Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Makuszynski Kornel Przyjaciel wesolego diabla
- Reymont Chlopi IV (2)
- O Prawdzie I Wolnosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I znowu go pocałowałam.Wtedy oddał mi pocałunek, jakby chciał wepchnąć te swoje cholerne, wąskie, zaciśnięte usta prosto do mojego mózgu.Jego usta były słodkie.Pachniał czystością, zamknęłam oczy.Nie było najgorzej.I wtedy niespodziewanie podszedł do okna i za nic nie chciał wrócić.Chciał uciec, ale nie mógł, więc stał przy biurku, na pół odwrócony, podczas gdy ja na wpół naga klęczałam przed kominkiem z rozpuszczonymi włosami, żeby moje intencje nie budziły wątpliwości.W końcu musiałam do niego podejść i przyprowadzić go do kominka.Skłoniłam go, żeby mi rozwiązał ręce, zachowywał się jak w transie, a potem rozebrałam go i sama się rozebrałam.Powiedziałam: „Nie denerwuj się, ja tego chcę.Bądź naturalny”.Ale nic z tego, nic z tego.Zrobiłam wszystko, co mogłam.Ale nic się nie wydarzyło.On nie mógł odtajać.Raz przycisnął mnie mocno.Ale nie było to naturalne.Rozpaczliwe naśladownictwo tego, co musiał uważać za prawdziwe.Żałośnie nieprzekonywujące.On nie może tego zrobić.Nie jest mężczyzną.Wstałam z kanapy, na której leżeliśmy, uklękłam przy nim i powiedziałam, żeby się nie martwił.Jak matka.Z powrotem włożyliśmy ubrania.I stopniowo wszystko wyszło na jaw.Prawda o nim.A potem jego prawdziwe ja.Psychiatra powiedział mu, że nigdy nie będzie mógł tego zrobić.On wyznał, że wyobrażał sobie nas leżących razem w łóżku.Po prostu leżących.Nic więcej.Zaproponowałam, żebyśmy to właśnie zrobili.Ale nie chciał.Gdzieś głęboko w nim obok bestii i rozgoryczenia tkwią olbrzymie pokłady niewinności.To nim kieruje.On musi tego strzec.Powiedział, że mimo wszystko mnie kocha.- To, co kochasz, to twoja własna miłość.To nie jest miłość, to egoizm.Nie myślisz o mnie, tylko o tym, co do mnie czujesz.- Nie wiem, co to jest - powiedział.I wtedy popełniłam błąd.Poczułam, że to wszystko okazało się daremnym poświęceniem, czułam, że muszę go skłonić, żeby docenił to, co zrobiłam, że powinien pozwolić mi odejść.I próbowałam mu to powiedzieć.Wtedy wyszło na jaw jego prawdziwe ja.Zrobił się straszny.Nie chciał mi odpowiedzieć.Byliśmy dalej od siebie niż kiedykolwiek.Powiedziałam, że mi go żal, a on się na mnie rzucił.To było straszne.Rozpłakałam się.Ten straszliwy chłód, jego nieludzkość.Być jego więźniem.Muszę tu zostać.W dalszym ciągu.I wreszcie zdałam sobie sprawę, kim on jest.Nie można tego zrozumieć.Czym on jest? Czego chce? Dlaczego jestem tutaj? Jeśli on nie może tego zrobić?Tak jakbym próbowała rozpalić w ciemności ogień, żeby nas ogrzać.I osiągnęłam tylko tyle, że w świetle ognia zobaczyłam jego prawdziwe oblicze.Na końcu powiedziałam: - Trudno, żeby dzieliło nas więcej.Chociaż staliśmy naprzeciwko siebie nago.A jednak dzieli nas odległość większa niż kiedykolwiek.Teraz czuję się lepiej.Cieszę się, że nie wydarzyło się nic gorszego.Byłam szalona, podejmując takie ryzyko.Wystarczy, że udało się przeżyć.1 grudniaBył na dole, spacerowałam w zewnętrznej piwnicy i wszystko stało się jasne.Jest na mnie zły.Nigdy przedtem nie był zły w ten sposób.To nie jest chwilowe.To głęboki, powstrzymywany gniew.Jestem wściekła.Nikt nie potrafi zrozumieć, ile mnie kosztował wczorajszy dzień.Wysiłek dawania, ryzykowania, zrozumienia.Stłumienia wszystkich naturalnych instynktów.To on.I ta dziwaczna męska sprawa.Teraz już nie jestem miła.Dąsają się, kiedy się nie daje, a nienawidzą, kiedy się daje.Inteligentni mężczyźni muszą sobą pogardzać za taką postawę.Za jej nielogiczność.Zgorzkniali mężczyźni i zranione kobiety.Oczywiście odkryłam jego tajemnicę.Nienawidzi tego.Bez przerwy o tym myślałam.Od początku musiał wiedzieć, że nie będzie w stanie nic ze mną zrobić.A jednak ciągle mówił, że mnie kocha.To musi coś znaczyć.Myślę, że to chyba jest tak.Nie może doznać ode mnie żadnej normalnej przyjemności.Jego przyjemność płynie z tego, że trzyma mnie uwięzioną.Myśli o wszystkich mężczyznach, którzy zazdrościliby mu, gdyby wiedzieli.Że mnie ma.Więc śmieszne jest, że jestem dla niego miła.Chcę być tak nieprzyjemna, żeby nie mógł czerpać żadnej przyjemności z faktu trzymania mnie tutaj.Znowu zacznę głodówkę.Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.Dziwne pomysły.Że po raz pierwszy w życiu zrobiłam coś oryginalnego.Coś, co mało kto zrobił.Zahartowałam się, kiedy byliśmy nadzy.Nauczyłam się, co oznacza „zahartować się”.To już koniec z Ladymont.Tamto już umarło.Pamiętam, jak prowadziłam samochód Piersa gdzieś w pobliżu Carcassonne.Wszyscy chcieli, żebym się zatrzymała.Ale ja chciałam jechać osiemdziesiątką.I tak długo naciskałam pedał, aż to osiągnęłam.Pozostali byli przestraszeni.Ja też.Ale udowodniłam, że mogę to zrobić.(Późne popołudnie.) Przez całe popołudnie znowu czytałam Burzę.Teraz już nie wydaje się taka sama, po tym, co się stało.Litość, jaką Szekspir odczuwa dla swojego Kalibana (pod nienawiścią i niesmakiem), ja odczuwam dla mojego.Półstworzenia.Prospero:Nikczemny kłamco, podły niewolniku Głuchy na dobroć, a na chłostę czuły Z ludzką dobrocią mimo twej szkarady, Najprzód do mojej groty cię przyjąłem Pókiś zuchwale targnąć się nie ważył Na czysty honor mojego dziecięcia.Kaliban:Ha, co za szkoda, że to się nie stało!Bez twoich przeszkód zaludniłbym wyspęKalibanami.Pogarda Prospera dla niego.Wiedza, że łagodność jest bezużyteczna.Stefano i Trynkulo to piłkarski totek.Ich wino to pieniądze, które wygrał.Akt III scena 2 „Zbudzony marzyć znów pragnąłem”.Biedny Kaliban.Ale tylko dlatego, że on nigdy nie wygrał w totka.„A mądry na przyszłość”„Jak jest szczęśliwy świat nowy”*Chory świat nowy.Właśnie wyszedł.Zapowiedziałam głodówkę, jeśli nie pozwoli mi pójść na górę.Codziennie świeże powietrze i światło dzienne.Wykręcał się.Był niesympatyczny.Sarkastyczny.Powiedział nawet, że „zapominam, kto tu jest szefem”.Zmienił się.Teraz mnie przeraża.Dałam mu termin do jutra rana na podjęcie decyzji.2 grudniaMam się przenieść na górę.Musi przerobić pokój.Oświadczył, że zajmie mu to tydzień.Powiedziałam: „Zgoda, ale jeśli nastąpi znowu przesunięcie terminu.”Zobaczymy.Ostatniej nocy leżałam w łóżku i myślałam o G.P.Myślałam o tym, że jestem z nim w łóżku.Chciałam być z nim w łóżku.Tęskniłam za tą jego wspaniałą, fantastyczną zwyczajnością.Jego rozwiązłość jest twórcza.Witalna.Nawet jeśli rani.On tworzy wokół siebie miłość, życie i podniecenie, jest żywy, ludzie, których kocha, pamiętają go.Od dawna miewałam czasami na to ochotę.Rozwiązłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]