącił Forrest.- Papierkowej - wyjaśnił Harry Rex.- Za dwa tygodnie, kiedy Ray wróci, trzeba będzie otworzyć postępowanie spadkowe.Musimy przejrzeć dokumenty i sprawdzić, ile czeka nas pracy.- Taka jest rola wykonawcy testamentu, nie?- Ale mógłbyś nam pomóc.Ray jadł i myślał o swoim samochodzie, który parkował na ruchliwej ulicy przed prezbiteriańskim kościołem.Tam był na pewno bezpieczny.- Byłem wczoraj w kasynie - wymlaskał z pełnymi ustami.- W którym? - spytał Harry Rex.- Santa Fe coś tam.W pierwszym z brzegu.Byłeś tam?- Zaliczyłem wszystkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]