Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Anne McCaffrey & Mercedes Lacke Statek ktory poszukiwal
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Wszystkie Weyry Pernu
- James P.D Czarna wieza
- Windows XP dla ekspertów
- Tolkien J.R.R Hobbit
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On również uwielbiał to miejsce.Weszła do ciemnego salonu, przesunęła ciężką, dębową ławę pod okna rozświetlone blaskiemksiężyca i uchyliła jedno z nich.Do pomieszczenia wdarła się chłodna, nocna bryza przesycona wonią soli i cedru.Summer zapatrzyła się w dal, próbując ignorować hałasy dochodzące z sypialni.Powinna uciec.W końcu ofiarowała mu to, czego żądał, i był teraz zbyt zajęty, żeby zwracać na nią uwagę.Poza tym nie przedstawiała już dla niego żadnej wartości, gdyby więc uciekła, pewnie nawetnie próbowałby jej gonić.Dlaczego zatem tego nie robiła?Takashi wspomniał, że ktoś pomoże jej siostrze, która tkwiła po uszy w takim samym bagnie jak ona.Czy można mu było uwierzyć? Faktycznie, umiał ratować łudzi.Ocalił jej życie co najmniej trzy razy, do tego nie pozwolił, by dopadli ją siepacze Shirosamy.I choć nigdy nie czuła się mniej bezpiecznie niż w tej chwili, doszła do wniosku, że jeśli człowiek, który wyruszył Jilly na pomoc, jest równie skuteczny jak Takashi, to nie musiała się martwić o siostrę.Oczywiście mógł kłamać, choć nie sądziła, by dotąd szczególnie mijał się z prawdą, co najwyżejzbywał ją niczym.A jednak wyjaśnił jej nawet to, że nie jest aniołem stróżem i nie przybywa jej z pomocą.Postanowiła, że gdy ta cała rozróba dobiegnie końca, sprowadzi Jilly tutaj, do ukochanego domu, by mogły odzyskać spokój.Musiały się znaleźć daleko od Los188Angeles, fanaberii matki i wysłanników Shirosamy.Przynajmniej przez pewien czas nie chciała oglądać Małego Tokio, Sansone Museum ani gór Santa Monica.Pragnęła zapomnieć o wszystkim, coby się jej kojarzyło z Takashim 0'Brienem.Już na pierwszy rzut oka widać było, że tak kunsztownie wykonany kuferek musi skrywać cennązawartość.Takashi ostrożnie zdjął go z najwyższej półki szafy Summer i natychmiast rozpoznał, żemisternie zdobiony przedmiot pochodzi z Chin.Uśmiechnął się z rozbawieniem na myśl o tym, żeHana Hayashi z pewnością celowo wybrała taki kuferek - wiedziała, jak bardzo zbulwersuje swoichnastępców.Uchylił wieko i ujrzał lodowobłękitną, piękną urnę.Ostrożnie ją wyciągnął i obrócił w rękach.Jak mógł pomylić kopię z oryginałem? Naczynie połys-kiwało wręcz nieziemskim blaskiem, a Takashi niemal był skłonny uwierzyć w legendy na tematczarki.Na dnie kuferka spoczywała książka z haiku, odręcznie spisanymi w alfabecie kanji.Zastanowiło go, dlaczego Summer zachowała ten zbiorek.Czyżby Hana Hayashi jej to nakazała? Amoże zrobiła to przez sentyment?Spojrzał na kimono w przezroczystej osłonie.Wyglądało pięknie, było ozdobione haftami i rysunkami chryzantem.Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w nie przez dłuższy czas.Kwiaty chryzantem mogłystanowić jeszcze jedną zagadkę, lecz nie domyślał się jej znaczenia.Te kwiaty były symbolemrodziny królewskiej.Czyżby ruiny świątyni znajdowały się gdzieś na ziemi, która niegdyś należała do cesarza? Układanka złożona179była z wielu elementów, a jemu brakowało czasu na ich dopasowanie.W szafie wisiało też drugie kimono, żaden tam zabytek czy dzieło sztuki.Summer na pewno z niegokorzystała jako podomki.Było jednak dość ładne i Takashi, pod wpływem impulsu, owinął nim urnę iumieścił ją z powrotem w kuferku, który przeniósł do samochodu, a następnie wrócił po stare kimono.Summer siedziała w salonie plecami do drzwi.Dlaczego nie uciekła, do diabła? Już wcześniejpostanowił, że nie będzie jej gonić.Był gotów podjąć ryzyko.Gdyby Shirosama ją pojmał, niewiedząc, że nie ma szans zdobyć urny, wówczas Summer groziły męczarnie zakończone śmiercią.Inna rzecz, że gdyby Takashi ją zatrzymał przy sobie, wówczas prędzej czy później musiałbywykonać rozkaz, a wciąż się przed tym wzbraniał.Dopóki Shirosama nie miał urny, dopóty nie miałoznaczenia, gdzie znajduje się świątynia.Shiro Hayashi, człowiek, który nazywał siebie Shirosamą, nic nie mógł na to poradzić.Takashi przejął urnę, co oznaczało, że nie dojdzie do Armagedonu.- Powiedz mi jeszcze raz, co Hana-san ma wspólnego z tym całym zamieszaniem? - odezwała sięSummer cicho.Takashi skrzywił się wymownie.- Twoja tak zwana niania pochodziła z jednej z najstarszych i najbardziej wpływowych japońskichrodzin, której początki sięgają czasów feudalnych.W chaosie po drugiej wojnie światowej zostaławysłana do krewnych w Kalifornii, żeby zniknąć wśród ludzi powracających z obozów dlainternowanych.Po ustabilizowaniu się sytuacji miała wrócić do ojczyzny.Rzecz w tym, że190większość jej rodziny zginęła, więc Hana utkwiła tutaj razem ze swoją tajemnicą.- Jaką tajemnicą?Takashi wyraźnie się zawahał.- Chcesz usłyszeć długą czy krótką wersję? - Przerwał na moment.- No dobrze.Na początkusiedemnastego wieku w górach Japonii urodził się pewien mnich i wizjoner.Był albinosem, więcnazywał siebie Shirosama, co znaczy Biały Pan, i stworzył własną religię, która łączyła elementybuddyzmu, szintoizmu oraz wiary w niszczycielską boginię Kali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]