Podobne
- Strona startowa
- Salvatore Robert Tom 03 Morze Mieczy
- Salvatore Robert Tom 02 Grzbiet Swiata
- Salvatore Robert Gwiezdne Wojny Wektor Pierwszy
- Salvatore Robert Tom 03 Mroczne Oblezenie
- Salvatore Robert Tom 04 Droga do switu
- urozmaicenia 1
- Kay Guy Gavriel Tigana (SCAN dal 920)
- Wilbur Smith Odglos Gromu
- Lumley Brian Nekroskop II
- Amy Lane Chase in Shadow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wiwaty ucichły, Poggle Mniejszy ponownie zaskoczył poddanych.- Nexu! - ryknął donośnie.Otworzono drugą bramę, by wypuścić na arenę drapieżną bestię o kocich ruchach.Łeb zwierzęcia był zdumiewająco wielki - tylko dwukrotnie mniejszy od korpusu - a pełne ostrych kłów szczęki mogły rozwierać się tak szeroko, że przegryzienie człowieka na pół byłoby dla nich błahostką.Kosmaty grzebień ciągnął się wzdłuż grzbietu nexu od głowy aż po zad i kończył się u nasady długiego ogona, bijącego niespokojnie o boki.- Oraz acklay! - krzyknął Poggle, zanim na trybunach zapanował względny spokój.Z trzeciego tunelu wybiegła bestia jeszcze bardziej odrażająca od poprzednich.Poruszała się niczym pająk na czterech długich nogach, z których każda zakończona była długimi szponami.Wymachiwała przy tym łapami, ze świstem przecinając powietrze wielkimi i ostrymi pazurami.Łeb, ozdobiony długim pofalowanym rogiem, znajdował się ponad dwa metry nad ziemią.Podczas gdy pozostałe dwa stworzenia potrzebowały zachęty pikadorów, acklay toczył dokoła głodnym wzrokiem i sam rwał się do walki.Widać było, że właśnie on jest ulubieńcem publiczności, a zwłaszcza małego chłopca, sklonowanego syna Janga Fetta, który wraz z ojcem zasiadł między dygnitarzami.Boba z uśmiechem recytował z pamięci wszystko, co wiedział o wyczynach zabójczo skutecznego acklaya.- Powinno być zabawnie, przynajmniej dla nich - zauważył Obi-Wan, przyglądając się szaleństwu, które zapanowało na szczelnie wypełnionych trybunach.- Co? - zdziwił się Anakin.- Nieważne - mruknął Kenobi.- Jesteś gotów do walki?- Do walki? - powtórzył sceptycznie padawan, spoglądając na skute nadgarstki i na trzy potwory, które teraz dopiero zauważyły, że podano im obiad.- Chyba nie chcesz, żeby widzowie żałowali wydanych pieniędzy? - spytał Obi-Wan.- Zajmij się tym z prawej, ja biorę na siebie tego z lewej.- A co z Padmé? - Mężczyźni spojrzeli w jej stronę i przekonali się, że ich sprytna towarzyszka skorzystała już z ukrytego w dłoni drutu; otworzyła jeden z zamków spinających kajdany i zdołała odwrócić się twarzą do słupa.Używając łańcucha, sprawnie wdrapała się na szczyt pala i przysiadła na nim, pracując zawzięcie nad drugim zamkiem.- Zdaje się, że lubi być górą - skomentował drwiąco Obi-Wan.Anakin odwrócił się w samą porę, by zareagować na szarżę reeka.Skoczył wysoko w górę i rogaty łeb bestii z impetem huknął w solidny pal.Młody Jedi dostrzegł dla siebie szansę; opadł ciężko na grzbiet zwierzęcia i szybko owinął łańcuch wokół rogu.Reek wierzgnął i szarpnął, bez trudu wyrywając ze słupa mocowania łańcucha, a potem ruszył z kopyta, w dzikim tańcu starając się zrzucić z grzbietu człowieka.Anakin rąbnął wolnym końcem łańcucha w bok łba bestii, która natychmiast pochwyciła ogniwa kłami i trzymała uparcie, nieświadomie oferując jeźdźcowi coś w rodzaju cugli.Załadowawszy do pamięci plany kompleksu fabrycznego, R2-D2 nie miał już problemów z poruszaniem się niezliczonymi korytarzami.Toczył się więc swoją drogą, pogwizdując beztrosko, by nie zwracać na siebie uwagi kręcących się tu i ówdzie Geonosjan.Żaden z nich i tak nie interesował się małym automatem, który domyślał się nawet przyczyny ich obojętności; chodziło zapewne o wielkie wydarzenie - potrójną egzekucję odbywającą się właśnie na pobliskiej arenie.Astromechaniczny robot nie miał kłopotu z odgadnięciem tożsamości nieszczęsnych skazańców.Przemierzając korytarze miasta - fabryki, starał się mimo wszystko unikać spotkań z Geonosjanami, a jeśli już musiał ich mijać, próbował zachowywać się swobodnie, jakby był u siebie.Wiedział jednak, że w rejonie areny czekać go będzie przeprawa przez tłum wrogów i mógł tylko mieć nadzieję, że będą zbyt zajęci widowiskiem, by zwracać uwagę na niepozornego robota.Obi-Wan szybko zrozumiał, dlaczego acklay jest ulubieńcem publiczności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]