Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora Murka
- Kraszewski Józef Ignacy Cale życie biedna
- Neill Fiona Sekretne życie mamuki(1)
- Martel Yann Zycie Pi.WHITE
- Zajdel Janusz A Prawo do powrotu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja ją lubię.Pomożesz mi trochę z tymi tobołami? Ostatnio nic innego nie robię, tylko komuś pomagam z jakimiś tobołami oświadczyła Tereska zgryzliwie. Basi też przed chwilą pomagałam.Wó-zek okazał się nadnaturalnie ruchliwy, ciekawe, co może wykombinować ta twojadynia. Mam nadzieję, że nic.Ja chcę przeżyć spokojnie chociaż jeden tydzień.Jasię chcę zacząć nudzić. W zeszłym tygodniu nie mogłaś? W zeszłym tygodniu przyjechał z Gdańska Zygmunt i najpierw była strasz-na awantura, bo powiedział, że się chce żenić. Na litość boską! Przecież Zygmunt ma dziewiętnaście lat!Toteż właśnie.Jakby miał dwadzieścia dziewięć, toby nie było awantury.My-ślał, że matka i ojciec mu pozwolą, ale jakoś mu w końcu wyperswadowali.A po-tem była jeszcze gorsza awantura o szpagat.Tereska zaciekawiła się. Jaki szpagat? Nic mi nie mówiłaś. Miałam ci powiedzieć, ale zapomniałam przez tę przeklętą klasówkęz fizyki.Ojciec wrócił z miasta, a deszcz padał, pamiętasz, cały zamoknięty,zwłaszcza plecy, i powiesił swoją kurtkę plecami do ognia w kuchni na krześle,żeby wyschła.A potem wrócił Zygmunt, już przekonany co do tego małżeństwai też zmoknięty, wszyscy już prawie spali, i powiesił swoje skarpetki, żeby muwyschły, bo przyjechał tylko w jednych.Nie chciał prać, żeby nie robić hałasu,i były mokre, brudne i dziurawe.Z tym że przywiązał je szpagtem do tej kurtkiojca na krześle, do patki, i rano ojciec wstał, ubrał się w to i pojechał do pracy.Przejechał całą trasę dziewiętnastką i dopiero na końcu ktoś mu zwrócił uwagę,że, proszę pana, panu z tyłu coś wisi.I to były te skarpetki, przywiązane szpa-gatem.Ojciec o mało apopleksji nie dostał.Byłby chyba Zygmunta udusił, jakwrócił, ale szczęśliwie już go nie było, bo pojechał z powrotem do Gdańska. Boso? Nie, w skarpetkach ojca.I ty chcesz, żebym ja się nudziła!123 To nie ja chcę, to ty chcesz.A propos, słuchaj, musimy zrobić kartę pły-wacką i prawo jazdy.Okrętka omal nie upuściła dyni. Zwariowałaś? Nie, obliczyłam sobie, że jeśli dorwę jeszcze jedne korepetycje i jeśli dokońca roku będę oszczędzać, to będę mogła kupić kajak składak.I na waka-cje popłyniemy Wisłą do Gdańska albo na Mazury, albo na Kanał Augustowski,tam, gdzie są te poziomki.Dosyć tego gnicia w nieruchawym bagnie, zacznijmywreszcie żyć jak ludzie! Aha, i namiot.Okrętka przyjrzała jej się z nie skrywaną zgrozą. I do tego ci jest potrzebne prawo jazdy? Nie, prawo jazdy na wszelki wypadek.Możliwe, że po następnym roku udanam się kupić motor i pojedziemy motorem.Obliczyłam wszystko, to są najtańszewakacje.Zarabiać możemy po chłopach, przy żniwach i sianokosach, poza tymmożemy zbierać grzyby, łowić ryby i zbierać maliny.Okrętka poprawiła dynię i popatrzyła przed siebie w dal. Złowiłaś w życiu jakąś rybę? spytała ostrożnie po chwili milczenia.Tereska kiwnęła głową i westchnęła. Złowiłam.Nawet parę sztuk.Mój ojciec łowi, przecież wiesz.Ze trzy latatemu, już nie pamiętam, gdzie to było, jakieś takie średnie jezioro.Nie były duże,ale taka jedna wielka jak koń mi się urwała.Wiem, na czym to polega.A grzybyi żniwa mamy w małym palcu.Okrętka westchnęła znacznie ciężej niż Tereska. Zaczynam się modlić o tego Bogusia powiedziała z żalem. Dlaczegoten kretyn wyjechał? Gdyby tu był, wydawałabyś pieniądze na Bóg wie jakieperfumy, na ciuchy, na fryzjera, nic byś nie zaoszczędziła i ja bym miała świętyspokój.A w dodatku nie miałabyś na nic czasu, ani na kartę pływacką, ani nakorepetycje, ani na prawo jazdy.Boże mój, Boże, za czyje grzechy ja tak cierpię? Czekaj, Pan Bóg cię skarze, zrobisz coś głupiego i zamkną cię niewinnie domamra powiedziała Tereska, zirytowana. Tam będziesz miała święty spokój.Albo paraliż cię tknie na starość i będziesz miała spokój w inwalidzkim wózku.%7łe też ci nie szkoda czasu na spokój, nie przychodzi ci do głowy, że żyjemy tylkojeden raz i nie zdążymy zrobić wszystkiego? Trzeba się pośpieszyć! Wcale nie chcę zrobić wszystkiego! zaprotestowała Okrętka. Wystar-czą mi niektóre rzeczy.Nie należy wymagać za wiele. Ale należy chcieć za wiele, bo nigdy się nie ma tego, czego się chce, tylkozawsze trochę mniej.Im więcej się chce, tym więcej się ma w rezultacie.A w ogó-le trzeba samemu, bo inaczej człowiek jest uzależniony.Wez Basie.Dotarły już do domu Okrętki i nie zdając sobie z tego sprawy zatrzymały sięna podwórzu, poprawiając ciążące im okropnie produkty spożywcze.Po chwiliusiadły na koślawej, chybotliwej ławeczce, stojącej pod siatką.124 Basia ma rację, że fałszywa ambicja to największy idiotyzm świata oświadczyła z uporem Okrętka. Ile ludzi zmarnowało sobie życie przez fał-szywą ambicję! To jest inna para kaloszy odparła niecierpliwie Tereska. Ale nie po-winno się działać pod przymusem.Ona się musi pogodzić z mężem, bo sama sobienie da rady, a jeszcze musi uzyskać przebaczenie za kubły do śmieci.W rezulta-cie kubły do śmieci decydują o jej życiu! Gdyby była całkowicie samodzielna,mogłaby się z nim pogodzić albo nie, wyłącznie dobrowolnie, bez wpływu czyn-ników zewnętrznych.W tym wypadku akurat wiadomo, że Basia jest awanturnicai Maciek ma rację, ale gdyby było odwrotnie, to co? Jak by wyglądała z tą ambicjąi uzależnieniem od niego? Nigdy w życiu nie możesz być całkowicie samodzielna! zawołała Okręt-ka gwałtownie. Zastanów się, jakim cudem?! Co ta Basia jest, Horpyna?! Jejmąż wezmie kubły ze śmieciami i doniesie, gdzie trzeba. Nie ze śmieciami, tylko z piaskiem..z piaskiem.I doniesie.A ona co? Też wezmie? A inne ciężkie rzeczy? Wynajmie sobie człowieka, który jej przyniesie. Aha, akurat.Za co? Za pieniądze powiedziała Tereska ze złością i nagle obie zamilkły, pa-trząc na siebie.Po długiej chwili Okrętka westchnęła jak miech kowalski, popra-wiła na kolanach dynię i otoczyła ją ramionami.Tereska smętnie pokiwała głową. No popatrz powiedziała z żalem. Co to za przekleństwo jakieś, techolerne pieniądze.Zwiat jest idiotycznie urządzony.Okrętka oparła brodę na dyni. No dobrze powiedziała złowieszczo. Niech ci będzie, płyniemy kaja-kiem, mieszkamy w namiocie.Napadną nas chuligani i co? Nawet miej pieniądze,co z tego? Będziesz nimi w nich rzucać? Pewno by się nie obrazili mruknęła Tereska. Głupia jesteś, przestaństwarzać trudności.Można pójść na kurs dżudo.Można mieć rzeznicki nóż.Al-bo sprężynowy.Albo stary korkowiec mojego brata.bardzo łatwo nim komuśwybić oko. Albo tresowanego jadowitego węża.Albo rozpylacz.Albo ogrodzić siędrutem kolczastym i puścić prąd elektryczny. Co ma piernik do wiatraka? Mówiłyśmy o samodzielności, co to ma dorzeczy? To, że ja się nie podejmuję być całkowicie samodzielna oświadczyłastanowczo Okrętka. W ograniczonym zakresie mogę, całkowicie nie! I tobieteż nie radzę. Ja w każdym razie spróbuję.Zobaczymy, ile mi się uda i co z tego wynik-nie.125 Moje drogie, czy wam naprawdę tak wygodnie z tą dynią na kolanach? spytała łagodnym głosem pani Bukatowa, stojąca o dwa metry od nich.Przyglądam się wam co najmniej pół godziny i wyraznie widzę, że z własnejinicjatywy do domu z tym nie dojdziecie.Czy wy się nie widujecie w szkole?* * *Spotkanie z Basią stało się niejako punktem zwrotnym.Uwaga o ambicji pa-dła jak najbardziej na czasie.Tereska ujrzała przed sobą coś w rodzaju światełkanadziei.Fałszywa ambicja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]