Podobne
- Strona startowa
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Simone Elkeles 02 Prawo przycišgania
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Prawo przyciagania Simone Elkeles
- Christian Jacq Prawo Pustyni (2)
- Prawo przyciagania Simone Elkel (2)
- Prawo przycišgania Simone Elkeles
- Elkeles Simone Prawo przycišgania
- Prawo przyciagania Simone Elkeles (2)
- Borrego, Orlando Orlando Borrego Che, el camino del fuego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. %7łyje stwierdził Steve. Oddycha miarowo, tętno normalne.Zabieramgo do rakiety.Grupa geologiczna powróciła do swej pracy, a Mufi zszedł w dół do pozosta-wionego łazika.Nim zdążył uruchomić silnik, w uchu zabrzęczała mu słuchawkaradiotelefonu.Na fali ogólnego wywołania Piotr zawiadamiał o zniknięciu swegopodopiecznego.Kamil był wściekły.Na zwołanej następnego dnia odprawie załogi najpierwzwymyślał winnych, a potem wszczął śledztwo. Dwie osoby uległy identycznym wypadkom, polegającym na trwałej utra-cie przytomności.Wyklucza się chemiczne zatrucie organizmu.Brak także śla-dów obrażeń zewnętrznych i zauważalnych zmian w organach wewnętrznych poinformował zebranych Bunn. Tym niemniej żadnej z ofiar nie udało się przywrócić przytomności.Wyda-je się, że życiu ich nic nie zagraża, ale wyczerpaliśmy wszystkie dostępne środki,by obudzić ich świadomość.Bardzo ważną sprawą jest ustalenie okoliczności obuwypadków.To może dopomóc w wyjaśnieniu istoty i przyczyny ich stanu.Na polecenie Kamila Mufi przedstawił jeszcze raz dokładnie przebieg wyda-rzeń.Potem mówił Piotr:20 Na wezwanie Mufiego pospieszyliśmy obaj z Tedem we wskazanym przezniego kierunku.Po kilku minutach dostrzegliśmy wirolot i usłyszeliśmy polece-nie Steve a, by przeszukiwać teren po drodze.Szliśmy przez pewien czas z Tedemrównolegle, dzieląc się uwagami przez radiotelefon.Kiedy Anna znalazła Enrica,tyraliera rozwinęła się i wszyscy podążyliśmy najkrótszą drogą na miejsce wy-padku.Pózniej przenoszono Enrica do wirolotu, a po jego odlocie, gdy wszyscyzaczęli się rozchodzić, stwierdziłem, że Teda nie ma.Zawołałem go kilkakrotnieprzez radiotelefon, a potem wezwałem pomoc.Znalezliśmy go w najmniej spo-dziewanym miejscu, o dwieście metrów w dół stoku, w kierunku mojego łazika.Widocznie wracał po coś do pojazdu.Poszczególni uczestnicy niefortunnej wyprawy geologicznej dyskutowali dośćdługo, każdy z nich miał własną koncepcję, ale żadna nie wyjaśniała tego, co sięzdarzyło. Jedno jest oczywiste podsumował Kamil. Oba wypadki utraty przy-tomności zdarzyły się w chwili, gdy ich ofiary były same.Poleciłem wyraznie:poruszać się w terenie parami.Zwracam uwagę na konieczność ścisłego wykony-wania rozkazów.Doktorze, czy brałeś pod uwagę możliwość zakażenia wiruso-wego? Owszem, ale nie wykryłem dotąd żadnych nieznanych wirusów w orga-nizmach poszkodowanych.W atmosferze i glebie planety także nie znalezliśmyżadnych żywych organizmów wyjaśnił Bunn. Jakie czynniki poza tymi mogłyby wchodzić w rachubę?Bunn rozłożył ręce. Nie wiem.Zwitalizowałem kilku specjalistów, badali Teda i Enrica.Teżniczego nie ustalili.Zadecydowaliśmy, że umieści się ich w przetrwalniku, to napewno im nie zaszkodzi.Może uda się coś zrobić pózniej, a w najgorszym razie po powrocie na Ziemię. Trudno przyjąć taką metodę zauważył Kamil z niezadowoleniem.Jeśli przypadki tej dziwnej śpiączki będą powtarzać się częściej, dolecimy do celubez załogi.Padło tutaj po raz pierwszy słowo śpiączka , które pózniej zostało przyjętejako umowne określenie stanu, w jakim znalezli się dwaj uczestnicy ekspedycjiku Zimnej Gwiezdzie.Dla ostrożności Kamil zarządził, by podczas prac na planecie używać próż-niowych skafandrów, całkowicie izolujących organizm od otoczenia.Górska wędrówka była dla Roastrona IV niezwykle wyczerpującym przedsię-wzięciem.Nie był przygotowany do tego rodzaju wypraw, wymagających natęże-nia uwagi i koordynacji ruchów.Poza astrolotem czuł się zupełnie zle.Na domiar złego, towarzyszący mu geolog narzucał tak ostre tempo marszu,21że Roastron IV z trudem nadążał, potykając się co chwila na stromiznie usianejokruchami skał.Czuł, że w jego prawej nodze dzieje się coś niedobrego, ale niemiał nawet chwili czasu, by sprawdzić, co się stało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]