Podobne
- Strona startowa
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu Gabriel R.A
- B Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Sieci Lokalne (3)
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- Cook Robin Dopuszczalne ryzyko (2)
- Grisham John Komora
- Card Orson Scott Uczen Alvin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Duma jego dotkniÄ™ta każde usunąć siÄ™ co prÄ™dzej; dlatego ze zle ukrywanÄ… zÅ‚o-Å›ciÄ… chwyta rzucony pod stół kapelusz i wychodzi trzaskajÄ…c drzwiami. Klucz oddać stróżowej! rozkazuje, stojÄ…c we drzwiach; a KaÅ›ka nie odwraca nawet gÅ‚owy,tylko pÅ‚acze ciÄ…gle, opierajÄ…c skroÅ„ o Å›cianÄ™.Te Å‚zy sprawiajÄ… jej ulgÄ™ i przynoszÄ… trochÄ™ spokoju.Ubogie swe sukienki przewiozÅ‚a w dorożce razem z poÅ›cielÄ…, zawiÄ…zanÄ… w grube biaÅ‚e przeÅ›cie-radÅ‚o.Zajechawszy przed bramÄ™, oglÄ…daÅ‚a siÄ™ na próżno za swym nowym znajomym, Janem.Nigdziego nie byÅ‚o poszedÅ‚ zapewne na miasto.KaÅ›ka nie mogÅ‚a zrozumieć, dlaczego nieobecność stróżasprawiÅ‚a jej przykrość.Pragnęła, aby przyjazna twarz chÅ‚opca przywitaÅ‚a jÄ… na wstÄ™pie do nowegomieszkania.Nie obawiaÅ‚a siÄ™ z jego strony napaÅ›ci, owszem, miaÅ‚a dlaÅ„ ufność i pragnęła jegoopieki.Z pomocÄ… dorożkarza przeniosÅ‚a kuferek i poÅ›ciel, a sama pani otworzyÅ‚a jej drzwi kuchen-ne.Gdy zasÅ‚aÅ‚a ze starych desek pozbijane łóżko i pokryÅ‚a je grubym przeÅ›cieradÅ‚em, a na Å›cianiepowiesiÅ‚a rzÄ™dem cztery piÄ™kne malowane obrazy, uÅ›miechnęła siÄ™ w swym ubóstwie i uczuÅ‚a siÄ™zadowolonÄ….Te obrazy byÅ‚y jej jedynym bogactwem.ZwiÄ™ta Trójca z szafirowÄ… kulÄ…, przedsta-wiajÄ…ca Å›wiat caÅ‚y, Matka Boska KochawiÅ„ska, wychylajÄ…ca czarnÄ… twarz z pozÅ‚ocistej sukni, iÅ›wiÄ™ty Wincenty à Paulo z dzieciakiem na rÄ™ku.Czwartym w tej galerii obrazów byÅ‚ BogumiÅ‚ Da-wison13, rozparty w purpurowym pÅ‚aszczu i koronie cezarów.KaÅ›ka, nie znajÄ…c bohaterów sceny,umieÅ›ciÅ‚a tragika pomiÄ™dzy obrazami Å›wiÄ™tymi, uważajÄ…c go za coÅ› wysokiego ze wzglÄ™du naczerwony pÅ‚aszcz i dumnÄ…, wyzywajÄ…cÄ… pozÄ™, z jakÄ… siÄ™ rozpieraÅ‚ koÅ‚o urny, na kolumnie wysokiejsterczÄ…cej.W kuchni znalazÅ‚a mnóstwo Å›mieci i kurzu; po kÄ…tach stosy koÅ›ci, Å‚upiny od kartofli itd.Po rozpatrzeniu siÄ™ bliższym zauważyÅ‚a brak wielu koniecznych naczyÅ„, szczotek, żelazek.ZwielkÄ… energiÄ… rozpoczęła wiÄ™c sprzÄ…tanie tego kÄ…ta, w którym odtÄ…d żyć miaÅ‚a.Gdy obmyÅ‚a pod-Å‚ogÄ™, zabraÅ‚a siÄ™ do oczyszczenia Å›cian, ale tu niewiele pomogÅ‚y jej dobre chÄ™ci.Czarne smugi po-kryÅ‚y dawno nie bielone Å›ciany.Niewielkie okienko wychodziÅ‚o na maÅ‚Ä… bocznÄ… galeryjkÄ™, opa-trzonÄ… cienkÄ…, żelaznÄ… porÄ™czÄ…, zakrzywionÄ… na rogu i ciÄ…gnÄ…cÄ… siÄ™ w górÄ™ po spiczastym dachuniższego budynku.Okienko to dawaÅ‚o maÅ‚o Å›wiatÅ‚a i powietrza.KaÅ›ka westchnęła.Szerokie jejpiersi wciÄ…gaÅ‚y od razu wielkÄ… ilość powietrza, gdyż inaczej krew jÄ… dusiÅ‚a i zalewaÅ‚a jej gÅ‚owÄ™.Nagle drzwi od pokoju otworzyÅ‚y siÄ™ i w nich stanÄ…Å‚ mężczyzna niemÅ‚ody, w szlafroku wi-docznie pan domu.KaÅ›ka wyprostowaÅ‚a siÄ™ i podeszÅ‚a, pragnÄ…c w faÅ‚dach wyszarzaÅ‚ej perskiej tkaniny znalezć rÄ™kÄ™swego chlebodawcy i wycisnąć na niej peÅ‚en szacunku pocaÅ‚unek.RÄ™ka jednak zniknęła w zbyt obszernym rÄ™kawie, a natomiast z piersi mężczyzny wybiegÅ‚ cichy,zachrypniÄ™ty gÅ‚os, podobny do piania koguta. Cóż to za nowy tÅ‚omok tak haÅ‚asuje, że czÅ‚owiek myÅ›leć nawet nie może?KaÅ›ka, biorÄ…c zawsze najgorsze dla siebie, zastosowaÅ‚a tym razem wyraz tÅ‚omok do swej oso-by. To ja, proszÄ™ wielmożnego pana, KaÅ›ka.Chudy mężczyzna skrzywiÅ‚ siÄ™. Nowa sÅ‚uga, hm.hm.gorsza zÅ‚odziejka i latawiec niż tamte.No, no, ja siÄ™ do ciebie wezmÄ™i bÄ™dziesz mnie sÅ‚uchać.Nie paniÄ…, tylko mnie, bo u mnie sÅ‚użysz.Rozumiesz, ja pÅ‚acÄ™! Pani nicnie ma, to wszystko moje.To moja krwawa praca, którÄ… ona niszczy.13BogumiÅ‚ Dawison (1818-1872) znakomity polski artysta dramatyczny; odnosiÅ‚ duże sukcesy za granicÄ…26I wstrzÄ…sajÄ…c dÅ‚ugim rÄ™kawem, pod którym kryÅ‚a siÄ™ zapewne rÄ™ka, ukazywaÅ‚ KaÅ›ce tÄ™ caÅ‚Ä…swojÄ… wÅ‚asność, owoc krwawej pracy: kilka rondli, stary pogrzebacz i szczypce, blaszany samowar,dziurawÄ… konewkÄ™, rdzÄ… pokryty kocioÅ‚ek i resztÄ™ innych gratów, nÄ™dznych, kryjÄ…cych siÄ™ po za-ciemnionych kÄ…tach ze wstydem obszarpanych nÄ™dzarzy.CzÅ‚owiek w brudnym szlafroku wyciÄ…gaÅ‚rÄ™kÄ™ i zakreÅ›laÅ‚ koÅ‚o, mówiÄ…c to moje z dumÄ… skÄ…pca, który caÅ‚e lata gromadzi stosy zaÅ›niedzia-Å‚ych monet.ByÅ‚y to skarby smutne, wÅ‚asność, o którÄ… sprzeczać siÄ™ byÅ‚o dziwactwem, a przecieżten mąż wydziedziczaÅ‚ z nich żonÄ™, wskazujÄ…c siebie jako gÅ‚owÄ™ domu i pana w caÅ‚ym tego sÅ‚owaznaczeniu.Wszystko należaÅ‚o do niego i to wygasÅ‚e ognisko, i ta stolnica czerwona jeszcze odmiÄ™sa, i ten szczerbaty garnuszek, i ten mozdzierz bez tÅ‚uczka, w którym tÅ‚uczono cukier lub pieprzstarÄ… rÄ…czkÄ… od dzwonka.Tym wspaniaÅ‚ym ruchem rÄ™kawa obejmowaÅ‚ w posiadanie i nowÄ… sÅ‚użą-cÄ…, która w niemym podziwie spoglÄ…daÅ‚a na tÄ™ Å‚ysÄ…, spiczastÄ… gÅ‚owÄ™, obciÄ…gniÄ™tÄ… żółtÄ… skórÄ…, a za-padajÄ…cÄ… siÄ™ w kilku miejscach w doÅ‚y okrÄ…gÅ‚e i równe.Nos dÅ‚ugi, haczykowaty zwieszaÅ‚ siÄ™ nadwÄ…skimi wargami i prawie Å‚Ä…czyÅ‚ z wystajÄ…cÄ… brodÄ….ZamiÅ‚owanie w gderaniu i bezustannym gnie-wie na siebie i na wszystkich przebijaÅ‚o siÄ™ aż nadto widocznie w tej skurczonej, pochylonej posta-ci, jakby zaczajonej dla rzucenia siÄ™ na upatrzonÄ… sobie ofiarÄ™.Chudy, maÅ‚y, miaÅ‚ ruchy wariata,machajÄ…c ustawicznie rÄ™kami i wyginajÄ…c dolnÄ… wargÄ™ w wÅ‚aÅ›ciwy sobie sposób.KaÅ›ka, mimo caÅ‚ego szacunku dla paÅ„stwa , nie mogÅ‚a ukorzyć siÄ™ przed tÄ… figurÄ…, migajÄ…cÄ…siÄ™ w niepewnym blasku przyciemnionej kuchenki. Ile ci pani daÅ‚a zadatku? pyta czÅ‚owiek w szlafroku, zaczajajÄ…c siÄ™ jakby do skoku. ReÅ„skiego w srebrze odpowiada KaÅ›ka. Oddaj go!KaÅ›ka, przerażona, nie może przez dÅ‚ugi czas znalezć odpowiedzi. Oddaj powtarza mężczyzna kto ciÄ™ tam zna.Może jesteÅ› Bóg wie jaka przywÅ‚oka.Jutroukradniesz co i pójdziesz, a ja ci mam jeszcze za to pÅ‚acić? Ta gÅ‚upia Julka zawsze tak robi.Szast,prast.pieniÄ…dze wyrzuca, jakby swÄ… wÅ‚asność!.MiÅ‚osierny Boże! co to ze mnÄ… bÄ™dzie.co tobÄ™dzie!.PostÄ…piÅ‚ kilka kroków naprzód. Czy to ma być wyszorowana podÅ‚oga? zapytaÅ‚, przysiadajÄ…c na ziemi i wlokÄ…c za sobÄ… sznurdÅ‚ugi i obszarpany. To jest tylko brud rozmazany, a wszystkie plamy zaraz jutro wyjdÄ….Poprawto zaraz.SiedzÄ…c na ziemi, rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ dokoÅ‚a uważnie, jakby coÅ› obliczaÅ‚ i przypominaÅ‚ sobie. Masz tu czternaÅ›cie kawaÅ‚ków drzewa na jutro do obiadu.to ci wystarczy.Naczynie utrzy-muj czysto, bo to moja praca i kosztuje mnie niemaÅ‚o.Nagle porwaÅ‚ siÄ™ z ziemi i rzuciÅ‚ na stojÄ…cy na stole samowar. MiÅ‚osierdzie Boże! zawoÅ‚aÅ‚, chwytajÄ…c samowar przez materiÄ™ rÄ™kawa. MiÅ‚osierdzie Boże!I za chwilÄ™ zniknÄ…Å‚ z samowarem we drzwiach prowadzÄ…cych do pokoju.KaÅ›ka pozostaÅ‚a sama.ChwilÄ™ staÅ‚a nieruchoma, porzÄ…dkujÄ…c wrażenie, jakie zrobiÅ‚ na niej ten czÅ‚owiek dziwaczny.Cze-kaÅ‚a jego powrotu i powtórnego rozkazu zwrócenia zadatku.CzuÅ‚a, że sÅ‚użba jej bÄ™dzie bardzociężka, ale nie miaÅ‚a wyboru.WÅ›ród kwartaÅ‚u gdzież znalezć mogÅ‚a lepszÄ…? W najwyższej trwodzezabraÅ‚a siÄ™ do powtórnego szorowania podÅ‚ogi.OddychaÅ‚a ciężko, pocÄ…c siÄ™ wÅ›ród gorÄ…ca i wprzyÅ›pieszonym ruchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]