Podobne
- Strona startowa
- Ks. Adam Skwarczyński – PORADY DUSZPASTERZA (Niezbędnik w trudnych sytuacjach)
- Chmielewska Joanna Trudny Trup
- Chmielewska Joanna Trudny Trup (2)
- Elliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomienia
- Bartłomiej Farrar Josephine Tey
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 01 Odzyskana miłoÂść
- Bulyczow Kiryl Rycerze na rozdrozach (2)
- Bajarka opowiada
- Buchanan Edna Nie igra sie z Miami
- Jordan Robert Wschodzacy Cien
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Woronicza jestemumówiona dopiero o czwartej, zdążymy bardzo dużo! ZadzwoÅ„ do Dominika i sama mu zełżyj, że dojechaÅ‚aÅ›. Do Dominika nie mogÄ™, bo on bÄ™dzie chciaÅ‚ natychmiast siÄ™ ze mnÄ… zobaczyć.Onjuż zerwaÅ‚ za mnÄ… na zawsze, a teraz mu na nowo odbiÅ‚o.Nie, zeÅ‚gam, że zapomniaÅ‚amz powrotem wÅ‚Ä…czyć komórkÄ™ i tak czekaÅ‚am na jego telefon.Ale w Warszawie jestemkoniecznie!Widać byÅ‚o jak na dÅ‚oni, że interesuje jÄ… w tej chwili tylko jedna rzecz na Å›wiecie, nie-cierpliwość strzelaÅ‚a ze sÅ‚uchawki.PodzielaÅ‚am jej uczucia w peÅ‚ni, westchnęłam ciężkoi zrezygnowaÅ‚am z natychmiastowego porozumienia.Do Dominika żadnych gÅ‚upot wygÅ‚aszać nie musiaÅ‚am, bo nie dzwoniÅ‚.Najprawdopodobniej zajÄ…Å‚ siÄ™ sobÄ… i wÅ‚asnymi urojeniami, albo nawet może pracÄ….Ostatecznie, do roboty miaÅ‚ dużo.WróciÅ‚am do tekstu, obmyÅ›lajÄ…c na razie kwestiÄ™ szantażu, rozmaite ludzkie wÅ‚aÅ›ci-woÅ›ci bowiem znane mi byÅ‚y znacznie lepiej niż jakieÅ› tam techniczno-elektronicznedyrdymaÅ‚y.* * * WÅ‚ożyÅ‚am perukÄ™ powiadomiÅ‚a mnie tajemniczo Martusia, wkraczajÄ…c w pro-gi mojego domu o dziesiÄ…tej piÄ™tnaÅ›cie rano. CzarnÄ…. SkÄ…d, na litość boskÄ…, wzięłaÅ› czarnÄ… perukÄ™? spytaÅ‚am ze zdumieniem, spoglÄ…-dajÄ…c na jej wÅ‚asne jasne wÅ‚osy. PożyczyÅ‚am z rekwizytorni.I muszÄ™ oddać. JeÅ›li jej nie zgubiÅ‚aÅ›, nie widzÄ™ problemu.Bo co? Rozumiem, że twoje pytanie ma zakres ogólny stwierdziÅ‚a, wchodzÄ…c za mnÄ… dokuchni i biorÄ…c mi z rÄ™ki puszkÄ™ zimnego piwa, po które od razu siÄ™gnęłam do lodówki. Bo siÄ™ baÅ‚am, że w kasynie trafiÄ™ na jakiegoÅ› znajomego kretyna, wiÄ™c na wszelki wy-padek chciaÅ‚am być do Bydgoszczy.Do Torunia, do Kutna, nawet do ZwinoujÅ›cia!To od Alicji poÅ›rednio nauczyÅ‚a siÄ™ tych osobliwych okreÅ›leÅ„, a bezpoÅ›rednio odemnie.KiedyÅ›, dawno temu, powiedziaÅ‚am, przebierajÄ…c siÄ™ w obce ciuchy, że chcÄ™ byćnie do poznania, na co obecna przy tym moja przyjaciółka Alicja mruknęła zgodnie: Dobrze, bÄ…dz do Bydgoszczy.Tym sposobem Bogu ducha winien PoznaÅ„ wziÄ…Å‚ nieja-ko na swoje barki kwestiÄ™ zmiany wyglÄ…du zewnÄ™trznego.32 I co? zaciekawiÅ‚am siÄ™, wyjmujÄ…c z kredensu szklanki. Rewelacja! SÅ‚uchaj, sama siebie nie poznaÅ‚am! SpojrzaÅ‚am przypadkiem w lustroi aż mi dech zaparÅ‚o! Przez chwilÄ™ nie mogÅ‚am zrozumieć, skÄ…d siÄ™ tu wzięła ta obcababa i gdzie wobec tego jestem ja! Bardzo dobrze, ale czy ty nie popadasz w przesadÄ™? Nie możesz przecież na staÅ‚eukrywać przed nim, że grasz? I on ci chyba tak ogólnie nie zabrania? No wiesz.! Zabrania kategorycznie! To znaczy, nie to, żeby zabraniaÅ‚ akurat gry,zabrania wszystkiego, co może go przebić.Nie może znieść niczego, co byÅ‚oby dla mnieważniejsze niż on, a nawet równie ważne.Wszystkie uczucia dla niego, caÅ‚y ogieÅ„ naLaleczkÄ™! To tego nikt nie wytrzyma.Nie stójmy tu w progu, ciasno, a ja nie umiem rozma-wiać na stojÄ…co.Chodz do pokoju. Zaraz, czekaj, pozbÄ™dÄ™ siÄ™ wdzianka.RozsÄ…dnie usiadÅ‚am od razu przy komputerze.Marta nie wybieraÅ‚a sobie miejscazbyt starannie, Å›wiadoma, że bÄ™dzie je wielokrotnie zmieniać. Ogólnie mogÄ™ robić, co mi siÄ™ spodoba wyjaÅ›niÅ‚a z lekkim rozgoryczeniem,otwierajÄ…c puszkÄ™ ale nie z jego szkodÄ….To znaczy, rozumiesz, on siÄ™ nie zgadza byćna drugim miejscu.Jest zazdrosny o wszystko, jak o gacha, no może nie caÅ‚kiem, tro-chÄ™ inaczej, ale chyba jeszcze gorzej.A ja zeÅ‚gaÅ‚am.MogÅ‚am wracać wczeÅ›niej, ale skrÄ™-ciÅ‚am do Forum , bo mnie zassaÅ‚o, bo chciaÅ‚am pograć, ciÄ…gnęło mnie i już, i co ja cina to poradzÄ™! Nic.Ani mnie, ani sobie, ani Dominikowi.SiÅ‚a wyższa i oczywiÅ›cie kamieÅ„ obra-zy. Jeszcze jaki! Już by mi na pewno nie przebaczyÅ‚.A mnie na nim zależy okropniei też nic na to nie poradzÄ™.MówiÅ‚am ci, to tak szarpie na dwie strony. Mnie tego mówić nie musisz.DzwoniÅ‚aÅ› do niego rano? On dzwoniÅ‚.A ja zaraz potem oddzwoniÅ‚am, że wÅ‚aÅ›nie dopiero teraz zobaczy-Å‚am, że mam wyÅ‚Ä…czone, i dziwiÅ‚am siÄ™, że nikt nie dzwoni i tak dalej.Okazuje siÄ™, żeteż wieczorem wyÅ‚Ä…czyÅ‚ komórkÄ™, bo zdenerwowaÅ‚ siÄ™ na mnie.Ty wiesz, nie, nie wiesz,nie zdążyÅ‚am ci powiedzieć, on ze mnÄ… zerwaÅ‚ na zawsze po tym trupie, ale potem coÅ›w nim siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚o i okazuje siÄ™, że beze mnie nie ma życia.Musi mieć damskÄ… klatkÄ™piersiowÄ… do pÅ‚akania i moja nadaje siÄ™ najlepiej.Klatka, mam na myÅ›li.Czy nie sÄ…dzisz,że ja z nim zwariujÄ™? To już ty sama powinnaÅ› wiedzieć najlepiej. Z tego, co ja wiem, owszem. Popieram to zdanie rzekÅ‚am bezlitoÅ›nie. Ale zanim co, póki jeszcze psychia-tra z ka5àanem za tobÄ… nie lata, bierzemy siÄ™ za robotÄ™.Mam obiekt i teraz co? Serca nie masz.No dobrze, jedziemy! Jak tam jest w tekÅ›cie, trochÄ™ wczeÅ›niej.?33ObejrzaÅ‚am wydruki, daÅ‚am jej tekst na piÅ›mie i znalazÅ‚am wÅ‚aÅ›ciwe strony na ekra-nie.Wspólnymi siÅ‚ami udaÅ‚o nam siÄ™ caÅ‚Ä… akcjÄ™ bardzo Å‚adnie posunąć do przodu.Element niezbÄ™dny, trup, leżaÅ‚ nam pod nosem i trzeba byÅ‚o już tylko upanierować gookolicznoÅ›ciami towarzyszÄ…cymi.Na szantaż zgodziÅ‚yÅ›my siÄ™ obie bez chwili namysÅ‚u, aczkolwiek wczeÅ›niej braÅ‚yÅ›mypod uwagÄ™ motywy uczuciowe, dążenie po trupach do stanowiska, a nawet zwykÅ‚y ra-bunek. Jestem pewna, że w naturze też go rÄ…bnÄ™li przez szantaż rzekÅ‚am z lekkim za-kÅ‚opotaniem, przerywajÄ…c pukanie w klawiaturÄ™ i majÄ…c na myÅ›li Kocia PtaszyÅ„skiego. I powiem ci, że bardzo mi siÄ™ myli czas przeszÅ‚y z terazniejszym.Wcale nie wiem, czynie wchodzÄ… w siebie. Te czasy? Te czasy.Przedawnienie.Ale czekaj, majÄ… być taÅ›my.Przedawnienie przedawnie-niem, a kompromitacja zostaje.Martusia przesiadÅ‚a siÄ™ bliżej mnie. Możesz to powiedzieć jakoÅ› tak, żebym ja też zrozumiaÅ‚a? SpróbujÄ™.Napad na bank na Jasnej.SÅ‚yszaÅ‚aÅ› o czymÅ› takim? Nie.ZastanowiÅ‚am siÄ™ i policzyÅ‚am lata. No owszem, rozumiem, to byÅ‚o przed twoim urodzeniem, ale i tak siÄ™ dziwiÄ™.Sprawa niejakiej Gorgonowej rozgrywaÅ‚a siÄ™ przed moim urodzeniem, a jednak o niejsÅ‚yszaÅ‚am mnóstwo, mimo że wcale nie pracowaÅ‚am w żadnych mediach.WiÄ™c samawidzisz.Zatuszowali jÄ… dokÅ‚adnie i gruntownie. Czekaj, niech ja nadążam.GorgonowÄ… czy bank? Bank oczywiÅ›cie.To byÅ‚ taki nasz prywatny napad stulecia, nie pamiÄ™tam, ile osóbpadÅ‚o, ale co najmniej dwie, a możliwe, że trzy.Pozabijano strażników.Nie wiem też, ileforsy zgarnÄ™li, ale zdaje siÄ™, że prawdy na ten temat nigdy nie ogÅ‚oszono.Sprawcy zni-kli jak sen jaki zÅ‚oty. Ja dziÄ™kujÄ™.MogÄ™ mieć sny z jakiegoÅ› innego metalu? Możesz.Bandziory to byli jakoby, ci sprawcy.Po latach, zakulisowe i mÄ™tnie, do-wiedziaÅ‚am siÄ™, że zorganizowali ten dowcip faceci z UB, a osobisty udziaÅ‚ braÅ‚ nasztrup. Który.?! Mamy dwa.! Ten pierwszy.Znaczy, ten mój.I Anity.I teraz mam pytanie.Jak myÅ›lisz, czy mo-gÅ‚y siÄ™ zachować jakieÅ› taÅ›my, zdjÄ™cia, cokolwiek, z tamtych czasów? Sprzed trzydzie-stu szeÅ›ciu lat?Martusia podniosÅ‚a siÄ™ z fotelika, przeszÅ‚a trochÄ™ nerwowo pół mojego mieszkania,wylaÅ‚a resztkÄ™ piwa z puszki i przyniosÅ‚a z lodówki nowÄ….Widać byÅ‚o, że caÅ‚y czas in-tensywnie myÅ›li.34 Wiesz, ja już bym chyba wolaÅ‚a tego kloszarda z Montmartru rzekÅ‚a w koÅ„cuz niesmakiem, zatrzymujÄ…c siÄ™ wreszcie przy moim biurku. MyÅ›lisz, że ktoÅ› ten na-pad krÄ™ciÅ‚? PojÄ™cia nie mam i nie byÅ‚o o tym mowy, ale w tamtych czasach istniaÅ‚o coÅ› ta-kiego jak kronika filmowa.Istnieli jeszcze prawdziwi dziennikarze, szczególnie jeden,zapomniaÅ‚am, jak siÄ™ nazywaÅ‚, ale lataÅ‚ z kamerÄ… po mieÅ›cie i Å‚apaÅ‚ różne rzeczy.MógÅ‚trafić przypadkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]