Podobne
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (2)
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadania
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (3)
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933
- dołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom i
- Flagg Fennie Smazone zielone pomidory
- Kuttner Henry Szachowisko
- Desmond Bagley List Vivero
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpędzone myśli Joego biegły coraz szybciej.Dysponując Smokiem można by się pokusić o zawładnięcie wszystkimi samolotami świata, a tym samym ująć w swe ręce kierownictwo najbogatszych linii lotniczych! Nie, takiej okazji nie wolno zmarnować - a Joe Pietruszka, syn leśnego zbója, byłby największym z głupców, gdyby pozwolił komu innemu ciągnąć zyski ze zdarzenia, które rozegrało się w jakimś dalekim kącie świata, gdzie wznosi się góra zwana dziwacznie Giewontem.Joe nachylił się nad mikrofonem stojącym na biurku i wezwał jednego ze swych zaufanych sekretarzy.Dał się słyszeć stukot drewnianej nogi - i w drzwiach gabinetu pojawił się Bob, zwany Dzieciną.Wbrew swemu przydomkowi był to okropnie ponury drab, bardziej podobny do pirata na emeryturze niż do milutkiego niemowlęcia.Drewniany kikut, czarna opaska na prawym oku oraz wetknięty za pas pistolet świadczyły aż zbyt wyraźnie o tym, iż Bob-Dziecina nie zawsze był urzędnikiem.Piracki wygląd pozwolił mu trzykrotnie na porwanie samolotu, pełnego bogatych pasażerów.Po prostu policja i obsługa lotniska, widząc tak dziwnie ubranego pasażera, ani przez chwilę nie przypuszczały, że mogą mieć do czynienia z prawdziwym piratem.Raz wzięto go za dziwaka, lubiącego niezwykłe stroje, kiedy indziej za aktora filmowego, udającego się na zdjęcia do Hollywood, na koniec zaś za człowieka upośledzonego na umyśle.Tymczasem Bob w czasie lotu odkręcał swą drewnianą i wydrążoną nogę i wyciągnąwszy z niej pistolet maszynowy kazał pilotowi lądować w Barpiwonii, gdzie czekał już szef Joe Pietruszka.Pasażerowie, którzy się okupili, wracali bezpiecznie do swych domów, ci zaś, którzy twierdzili, że nie.mają przy sobie ani grosza, byli zmuszani do ciężkiej pracy w kamieniołomach, a nawet do niańczenia pirackich dzieci, co stanowiło najgorszą karę!- Słucham, szefie - powiedział Bob zachrypniętym głosem.- Za godzinę mają się tu stawić: Billy, Killy i Sally.- Ale się nie stawią.Joe włożył rękę do kieszeni i namacał rękojeść rewolweru.- Co to, bunt?- Nie - rzekł sekretarz.- Żaden bunt, tylko trudność.- Z powodu czego?- Billy miał dziś porwać statek pasażerski „Stefan Batory”, płynący z turystami na Wyspy Kanaryjskie, i właśnie przed chwilą meldował mi przez radio, że znajduje się w Las Palmas.- Niech zostawi go w spokoju i natychmiast przylatuje do mnie.- Billy ma bardzo szybki samolot, szefie - ale nie zdąży za godzinę.Czy nie można by przesunąć terminu odprawy?- Dobrze - rzekł Joe i wyjął rękę z kieszeni.- Wobec tego wyznaczam odprawę na dwunastą w południe.A Sally i Killy?- Z nimi będzie łatwiej - odparł Bob.- Sally jest w domu i pisze wypracowanie z rachunków dla swego syna, a Killy wyskoczył na chwilę z biura, aby ukraść jakiś samochód.Powiedział, że nie chce wyjść z wprawy.- Pracowity facet - mruknął Joe z aprobatą.- Muszę mu podwyższyć pobory.A teraz chcę się wykąpać.Czy w basenie jest świeże błoto?- Oczywiście - odparł Bob.- I świeże żaby także.Z tym zamiłowaniem do kąpieli w błocie Joe miał trochę kłopotu.Prawdę mówiąc, wstydził się tej słabości, ale nie mógł znaleźć w sobie sił, aby się jej wyrzec.Chlapanie się w błocie zawsze wprowadzało go w dobry humor.Co więcej, w czasie tych kąpieli przychodziły mu do głowy pomysły najlepszych interesów, które natychmiast po wyjściu z basenu wcielał w życie z właściwą sobie energią.Już dawno doszedł do przekonania, że ową dziwną skłonność odziedziczył po którymś ze swych odległych przodków, nie wiedział tylko, po którym.Również i tym razem rozkoszna kąpiel dała spodziewane rezultaty.W ciągu kilkunastu minut opracował techniczne szczegóły akcji, której nadał nazwę „Operacja Smok”.Spłukując błocko pod prysznicem, wiedział już dokładnie, jakie instrukcje wyda swym trzem najlepszym pracownikom w czasie zapowiedzianej na południe odprawy.* * *Narada w gabinecie Pietruszki trwała aż trzy godziny.Przez ten czas spiskowcy wypili beczkę rumu i wypalili wagon cygar.Zgodnie ze starożytnym zwyczajem na stole płonęły świeczki, okna były zasłonięte czarnymi storami, a z taśmy magnetofonu sączyły się ściszone dźwięki „Tańca szkieletów”.- A więc - zakończył naradę szef Barpiwonii - sprawa polega na tym, żeby w sposób dyplomatyczny nakłonić Smoka do współpracy z nami.To robota dla mnie.Jeżeli się zgodzi, wszystko pójdzie jak z płatka.Jeżeli zaś odmówi (choć nie sądzę, żeby był aż tak głupi), porwiemy go podstępem.Musimy być gotowi na wszystko.Gra idzie o wielką stawkę.Jasne?- Jak księżyc na nowiu - odparły trzy ponure draby.- Są pytania? - dodał Joe.Killy podniósł dwa palce:- Będzie premia?- Pod warunkiem, że wykonacie robotę w terminie.- To się rozumie - mruknął Killy.- Czy zawiedliśmy cię kiedy, szefie?- Nigdy - skinął głową Joe.- Dlatego jeszcze żyjecie, i to dość luksusowo.Inaczej dawno bym już was rzucił na pożarcie rekinom.To mówiąc Joe spojrzał na elektroniczny zegarek.- Koniec odprawy! Idźcie teraz do stołówki na obiad.Od jutra będziecie jadać wyłącznie polskie potrawy, czyli bigos oraz kotlety schabowe z kapustą.Nauka języka rozpocznie się pojutrze.Będzie ją prowadzić ten profesorek z Warszawy, który od roku pracuje w kamieniołomie na Czarciej Górze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]