Podobne
- Strona startowa
- Honore de Balzac Ojciec Goriot
- Cierpienia wynalazcy Balzac H
- Balzac H. Ojciec Goriot
- Komedia ludzka t.1 Balzac H
- Dębski Eugeniusz Pieklo dobrej magi
- dębski eugeniusz pieklo dobrej magi (2)
- Zamiatin Eugeniusz My
- Trudny Trup
- Michael Crichton Linia Cz
- Graham Masterton Glod
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.48W tej chwili miasto Saumur bardziej było poruszone obiadem wydanym przez Grandetadla Cruchotów niż wczoraj wiadomością o sprzedaży zbioru, która była zdradą stanu wobecprzemysłu winnego.Gdyby chytry winiarz wyprawił obiad w tej samej intencji, która kosz-towała ogon psa Alcybiadesowego45, byłby może wielkim człowiekiem; ale on, nieskończe-nie przerastający swoje miasto, z którego drwił bez ustanku, nie dbał ani trochę o Saumur.Państwo des Grassins dowiedzieli się rychło o nagłej śmierci i o prawdopodobnym bankruc-twie ojca Karola; postanowili wybrać się jeszcze tego wieczora do swego klienta, aby wziąćudział w jego boleści i dać mu dowody przyjazni, wywiadując się o pobudki, jakie go mogłyskłonić do zaproszenia w podobnych okolicznościach Cruchotów na obiad.Punkt o piątejprezydent de Bonfons i jego stryj rejent przybyli wystrojeni na ostatni guzik.Goście zasiedlido stołu i zaczęli od napychania się.Grandet był poważny, Karol milczący, Eugenia niema,pani Grandet mówiła nie więcej niż zwykle, tak że ten obiad był prawdziwą stypą.Skoro obiad się skończył, Karol rzekł: Pozwolą stryjostwo, że pójdę do siebie.Muszę się zająć długą i smutną korespondencją. Idz, mój bratanku.Po odejściu Karola, skoro stary miał pewność, że Karol nie może nic słyszeć i że musi byćpogrążony w pisaniu, spojrzał spod oka na żonę: Pani Grandet, to, co mamy mówić, to byłoby po chińsku dla ciebie; jest wpół do ósmej,możesz się schować.Dobranoc, Eugenio.Uściskał Eugenię, po czym obie kobiety wyszły.Tu zaczęła się scena, w której stary Gran-det bardziej niż w jakimkolwiek okresie życia rozwinął całą zręczność nabytą w stosunkach zludzmi, która zyskiwała mu często ze strony nazbyt dotkliwie oskubanych przydomek s t a re g o h y c l a.Gdyby były mer Saumur miał większe ambicje, gdyby szczęśliwe okoliczno-ści, wynosząc go w wyższe sfery społeczeństwa, wysłały go na kongresy, gdzie się ważąsprawy narodów, gdyby mu tam przyświecał ów geniusz, jakim go darzył interes osobisty, nieulega kwestii, że byłby tam chlubnie służył Francji.Mimo to z równym prawdopodobień-stwem można przypuścić, że opuściwszy Saumur p o c z c i w i e c odgrywałby mizerną ro-lę.Z ludzkimi inteligencjami jest może tak jak z pewnymi zwierzętami, które wyrwane z ro-dzinnego klimatu stają się bezpłodne. Paa.aaa.aaa.nie pre.eee.eee.zesie, powiadaa.ał, paa.an, że baaa.ankructwo.Jąkanie, przyjęte od tak dawna przez starego i uchodzące za naturalne, tak samo jak głu-chota, na którą się uskarżał w słotne dni, stało się w obecnej chwili dla Cruchotów tak nużące,że słuchając winiarza skręcali się bezwiednie, jak gdyby chcieli dokończyć słów, w którychon się wikłał do woli.Trzeba tutaj może skreślić historię jąkania się i głuchoty Grandeta.Niktw całym Anjou nie słyszał lepiej i nie umiał wyrazniej mówić andegaweńską francuszczyznąniż szczwany winiarz.Niegdyś, mimo całej swej chytrości, padł ofiarą pewnego Izraelity, któ-ry w dyskusji przykładał rękę jak trąbkę do ucha niby dla lepszego słyszenia i bełkotał szu-kając wyrazów, tak że Grandet ofiara swej ludzkości czuł się w obowiązku podsuwaćchytremu %7łydowi słowa i myśli, których %7łyd niby to szukał.Grandet kończył rozumowaniarzeczonego %7łyda, mówił tak, jak powinien był mówić przeklęty %7łyd, stawał się wreszcie %7ły-dem, a nie Grandetem! Bednarz wyszedł z tej dziwacznej walki dobiwszy jedynego targu,którego mógł się wstydzić w całym ciągu swego handlowego życia.Ale o ile stracił pienięż-nie, zyskał stąd dobrą lekcję i pózniej zebrał z niej owoce.Toteż poczciwiec błogosławił %7ły-da, który go nauczył sztuki zniecierpliwiania przeciwnika i zmuszania go, aby dobierając wy-rażeń dla jego własnej myśli zatracał poczucie swojej.Otóż żadna sprawa nie wymagała bardziej niż ta głuchoty, jąkania oraz niepojętych koro-wodów, w które Grandet spowijał swe myśli.Po pierwsze, nie chciał przyjmować odpowie-45O g o n p s a A l c y b i a d e s o w e g o Alcybiades, polityk i wódz ateński z V w.przed n.e., znany z roz-wiązłego trybu życia i ekscentrycznych wybryków, obciął ogon swojemu psu, żeby wywołać w Atenach sensa-cję.49dzialności za swoje idee; następnie, chciał panować nad słowami i zostawić świat w niepew-ności co do swych prawdziwych zamiarów. Panie de Booo.onfons. Po raz drugi od trzech lat Grandet nazywał młodszego Cru-chot panem de Bonfons.Prezydent mógł się już widzieć przyszłym zięciem fałszywego po-czciwca. Poooo.owiadał paaa.an, że baaaa.ankructwu można w peee.wnych wypad-kach zapobiec prze.ez. Przez sam trybunał handlowy.To się zdarza codziennie rzekł pan C.de Bonfonschwytając się myśli starego Grandet lub też sądząc, że ją zgaduje, i chcąc mu ją życzliwiewytłumaczyć. Słyszy pan? Słu-uucham odparł pokornie stary przybierając chytrą minę uczniaka, który śmieje sięw duchu ze swego profesora udając, że go słucha z największą uwagą. Kiedy człowiek znaczny i szanowany, jak był na przykład nieboszczyk brat pański w Pa-ryżu. Móóóó.oj braaa.at, tak. Jest zagrożony katastrofą. To się naaaa.zywa kaaaa-atastrofa? Tak.Kiedy bankructwo staje się nieuniknione, trybunał handlowy, którego jurysdykcjibankrut podlega (niech pan dobrze uważa), ma prawo swoim orzeczeniem wyznaczyć firmiehandlowej likwidatorów.Likwidować to nie znaczy bankrutować, rozumie pan? Bankrutującczłowiek jest zhańbiony; likwidując zostaje uczciwym człowiekiem. Tooo wieeee.lka róóóó.żnica, jeżeli too.oo nie koooo.sztuje drożej rzekł Gran-det. Ale likwidację można przeprowadzić nawet bez pomocy trybunału handlowego.Albo-wiem ciągnął prezydent biorąc szczyptę tabaki w jaki sposób oznajmia się bankructwo? Tak, niiii.gdy o tym nie myyyy.ślałem odparł Grandet. Po pierwsze ciągnął sędzia przez złożenie bilansu w kancelarii trybunału, czego do-pełnia albo sam kupiec, albo jego pełnomocnik opatrzony w należyte uprawnienia.Po wtóre,na żądanie wierzycieli.Otóż jeżeli kupiec nie złoży bilansu, jeżeli żaden wierzyciel nie żądaod sądów wyroku, który by ogłosił rzeczonego kupca jako będącego w stanie upadłości, cóżsię dzieje? Taa.ak, cóóóż się dziee.je? Wówczas rodzina zmarłego, jego przedstawiciele, jego masa albo też sam kupiec, o ilejest przy życiu, albo jego przyjaciele, o ile się ukrywa, likwidują.Czy może chce pan likwi-dować interesy swego brata? spytał prezydent
[ Pobierz całość w formacie PDF ]