Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Tombak Michal Jak zyc dlugo i zdrowo (2)
- Lem Stanislaw Cyberiada
- Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak Klonow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ona spytała: - Jakie młode damy?Zwróciłem się do Hermesa: - Ciebie pytałem.- Ochi - i zaprzeczył ruchem głowy.Wróciłem na plażę.Cały czas wpatrywałem się w wylot ścieżki.Znalazłszy się na brzegu, pobiegłem do jaskini.Ani śladu Lily.W ciągu paru minut upewniłem się, że nie ukrywa się na brzegu.Spojrzałem na skałę.Cóż, ostatecznie można się było na nią wdrapać i zniknąć we wschodniej części wyspy, ale trudno mi było w to uwierzyć.Wdrapałem się jednak, żeby sprawdzić, czy Lily nie siedzi skulona za jakimś kamieniem.Ale nikogo nie było.32Siedząc pod niewysoką pinią wpatrywałem się w morze i usiłowałem wziąć się w garść.Jedna z bliźniaczek podchodziła do mnie i ze mną rozmawiała.Na lewym nadgarstku miała bliznę.Druga zabawiała się w Doppelgängera.Będę ją widywał na tarasie, w świetle gwiazd, ale zawsze z daleka.Bliźniaczki - było to dość niezwykłe, ale wiedziałem już o Conchisie dostatecznie wiele, by uznać, że można było coś podobnego przewidzieć.Kiedy ktoś jest tak bogaty, dlaczego nie ma mieć rzeczy najrzadszych? Najdziwniejszych i najrzadszych.Skoncentrowałem uwagę na Lily, którą znałem, Lily z blizną.Dziś rano, a nawet wczoraj wieczorem starała się mnie skokietować.Jeżeli rzeczywiście była kochanką Con-chisa, to trudno pojąć, dlaczego przystawał na to i umyślnie zostawiał nas samych, chyba że jego perwersja sięgała głębiej, niż byłem skłonny podejrzewać.Lily wyraźnie igrała ze mną, ale widać było, że ją to bawi, że nie odgrywa tylko roli wyznaczonej przez Conchisa.A każda gra między kobietą i mężczyzną ma seksualny podtekst; na plaży Lily otwarcie starała się mnie oczarować.Na pewno zalecił jej to ten stary, niemniej za jej figlarnością i zalotnością kryło się coś autentycznego, nie pasującego do zwykłej wynajętej aktorki.Jej “występy” były raczej pełną polotu amatorszczyzną niż zawodową grą.Wyglądało na to, że jest to dziewczyna z tego samego świata, z tego samego środowiska co ja: dziewczyna z wrodzonym poczuciem przyzwoitości i wrodzonym angielskim poczuciem humoru.Mimo wyszukanej inscenizacji wszystko to robiło raczej wrażenie szarady, odgrywanej w gronie rodzinnym, prawdziwy teatr wprowadza bowiem w świat całkowitej iluzji; a każde spojrzenie i uśmiech Lily dawały mi do zrozumienia, że mnie nabiera.Zresztą wiedziałem, że niezależnie od jej urody właśnie to mnie pociąga.Jej kokieteria była właściwie zbędna.Od chwili gdy przed tygodniem zobaczyłem jej zagadkowy przewrotny uśmieszek, byłem gotów.Krótko mówiąc, jeśli jej rola miała polegać na uwiedzeniu mnie, musiałem zostać uwiedziony.Nie byłbym w stanie się oprzeć.Byłem poszukiwaczem przygód, człowiekiem zmysłowym i choć poetą byłem nieudanym, to dalej szukałem zmartwychwstania już nie w wierszach, lecz w wydarzeniach.Kiedy ofiarowano mi falę, musiałem ją wypić.Rozważania te doprowadziły mnie do Alison.Jej radiogram odebrałem jak sypnięcie piaskiem w oczy w chwili, gdy człowiekowi szczególnie zależy na tym, by widzieć dokładnie.Łatwo mi było zgadnąć, jak do tego doszło.Mój poniedziałkowy list dotarł pewnie do Londynu w piątek lub w sobotę; Alison, tego dnia leciała właśnie do Grecji, była pewnie w złym nastroju, w Ellenikon miała trochę wolnego czasu, z którym nie wiedziała, co zrobić - stąd ten radiogram.Odebrałem go jak natręctwo, przywołał mnie do rzeczywistości w chwili rozkoszy, zobowiązywał do czegoś, na co już nie miałem ochoty.Nie, nie mogłem opuścić wyspy.Nie mogłem zmarnować całych trzech dni na pobyt w Atenach.Jeszcze raz przeczytałem te nieszczęsne parę słów.Conchis też je na pewno czytał - nie było koperty.Rozerwał ją prawdopodobnie Demetriades, kiedy dostarczono telegram do szkoły.Zatem Conchis wiedział, że zostałem wezwany do Aten, i na pewno domyślił się, że chodzi o dziewczynę, o której mu opowiadałem, do której “powinienem popłynąć”.Może dlatego wyjechał.Żeby anulować to, co przygotował dla mnie na następny weekend.Bo z góry przyjąłem, że znów mnie zaprosi, że spędzę u niego całe te cztery dni przerwy półsemestralnej, że Alison nie skorzysta z mojej niezbyt zachęcającej oferty.Powziąłem decyzję.Nie chciałem, aby Alison pojawiła się na wyspie, nie, to było nie do pomyślenia.Jeśli już mam się z nią zobaczyć, musi to nastąpić w Atenach.Jeśli Conchis zaprosi mnie, nie pojadę do Aten, znajdę jakąś wymówkę.Jeśli nie zaprosi, będę miał w odwodzie Alison.Byłem zabezpieczony na wszystkich frontach.Znów wezwał mnie dzwon.Pora lunchu.Zebrałem manatki i opity słońcem ciężkim krokiem wdrapałem się, po ścieżce.Ale ukradkiem rozglądałem się na wszystkie strony, moja uwaga wyostrzona była oczekiwaniem na następną odsłonę maskarady.Idąc wśród drzew w stronę domu zastanawiałem się, jaki mnie czeka widok - może zobaczę obie bliźniaczki razem, kto wie.Nie miałem racji.Nie zobaczyłem nic.Stół był nakryty na jedną osobę.Maria nie pokazała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]