Podobne
- Strona startowa
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu Gabriel R.A
- B Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Umberto Eco Imie Rozy
- Chmielewska Joanna Zwyczajne życie
- Faraon tom3 B.Prus
- Weber Dav
- Grzesiuk Stanislaw Boso, ale w ostrogach (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto przez morze siÄ™ przeprawia, to Å›wietny Szamasz: prócz Sza-masza któż temu podoÅ‚a? Trudna to przeprawa, droga nieÅ‚atwa,woda Å›mierci tam drogÄ™ zagradza.ChoćbyÅ› jakoÅ›, Gilgameszu,morze przepÅ‚ynÄ…Å‚, cóż poczniesz, stanÄ…wszy u wód Å›mierci?Jest u dalekiego Utnapiszti, Gilgameszu, Urszanabi przewoznik,ma ci on wiosÅ‚a kamienne, w lesie Å‚owić zwykÅ‚ gada Urnu.JegowiÄ™c poszukaj i z nim siÄ™ zobacz! JeÅ›li bÄ™dzie można, wraz z nim siÄ™przepraw, jeÅ›li nie można, tedy ruszaj z powrotem.UsÅ‚yszawszy te sÅ‚owa Gilgamesz porwaÅ‚ topór swój bojowyi miecz wydostaÅ‚.WÅ›ród drzew siÄ™ przemknÄ…Å‚, w las wbiegÅ‚ i jakstrzaÅ‚a prÄ™dka wleciaÅ‚ w sam Å›rodek.W zaciekÅ‚oÅ›ci swej wiosÅ‚akamienne potÅ‚ukÅ‚, gada Urnu chroniÄ…cego żeglarzy w lesie do-padÅ‚ i zabiÅ‚.Gdy z gorÄ…czki ochÅ‚onÄ…Å‚ Gilgamesz, uÅ›mierzyÅ‚a mu siÄ™ w piersiwÅ›ciekÅ‚ość, rzekÅ‚ sobie w sercu:Aodzi nie znalazÅ‚em!PowÅ›ciÄ…gnÄ…Å‚ Gilgamesz swojÄ… zaciekÅ‚ość, z lasu wyszedÅ‚ nadrzekÄ™, co Å›wiat okrąża.Urszanabi bÅ‚ysk miecza zobaczyÅ‚ i topór posÅ‚yszaÅ‚.W Å‚odziprzypÅ‚ynÄ…Å‚.Aódz pchnÄ…Å‚ do brzegu.StanÄ…Å‚ przed nim Gilga-mesz.Oczy jego patrzÄ… na przewoznika.RzekÅ‚ doÅ„ Urszanabi, do Gilgamesza:Kim jesteÅ›? Powiedz mi swe imiÄ™! Jam jest Urszanabi, dale-kiego Utnapiszti przewoznik!Do Urszanabi przewoznika rzecze Gilgamesz:Jam jest Gilgamesz, takie moje imiÄ™, przybyÅ‚em z Uruku,z domostwa Anu, przez góry szedÅ‚em po drodze dalekiej odwschodu sÅ‚oÅ„ca.RzekÅ‚ doÅ„ Urszanabi, do Gilgamesza:Czemu lica twoje wpadÅ‚y, twarz w dół przygiÄ™ta, serce smutne, obliczeskonane? Czemu w Å‚onie twoim rozpacz i takiemu, co w dalekÄ… drogÄ™odszedÅ‚, z twarzyÅ› podobny, skwar i mróz czoÅ‚o twoje spiekÅ‚y i za pÅ‚odemwiatru bieżysz po stepie?Do przewoznika Urszanabi rzecze Gilgamesz:Jakże mi lic nie mieć wpadÅ‚ych, twarzy przygiÄ™tej, jak takiemu, co wdalekÄ… drogÄ™ odszedÅ‚, nie być podobnym? Mój przyjaciel i braciszekmÅ‚odszy, goÅ„ca osłów górskich, lampartów stepu, Enkidu, z którymwszystko zwyciężaliÅ›my, w góry wkraczaliÅ›my, razem jÄ…wszy bykoÅ‚akaubiliÅ›my, lwy w przeÅ‚Ä™czach górskich księżycowi pobiliÅ›my, w lesiecedrów mocarnego Hum-babÄ™ zgubiliÅ›my, Enkidu, którego tak miÅ‚owaÅ‚em: los go dopadÅ‚czÅ‚owiekowi sÄ…dzony! W los ludzki odszedÅ‚! Po dniach i po no-cach nad nim pÅ‚akaÅ‚em, do grobu skÅ‚adać go nie kazaÅ‚em: czyna gÅ‚os mój nie wstanie przyjaciel? Sześć dni przeszÅ‚o, siedemnocy minęło, aż siÄ™ w nosie jego czerwie zalÄ™gÅ‚y.Sprawa megoprzyjaciela na mnie spoczywa.Jakże mi to zmilczeć, jak spokójznalezć? Do ojca mego, Utnapiszti, biegnÄ™ w poÅ›piechu, któryprzeżyÅ‚, w zgromadzenie bogów byÅ‚ wstÄ…piÅ‚, wÅ›ród nich życiadostÄ…piÅ‚.Jego chcÄ™ o życie i Å›mierć zapytać!I tak przemówiÅ‚ doÅ„ Gilgamesz:Teraz, Urszanabi, którÄ™dy droga do Utnapiszti? Jakie jejznaki? Daj mi je, dajże mi znaki tej drogi! JeÅ›li można, przepÅ‚y-nÄ™ przez morze, jeÅ›li nie można, przebiegnÄ™ po stepie!Urszanabi rzecze do Gilgamesza:Sam sobie, Gilgameszu, drogÄ™ odciÄ…Å‚eÅ›!Do przewoznika Urszanabi rzecze Gilgamesz:Urszanabi, czego siÄ™ na mnie sierdzisz? Sam przepÅ‚ywasz mo-rze we dnie i w nocy, w każdej porze siÄ™ przez nie przeprawiasz!Urszanabi rzecze do Gilgamesza:WiosÅ‚a kamienne potÅ‚ukÅ‚eÅ›, gada Urnu dopadÅ‚eÅ›, wiosÅ‚a ka-mienne rozbite, gada już nie masz.Dzwignij, Gilgameszu, topórbojowy, w las siÄ™ zapuść i żerdzi natnij, sto dwadzieÅ›cia żerdzi,każda niechaj mierzy pięć prÄ™tów.SmoÅ‚Ä… nasyć, przytwierdz imÅ‚opatki i tutaj przynieÅ›.UsÅ‚yszawszy te sÅ‚owa Gilgamesz w dÅ‚oni topór bojowy podzwignÄ…Å‚, miecz swój wydobyÅ‚, w las siÄ™ zapuÅ›ciÅ‚ i żerdzi narÄ…baÅ‚, sto dwadzieÅ›cia żerdzi, każdej pięć prÄ™tów.SmoÅ‚Ä… powlókÅ‚,Å‚opatki przytwierdziÅ‚, jemu przydzwigaÅ‚.Wsiedli do Å‚odzi Gilgamesz i Urszanabi.Aódz na wodÄ™ ze-pchnÄ™li i popÅ‚ynÄ™li.W trzy dni przebyli drogÄ™ miesiÄ…ca i dni piÄ™tnastu.I wpÅ‚ynÄ…Å‚Urszanabi na wody Å›mierci.RzekÅ‚ do niego Urszanabi, do Gilgamesza:OdstÄ…p teraz, Gilgameszu, i wez żerdz w rÄ™kÄ™.KażdÄ… żerdziÄ…,nim nasiÄ…knie, raz łódz popychaj.Bacz, byÅ› wody Å›mierci rÄ™kÄ…nie dotknÄ…Å‚.DrugÄ…, trzeciÄ… i czwartÄ… żerdz wez, Gilgameszu! PiÄ…tÄ…, szóstÄ…i siódmÄ… żerdz wez, Gilgameszu! ÓsmÄ…, dziewiÄ…tÄ… i dziesiÄ…tÄ… żerdz wez,Gilgameszu! JedenastÄ… i dwunastÄ… żerdz wez, Gilgameszu!Po dwakroć sześćdziesiÄ™ciu już Gilgameszowi żerdzi nie staÅ‚o.Z lÄ™dzwi swoich przepaskÄ™ rozwiÄ…zaÅ‚, szaty swoje zerwaÅ‚ Gilgamesz, w dÅ‚oniach jako żagiel je podniósÅ‚.Z daleka zobaczyÅ‚ ich Utnapiszti.PomyÅ›lawszy sercu swojemu rzecze i tak sam do siebie rozważa:Dlaczego w Å‚odzi wiosÅ‚a kamienne rozbite i nie ten w niej pÅ‚y-nie, czyja to łódz? Nie z moich ludzi ten, który siÄ™ zbliża.Spo-glÄ…dam naÅ„ z prawa, spoglÄ…dam z lewa, patrzÄ™ na niego i poznaćnie mogÄ™, patrzÄ™ na niego i pojąć nie mogÄ™, patrzÄ™ na niego i niewiem, kim jest.Czego serce jego żąda ode mnie?Przybili do brzegu.Utnapiszti rzecze do Gilgamesza:Kim jesteÅ›? Powiedz mi swe imiÄ™.OtwarÅ‚ usta Gilgamesz i rzecze, dalekiemu Utnapiszti odrzekÅ‚Gilgamesz:Jam jest Gilgamesz, takie moje imiÄ™, przybyÅ‚em z Uruku,z domostwa Anu.RzekÅ‚ doÅ„ Utnapiszti, do Gilgamesza:Czemu lica twoje wpadÅ‚y, twarz w dół przygiÄ™ta, serce smutne,oblicze skonane? Czemu w Å‚onie twoim rozpacz i takiemu, cow dalekÄ… drogÄ™ odszedÅ‚, z twarzyÅ› podobny, skwar i mróz czoÅ‚otwoje spiekÅ‚y i za pÅ‚odem wiatru aż tu przybyÅ‚eÅ›?Dalekiemu Utnapiszti rzecze Gilgamesz:Jakże mi lic nie mieć wpadÅ‚ych, twarzy przygiÄ™tej, serca smut-nego, skonanego oblicza? Jak rozpaczy nie mieć w Å‚onie, jak ta-kiemu, co w dalekÄ… drogÄ™ odszedÅ‚, nie być podobnym, jak czoÅ‚askwarem i mrozem spiekÅ‚ego nie mieć, jak za pÅ‚odem wiatru niebiec aż tutaj ? Mój przyjaciel i braciszek mÅ‚odszy, goÅ„ca osłówgórskich, lampartów stepu, Enkidu, mój mÅ‚odszy braciszek,goÅ„ca osłów górskich, lampartów puszczy, z którym wszystkozwyciężaliÅ›my, w góry wkraczaliÅ›my, warowny gród zdobyliÅ›my,razem jÄ…wszy bykoÅ‚aka ubiliÅ›my, w lesie cedrów mocarnegoHumbabÄ™ zgubiliÅ›my, lwy w przeÅ‚Ä™czach górskich księżycowipobiliÅ›my, przyjaciel, którego tak miÅ‚owaÅ‚em, z którym wszy-stkie trudy dzieliÅ‚em, Enkidu, przyjaciel ukochany, z którymwszystkie trudy razem przeszedÅ‚em: los go dopadÅ‚ czÅ‚owiekowisÄ…dzony! W los ludzki odszedÅ‚! Po dniach i po nocach nad nimpÅ‚akaÅ‚em, do grobu skÅ‚adać go nie kazaÅ‚em: czy na gÅ‚os mój niewstanie przyjaciel? Sześć dni przeszÅ‚o, siedem nocy minęło,aż siÄ™ w nosie jego czerwie zalÄ™gÅ‚y.PrzeraziÅ‚a mnie twarz megodruha, zlÄ…kÅ‚em siÄ™ zgonu, nie masz dla mnie żywota, jakobyrozbójnik stepy przebiegam, sprawa mego przyjaciela na mniespoczywa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]