Podobne
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Wojciech Markert Generał brygady Stanisław Sosabowski
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (4)
- brzozowski stanisław legenda młodej polski
- Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (2)
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1
- Niziurski Edmund Opowiadania.BLACK
- andrzej mencwel, antropologia kultury
- Orson Scott Card Ksenocyd
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.mieszaninę azotu, tlenu, dwutlenku węgla ze śladami gazów szlachetnych, jako to xenonu, argonu i kryptonu, oraz krztyną pary wodnej.A także nieco Płynnej Zawiesiny, która jest Odpadową Pochodną Rozkaszlania i Zaplucia Graycami - Uzdników dętystyczno - trombońskich.Włosie atoli uważa Komissya za lepsze do grania od powietrza, a zwłaszcza zdatne dobrze do Drżączkowo - Pocieralnego suwania po strunach.I tak leci ta ekspertyza na tysiąc ośmset stron, i o bębnie w niej jest, a jakże, poświęciła uwagę komissya bębnowi mojemu: malowana decha kołem sękatym podparta, choć i w złocie, a nie bęben.I sformułowano trzysta osiemdziesiąt jeden wniosków skierowanych resortowymi drogami do Ministerstwa Trąb, Czombrów i Puzonów, do Ministerstwa Dzwonnic, Sfer i Propinacyi Harmonosferycznej, do Podsekretarza Stanu Beznadziejnego oraz do Najwyższej Izby Dętystycznej.Sam Marszałek Blachy wagę wniosków pieczęcią skrzepił.I jak teraz orkiestra nie skoczy na równe nogi, nie skrzyknie się, nie rozdyskutuje!Tak! Tak jest! Bęben otok stary, pienny pniak, łajnem napchany smród bił, wskutek niewiedzy względnie zachachmęcenia! Flety, alty, klarnety, oboje, trąbki zatkało, draństwo to, lichota, flora, precz, dźwięki wszcząć chcemy, o daycież nam, daycie co lepszego, zobowiązujemy się grać! Tu szmatą zatkane, proszę, każdy widzi, tu zgoła ustnik niedrożny, a talerze z betonu - camentu, pozłótką jeno pociągnięte, jakoż czymś takim grać? Patrzę, czym ja szalony, czy oni, boż od początku widoczne było, i skąd nagłe takie zacietrzewienie, w głowę zachodzę, bo nic nie rozumiem, a w nich gore płomienna muzyki chuć i autentyczny szał.I wstaje pianista, i potoczywszy okiem, mówi: Proszę, oto memoryał, jaki napisałem był w zeszłym roku, lecz nie miałem czasu na poczcie nadać, i czyta: “Podług mego suwerennego mniemania, dla dobra Ha.Sf.twardo się domagam, aby zamiast Dżypsu i Camentu powołać Drewno, Mosiądz i klepaną Blachę, a też Struny dźwięczne - flaczne! Tak być musi, bo z draństwa, co je nynie mamy, oprócz swądu nic!” Siada, nadzwyczajnie zadowolony z siebie, i triumfalnie spoziera na kolegów w Krąg, oni zaś szumią i gwarzą: Tak! ja też, o, myśmy dawno zauważyli, że trociny, myszy, cement oraz zwykłe łayno, jak i skąd w przybytku Muz, nie wiadomo, chcieliśmy donieść, usprawnić, lecz mnie noga bolała, ja kurcze miałem, ja chrypkę, ja kubek w kubek tom napisał, co pianofortysta, lecz karteluszek mi się zawieruszył, a ja jeszcze mocniej w wyrazie, lecz wskutek choroby CIOTKI, tak jeden przez drugiego, wszelako, widzę, Kąciarz dalej trwa, czka i czochra się, kucając w otwartej szafie, trze giczoł o giczoł pazurny, istneż Goryllium, daję tedy kolegom kuksy i wskazuję, mrugam, tam, tamój patrzcie, lecz rozpaleni najmniejszej uwagi nie zwracają, pełni nadziei na lepszy dźwięk i los.I w samej rzeczy niosą nam czwórkami szamerowani dźwiękocjanci podpasani biało cudne nowe instrumenty, można odtąd grać! Radość nie do wiary! Pojawia się Kapelmistrz nowy, w rogowych okularach, gdyż tamten w cwikierze przeszedł na Emeryturę wskutek Wysługi Lat, a mówią, że brak mu było Bębenkowych Błon, więc nie słyszał nic.Rozkręcają napis stary i nowy przybijają ćwiekami złotymi CAPPELMISTERYUM OPTISSIMUM, i nuż do próby! Wprzód atoli Rogowy rzecze: Postępowych jestem zasad.Dyskussyę urządzam.Niechaj mówi każdy, co ma najtajniejszego na myśli, czym mu dusza gra.Niech wyzna! Bez lękowa mówcie, Najdrożsi, włosa nikt wam na głowie nie tknie, nie skrzywi, nie naderwie konchy usznej, kłykciny ni golenia, bo jam nie taki! O czym was na Ha.Sf.najsolenniej zaklinam i zapewniam, i to moje mówienie Przysięgą Dyrygencką pod Batutą samego Najmiłościwszego Majestatu Zbawnuckiego pieczętuję!!!Nuż znowu wszyscy na wyprzódki do gadania! Krasnomówstwo patoką płynie, okresów miód, smyczkowcy, waltornista, trąbkarze, zgrzypacze, a tak śmiało, aż zapiera dech; wyznają, co który komu, z kim i jak, co było pod kapelmisteryjnym cwikierowcem: oj, mówią o nim, słyszę, bardzo źle, nie dopuściłbym myśli, iż go jak rodzonego nie kochali, skoro tyle razy w kółko Macieju mu w tym oświadczali i ofiarowywali mu afekta najczulsze, a owe grubo powypychane koperty, ani chybi miłosne listy, tkali w urękawicznioną dłoń i obdarzali synowską czułością, gdy łby rozkwaszą!, on nasz gołąbek, nasz kniaź, mówili, sprawiedliwie lejeż on nas, a tu zanieczyszczają pamięć jego i mówią o głuchocie, iż jak pień, a czelliści, że paraluszem miał po - przetrącane graby i jedno, to po oczach umiał prać oraz że miał odmieńczy zły wzrok i od jego spojrzenia dziurki się w bębnie wypalały, co tu obecny perskusista łacno przytwierdzić może - a ja, okrutnie zmieszany, pod nosem bąkałem, mamrocząc, boż srom tak łgać, ale widzę, że to ze szczerości łżą, z czystego zaparcia kłamią jak najęci i nadziwić się nie mogę, jakoż to sama szczyra cnotliwość, dobra wola a zapał ku Lepszemu mogą się tak załganiem paprać, wszelkim grzdyciem i wyplotem ślinno - językowym? Bo mówią, że uroki rzucał i od niego myszy mleko traciły, że był zezowaty, legawy, kuc garbonos i platfusa miał, a jakoż z Platfusem ku Ha.Sf.iść!?A Rogowy zapisuje, wtórzy, basuje, wszelako zaraz potem przy próbie, patrzę, coś ku nam człapie z wolna, my się w melodyi chować staramy, a tu od Łapy cień, i najpierw tego małego Dzwonkarza, co pierwszy zaczął, Cap, za hajdawery, a drugą łapą czellistę, co przeciw cwikierowemu tyle się nahałłakował, Hap, za kubrak, i obu, nogami majtających, niesie i zamyka się w szafie i słyszę przez Andante nasze Maestoso Chrup, Chrup, Niam, Niam! I tyleśmy obu widzieli.Gramy, lecz rozłazi się granie nasze, bo ciemno przed oczami.Da capo al fine! - Rogowiec woła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]