Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin Zdzislaw Nowak
- Bez dogmatu Sienkiewicz
- Silverberg Robert Oblicza Wod
- Polacy Zydzi I Holocaust
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No cóż - pomyślał czarownik.- W takim razie nie ma żadnego znaczenia, czy pozbędęsię niesubordynowanego sprzymierzeńca już w tej chwili, czy dopiero wówczas, kiedymoje plany zakończą się powodzeniem.Doświadczony wojownik z pewnością pomożemi w przyszłej walce, a ci, którzy ją przeżyją.Uświadomił sobie jednak, że wcześniejpowinien skorzystać z innego zródła informacji.Podszedł szybko do fotela, wciąż jeszczezajmowanego przez Renatazjanina.Ignorując fakt jego istnienia, przycisnął guzikinterkomu.- Natychmiast przyślijcie do mnie ottdefę Osuna Whetta - warknął do mikrofonu.Niespełna trzy minuty pózniej dwuskrzydłowe drzwi zasyczały i rozsunęły się na boki ido pomieszczenia wkroczył siwowłosy antropolog.Nieprawdopodobnie wysoki, chudymężczyzna powiódł spojrzeniem po niewielkim pomieszczeniu.Natychmiast wyczułpanującą w nim atmosferę napięcia i wrogości.Zapewne został wezwany, by zażegnaćjakąś kłótnię.Poprzysiągł sobie, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby nie dać się wnią wciągnąć i opuścić pomieszczenie tak szybko, jak się tylko da.- Zledziłeś na bieżąco meldunki, jakie napływały od dowódców okrętów floty? - zapytałgo czarownik bez jakiegokolwiek wstępu.- Oczywiście, wasza ekscelencjo.Ja.- Co z nich wynika, jeżeli chodzi o możliwości Oswaftów? Shanga wyszczerzył zęby wszerokim uśmiechu, ale powstrzymał się od wypowiadania uwag.- No cóż, wasza ekscelencjo, potwierdzają rezultaty moich wcześniejszych obserwacji.Struktura komórek ich organizmów przypomina trochę strukturę kryształówpółprzewodników używanych do budowy prymitywnych przyrządów elektronicznych.Tym właśnie należałoby tłumaczyć umiejętność istot porozumiewania się między sobą,jak również.- Skąd to wiesz? - przerwał Gepta.- Czy to jedynie przypuszczenia, czy też może istniejądane, które by to potwierdzały?Za każdym razem, kiedy grozny czarownik piorunował spojrzeniem nieszczęsnegoantropologa, naukowiec wpadał w coraz większe zdumienie.A także przerażenie.- Wasza ekscelencjo, w tej samej chwili, kiedy wszystkie stworzenia zostały unicestwione,kapitanowie kilku okrętów zarządzili zebranie szczegółowych danych.Kiedy Szarmanckieksplodował, większość istot po prostu wyparowała.Prawdę mówiąc, istnieje całkiemduże prawdopodobieństwo, że ani jedna nie zginęła, trafiona strzałem oddanym przezartylerzystów floty.Wygląda na to, że stworzenia niewłaściwie oceniły zasięg faliuderzeniowej, jaka powstała w wyniku wybuchu krążownika.Załoga Szarmanckiegozaczęła strzelać, ale nie było dość czasu, żeby.Czarownik uniósł rękę i naukowiec natychmiast umilkł.- W jaki sposób Oswaftowie zniszczyli Szarmanckiego , ottdefo? - zapytał Gepta.-Jaką bronią się posłużyli? I jak myślisz, jakiej broni może użyć Marynarka, żeby ichunicestwić?Whett zawahał się, zanim odpowiedział.- Wasza ekscelencjo, być może moje słowa, zabrzmią mało wiarygodnie, ale wszystkowskazuje na to, że Oswaftowie posłużyli się najzwyklejszymi mikrofalami, tyle żeniosącymi nieprawdopodobne ilości energii.Fakt ten wyjaśniałby także ich umiejętnośćprzemieszczania się w nadprzestrzeni, ponieważ i to wiąże się z wykorzystywaniem74@ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokaolbrzymich energii.Trzeba wziąć również pod uwagę fakt, że Szarmancki nie byłchroniony przez siłowe pola.Zapewne należy złożyć to na karb czegoś, co wojskowiokreślają mianem garnizonowej dyscypliny.Moim zdaniem, jeżeli kadłub okrętuzostanie otoczony przez ochronne energetyczne pole, kapitan i załoga nie mają sięczego obawiać.A teraz, jeżeli chodzi o drugie pytanie waszej ekscelencji.Nie istniejąprzesłanki, aby przypuszczać, że Oswaftowie mogą być bardziej niż inne żywe organizmyodporni na promienie dezintegrujące, przyciągające, rozrywające czy też inną broń, jakądysponują okręty floty.Czarownik umieścił jedną dłoń w miejscu, gdzie pod zwojami ciemnoszarej tkaninypowinien znajdować się podbródek, po czym pogrążył się w zadumie.Klyn Shangasiedział na fotelu, palił cygaro i sprawiał wrażenie odprężonego.Stojący obok niego nabaczność Whett wyglądał na zdenerwowanego.- Jeszcze jedno, ostatnie pytanie, ottdefo - przemówił w końcu Gepta.- Jak sądzisz, iluOswaftów kryje się w tej mgławicy?- Wasza ekscelencjo, nie można dowiedzieć się tego w bezpośredni sposób.Szacujemy,że od kilkuset milionów do kilku miliardów.Renatazjanin wybuchnął śmiechem.- Odkąd słowa kilka i miliardów mają prawo pojawiać się w jednym zdaniu, Gepto?- zakpił.- Zobaczysz, przygniotą okręty floty samym swoim ciężarem, a wówczas.- Milczeć - odezwał się czarownik nadspodziewanie cicho i łagodnie.- Muszę chwilęsię zastanowić.Ottdefo, porozmawiam z tobą trochę pózniej, a na razie dziękuję ci zawszystkie informacje.Drzwi zasyczały i rozsunęły się na boki, aby przepuścić uszczęśliwionego antropologa.Gepta odwrócił się w stronę Shangi.- Admirale, nie jesteś moim przyjacielem i kiedy ta akcja dobiegnie końca, już nigdynie zostaniesz moim sojusznikiem.Doceniam jednak to, że powiedziałeś mi prawdę.Nocóż, w takim razie postąpimy, jak proponowałeś.Twój podwładny - jak on się nazywa?- pozostanie w więzieniu, dopóki nie znajdziemy się u wlotu mgławicy.Dopiero wówczasprzekażę go pod twoją opiekę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]