Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Trylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortuna (2)
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Balzac Honoriusz Eugenia Grandet
- Alberto Moravia Rzymianka
- Judith McNaught DoskonałoÂść
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yoru Sulfur, mój uczeń, też lubiprzegryzć co nieco.Mag kłapnął drapieżnie dwoma rzędami gładkich, równych zębów.- Rozumiem.- Trwa wojna, superiorze.A na wojnie trzeba używać wszelkiej broni, jaką ma się podręką.Powściągliwość w tej kwestii byłaby szaleństwem.Więcej: byłaby tchórzostwem.Alekomu ja to mówię.Tobie na pewno nie trzeba udzielać lekcji okrucieństwa.- Nie, nie trzeba. Wpojono mi ją przemocą w imperatorskim więzieniu.Od tamtej pory nieustanniećwiczę się w tej sztuce.Bayaz szturchnął inną z figur.- Użyteczny człowiek z tego Sulfura.Dawno pogodził się z tym, co nieuniknione, iopanował tajniki zmiany kształtu. To on był strażnikiem, który zalewał się łzami przed drzwiami sypialni Raynaulta, anastępnego dnia rozpłynął się w powietrzu..- Skrawek materiału z sypialni posła.- mruknął Glokta.- Unurzany we krwi. I tym sposobem niewinny człowiek trafił na szubienicę, a wojna Gurkhulu z Uniąrozkwitła.Jeden sprawny ruch miotły usunął dwie przeszkody na raz.- Pokój z Gurkhulem kłócił się z moimi planami.Sulfur zachował się nieudolnie,pozostawiając tak oczywiste ślady, ale też nie spodziewał się, że będziesz dociekał prawdy,mając na podorędziu wygodne wytłumaczenie.Glokta kiwał z namysłem głową.Wszystko z wolna układało się w całość.- Dowiedział się od Severarda o moim śledztwie, a wtedy złożył mi wizytę twójuroczy żywy trup, Mauthis, i zapowiedział, że albo przestanę węszyć, albo umrę.- Otóż to.Przy innych okazjach Yoru przybierał inne postaci i inne imiona.JakoGarbarz podżegał wieśniaków do zgoła niestosownych zachowań.- Bayaz przyjrzał siękrytycznie swoim paznokciom.- Wszystko jednak w imię lepszej sprawy, superiorze.- Wszystko po to, żeby dodać splendoru twojej najnowszej marionetce.%7łeby uczynićz Jezala ulubieńca ludu, pokazać go arystokratom, przedstawić Zamkniętej Radzie.To tybyłeś zródłem wszystkich plotek.- O bohaterskich czynach na zrujnowanym Zachodzie? - Bayaz znowu prychnął.-Jezal dan Luthar.Właściwie nic nie robił, tylko narzekał na deszcz.- To niewiarygodne, w jakie bzdury uwierzą idioci, jeśli tylko dostatecznie głośno jepowtarzać.Ustawiłeś też turniej.- Zauważyłeś? - Bayaz się rozpromienił.- To imponujące, superiorze.Naprawdęimponujące.Przez cały czas poruszałeś się po omacku, a byłeś tak blisko prawdy. A zarazem tak daleko.- Ale na twoim miejscu nie przejmowałbym się tym - ciągnął mag.- Jestem wznacznie korzystniejszej sytuacji.Pod koniec Suit również zaczął ocierać się o prawdę, leczstanowczo zbyt pózno.Od początku domyślałem się, jakie ma plany.- I dlatego kazałeś mi się nimi bliżej zainteresować?- Fakt, że prawie do samego końca nie chciałeś mnie słuchać, był dla mnie zródłemniejakiego rozdrażnienia.- Może gdybyś ładnie poprosił.- Na pewno byłoby to coś nowego.- Niestety, jaznalazłem się w sytuacji nadzwyczaj niesprzyjającej.Przypadek nadmiaru przełożonych.- Ale już masz to z głowy, prawda? Byłem prawie zawiedziony na wieść o tym, jakniewiele Suit odkrył.Sól, świece i inkantacje? %7łałosna dziecinada! Może wystarczyła, żeby wstosownym momencie pozbyć się tego niedoszłego demokraty Marovii, ale dla mnie niestanowiła najmniejszego zagrożenia.Glokta przeniósł wzrok na szachownicę. Suit i Marovia.Tacy bystrzy, tacywpływowi, a cała ta ich brzydka przepychanka nie miała żadnego znaczenia.Byli pionkami,które nawet się nie domyślają prawdziwych rozmiarów planszy.Kim zatem ja jestem? Wnajlepszym wypadku drobinką kurzu pomiędzy polami szachownicy.- Co powiesz o tajemniczym gościu, który odwiedził cię w twoich komnatach w dniu,kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? Może był także moim gościem? Kobieta, lodowata..Zmarszczki gniewu przecięły czoło Bayaza.- Błędy młodości.Nie wracajmy do tego.- Jak sobie życzysz.A co z Wielkim Prorokiem Khalulem?- Wojna trwa.Będą inne pola bitew, inni żołnierze.Ale to, co się tu wydarzyło, tobyła ostatnia bitwa stoczona przy użyciu broni z przeszłości.Magia wycieka ze świata.Naukapłynąca z Dawnego Czasu przepada w mrokach historii.Oto świt nowej ery.Mag skinął niedbale ręką i coś mignęło w powietrzu, spadło na środek szachownicy ikręciło się przez chwilę w kółko, zanim znieruchomiało, wydając przy tym charakterystycznydzwięk upadającej monety.Złote pięćdziesiąt marek, połyskujące ciepło i serdecznie w blaskulampy.Glokta miał ochotę parsknąć śmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]