Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Ks. Adam Skwarczyński PORADY DUSZPASTERZA (Niezbędnik w trudnych sytuacjach)
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- NF 2005
- Adobe Illustrator PL Podrecznik uzytkownika
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam0012.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od Alusi Kowalskiej coś tam o żonie słyszałam, ale to nie była moja bliska przyja-ciółka, nie mnie się zatem zwierzała.A co robił, pojęcia nie mam, możliwe, że próbowałstudiować na dwóch uczelniach naraz.Ale nie, tego niech pan nie traktuje poważnie,to jest mój wymysł! W każdym razie mam wrażenie, że był szalenie operatywny, inteli-gentny, błyskotliwy i działał.149 Jak działał? W czym? A diabli go wiedzą.Działacz, istniało wtedy takie określenie, wedle moich do-świadczeń musiał obficie kłapać gębą i znać mnóstwo ludzi.Całe to działanie z tamtychczasów to była sztuka dla sztuki i osobiście miałam, i mam, do tego śmiertelny wstręt. Pan Górniak to chyba również był działacz.? wytknął mi podinspektor deli-katnie.Pomyślałam, że Martusia pewnie stara się nie oddychać i zaniepokoiłam się o jejzdrowie.Na rozmówcę popatrzyłam tak potępiająco, jak tylko mogłam. Zawsze pan swoim świadkom wypomina głupotę.? No owszem, był, ale własnąręką założyłam sobie opaskę na oczy.Nie ma granic dla zidiocenia zakochanej kobiety,nie wie pan o tym? Za to mój wstręt dzięki niemu zdecydowanie się pogłębił. Znał tego Jana Szczepińskiego? A skąd ja mam to. zaczęłam i nagle coś mi w pamięci błysnęło. Zaraz.O rany, tak! Chyba tak.Nie, trudno, ja do pana nagadam, a pan sobie sam wnioskiwyciągnie, tyle powiem, ile mi się przypomina.Dawno temu.Przy okazji opowia-dania jakichś anegdot z młodości, wspomniałam takie głupie wydarzenie, pojęcia niemam o żadnych okolicznościach towarzyszących, ale Alusia Kowalska w licznym gro-nie krzyknęła ze łzami: Nie byłam wtedy kochanką Jasia! , dzięki czemu wszyscy się do-wiedzieli, że teraz jest.Opowiadałam to panu Górniakowi, a on się bardzo zaintereso-wał, wymieniłam nazwisko Jasia.Pan Górniak mnie wtedy kochał, więc coś mu się wy-rwało, miał tajemniczo-radosny wyraz twarzy, Anita go też zainteresowała, ale ona jużdawno siedziała w Danii i nigdy się z nią nie zetknął.I tyle.Ale na moje oko coś o tymSzczepińskim musiał wiedzieć.Podinspektor, popijając kawę, przez długą chwilę przyglądał mi się w zadumie.Bardzo byłam ciekawa, o co mnie teraz zapyta. Pani naprawdę nie ma na sumieniu żadnych krętactw, drobnych oszustw, pod-stępnych rozgrywek.? Nie ma pani nic do ukrycia?Zdziwiłam się. Tylko głupoty, do których wstyd się przyznać, ale co do reszty, to ja, proszę pana,nie mam czasu na przestępstwa.I nie umiem, antytalent doskonały.Nawet podatki pła-cę uczciwie, chociaż bardzo niechętnie.Gdybym potrafiła tu coś zełgać, uczyniłabym tonatychmiast, niestety, nie wiem jak.Bo co? Dlaczego pan pyta? Bo rozmawia pani ze mną jak z prywatnym znajomym.Nawet nie usiłuje panikłamać.Po latach pracy takie rzeczy już się wyczuwa. Niech pan się nie martwi, zaraz zacznę zapewniłam go pocieszająco. Zaskoczył mnie pan tym mężem Anity, ale już sobie przypomniałam, o czym tak na-prawdę mieliśmy rozmawiać.To zołza, swoją drogą, słowem się nie zająknęła, a jestempewna, że odgadła, że to ten jej mąż.!150 Co ten jej mąż? Tajemniczy inspirator zbrodni w Marriotcie, twórca naszego kochanego trupa,wielka postać w wysokich sferach rządowo-finansowych.Pewnie zmienił nazwisko,żeby się odciąć od przeszłości.Cichy zwierzchnik Paszcza.nie, przepraszam, Paścika,wróg Grocholskiego.Ciekawe, czy mąci także i w telewizji, tego nie wiem, a szkoda.Podinspektor psychikę miał odporną, nie drgnął nawet, kiwał tylko głową dosyćsmętnie. No cóż, takich informacji ja pani udzielać nie będę, sama pani rozumie.Boję się,że już pani zgadła, jak to było? Pan też zgadł.Lipczak.Trupski.Ejże, czy oni sobie nie zmienili nazwisk w tymsamym czasie? Trupski i Szczepiński?Podinspektor milczał, można powiedzieć, znamiennie. To znaczy, że tak.Z jakichś powodów, wszystko jedno z jakich.Lipczak przyje-chał z nadzieją, że wreszcie dorwie tajemniczego bossa, pokój w Marriotcie miał, i toten z drzwiami, obok Dominika, moim zdaniem tam poczekał i był świadkiem, jak wy-słannik eks-Szczepińskiego rąbnął Słodkiego Kocia.Podglądał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]