Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Dav
- Historyczne Bitwy Batoche 1885 Grzegorz Swoboda
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora Âświętego Branoka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Regis rozejrzał się szybko dookoła.Zauważył leżącą na podłodze skrzyneczkę - znał jąskądś, choć nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć skąd - oraz pierścień z klejnotem, lecz niemógł być pewien, jakie mają znaczenie.I nie miał czasu, by je określić.Po pokonaniu Kessela Regis rozmawiał wiele z Drizztem idobrze znał technikę, której drow użył, by pokonać wieżę - posypał po prostu wtedy pulsującyrelikt blokującą go mąką.Tak samo chciał zrobić teraz halfling, gdy wyciągał z plecaka małąpaczuszkę i zbliżał się pewnym krokiem.- Czas na sen - zakpił Regis.Niemal miał rację, lecz nie w sposób, o jaki mu chodziło,bowiem prawie został pozbawiony przytomności.Halfling i Drizzt się pomylili.W wieży narówninie za Bryn Shander, przed laty, Drizzt posypał nie Crenshinibona, lecz jeden zniezliczonych obrazów reliktu.Teraz był to prawdziwy kryształowy relikt, myślący i potężnyartefakt, służący za serce wieży.Tak mizerny atak został obroniony przez strumień energii, któryzniszczył opadającą mąkę, spalił woreczek w dłoniach halflinga i cisnął mocno Regisa o ścianę.Oszołomiony halfling jęknął jeszcze głośniej, gdy otworzyła się klapa w podłodzekomnaty.Do środka wdarł się smród trolli, za nim zaś pojawiła się wielka, szeroka łapa o ostrychpazurach i wytartej, zielonej jak zgnilizna skórze.* * *Catti - brie ledwo czuła swoje kończyny.Zęby szczękały jej w niekontrolowany sposób iwiedziała, że cięciwa wbija się jej mocno w palce, choć nie czuła w nich żadnego bólu.Musiałasię trzymać, dla dobra swego ojca i Drizzta.Wykorzystując krzepką Stumpet jako podpórkę, młoda kobieta wyprostowała się iwypuściła strzałę, powalając czarta stojącego najbliżej wejścia do jaskini.Catti - brie strzelała razza razem, jej zaklęty kołczan dostarczał jej nieprzerwanie amunicji.Ustrzeliła większośćgrzywaczy pozostałych na lodowej plaży i powaliła te, które wychodziły zza krawędzi.Niemalpostrzeliła również Guenhwyvar, zanim rozpoznała pędzącą kocicę.Kiedy potężna panterawpadła do jaskini, poczuła w sercu pewną nadzieję.Wkrótce wszystkie pozostałe grzywacze znajdowały się w wodzie, płynąc szybko do Catti- brie.Kobieta strzelała szaleńczo - większość pocisków trafiała w cel - lecz jeden z potworówzdołał wedrzeć się na krę i teraz pędził w jej stronę.Catti - brie spojrzała na swój miecz, wbity po rękojeść w lód, i wiedziała, że nie dostaniesię do niego na czas.Zamiast tego wykorzystała swój łuk jak maczugę, uderzając czarta mocno wtwarz.Paskudna istota poślizgnęła się, pozbawiona równowagi, a gdy oboje zetknęli się ze sobą,Catti - brie walnęła czołem prosto w nos okropnego czarta.Potem poderwała do góry czubekswego łuku, wbijając go mocno w zapadnięty policzek bestii.Stwór wybuchł szkodliwym gazem,lecz spełnił swoje zadanie.Jego pęd, w połączeniu z nagłym wybuchem, posłały Catti - brie dowody.Wyłoniła się, chwytając łapczywie powietrze i wymachując rękoma, których nie czuła.Nogi były już bezużyteczne.Zdołała w jakiś sposób chwycić się samej krawędzi kry lodowej,klinując palce w małej szczelinie, lecz wiedziała, że opuszczają ją już siły.Krzyknęła doStumpet, lecz nawet mięśnie ust nie chciały odpowiedzieć na rozkaz umysłu.Wyglądało na to, że Catti - brie przeżyła spotkanie z czartami tylko po to, by zostaćzniszczona przez naturalne żywioły Doliny Lodowego Wichru, miejsca, które przez większośćswego życia nazywała domem.Była świadoma tej ironii, gdy cały świat stawał się zimny.Plecy Regisa musnęły o strop, gdy mierzący ponad dwa i pół metra troll, wyższy z dwóch,które weszły do komnaty, podniósł go wysoko w górę, aby spojrzał w jego straszną twarz.- A tera ty iść do mój brzuch! - oznajmił okropny stwór, otwierając szeroko ogromnąpaszczę.Sam fakt, że troll potrafi mówić, podsunął Regisowi pomysł, desperacki promyk nadziei.- Poczekaj! - poprosił stwora, sięgając pod tunikę.- Mam dla ciebie skarb.- Halflingwyciągnął swój cenny wisiorek, wspaniały, hipnotyczny rubin tańczący na końcu łańcuszka,zaledwie centymetry od zaskoczonych i nagle zaintrygowanych trollich oczu.- To dopiero początek - wyjąkał Regis, usilnie starając się improwizować, bowiemkonsekwencje porażki były aż nazbyt oczywiste.- Mam takich stertę.Zobacz, jak cudownie siękręci, przyciągając twój wzrok.- Ej tam, ty jeść to cuś czy ni? - zażądał odpowiedzi drugi troll, szturchając mocnopierwszego.Troll znalazł się jednak szybko pod wpływem uroku i już uważał, że nie chce siędzielić łupem ze swym towarzyszem.Tak więc straszny stwór był bardziej niż otwarty na następną sugestię Regisa, gdy halflingniedbale zerknął na drugiego stwora i powiedział - Zabij go.Regis upadł twardo na podłogę i niemal został zmiażdżony, gdy dwa trolle rozpoczęłypojedynek.Halfling musiał działać szybko, lecz co mógł zrobić? Ciągłe uniki doprowadziły godo pierścienia z klejnotem, którego szybko schował do kieszeni, oraz pustego, otwartego kuferka,który nagle rozpoznał.Była to ta sama skrzyneczka, którą niósł glabrezu, gdy Regis i jego towarzysze natknęlisię na złą opiekunkę Baenre w tunelach pod Mithrilową Halą, ten sam kuferek, w którymznajdował się kamień - czarny szafir, który skradł całą magię.Regis podniósł przedmiot i rzucił się obok przetaczających się trolli, kierując się szybkoku kryształowemu reliktowi.Zaatakowała go wtedy powódz mentalnych obrazów, niemalprzewracając.Rozumny artefakt, wyczuwając niebezpieczeństwo, wszedł do umysłu halflinga,zdobywając dominację nad biednym Regisem.Regis chciał iść do przodu, naprawdę chciał, leczstopy nie chciały go słuchać.Nagle nie był już taki pewien, czy chce iść do przodu.Nagle Regis zaczął się zastanawiać,dlaczego w ogóle chciał zniszczyć kryształową wieżę, tak piękną i cudowną budowlę.I dlaczegomiałby pragnąć zniszczenia Crenshinibona, stwórcy, kiedy artefakt można było wykorzystać dowłasnej korzyści?Co w ogóle wiedział Drizzt?Choć halfling miał mętlik w głowie i niemal stracił duszę, pomyślał, że podniesie swójrubinowy wisiorek przed oczy.Nagle Regis zaczął wirować w jego głębiny, podążając coraz dalej i dalej za czerwonymmigotaniem.Większość osób gubiła się w tym uroku, jednak to właśnie tam, głęboko w hipnozieswego klejnotu, Regis odnalazł siebie.Puścił łańcuszek wisiorka i skoczył do przodu, zarzucając kuferek na Crenshinibon, którywysyłał kolejny strumień śmiercionośnej energii.Skrzynka pochłonęła i przedmiot, i atak.Wieża, gigantyczny obraz kryształowego reliktu, natychmiast zaczęła drżeć, rozpoczęłysię jej przedśmiertne drgawki.- Och, tylko nie to - mruknął halfling, bowiem przeszedł już przez to kiedyś i uciekłjedynie dzięki pomocy Guenhwyvar, podczas gdy Drizzt uciekł przez.Regis odwrócił się do okna, wskakując na parapet.Zerknął w tył na trolle, któreobejmowały się, a nie walczyły, gdy będąca ich domem wieża drżała pod ich nogami.Zgodnieobróciły się w stronę uśmiechającego się halflinga.- Może innym razem - powiedział do nich Regis, po czym, nie spoglądając w dół, skoczył.Sześć metrów niżej uderzył w bok lodowego stożka, a następnie, odbijając się i ślizgając,zatrzymał nagle w zlodowaciałym śniegu.Kryształowa wieża zawaliła się obok niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]