Podobne
- Strona startowa
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal (2)
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk Maz (www.ksiazki4
- Chmielewska Joanna Przekleta bariera (SCAN dal 770 (2)
- Lackey Mercedes Wiatr zmian
- Dickson Gordon R Dorsaj scr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Ja też nie znam francuskiego.Czekaj… Przedsiębiorstwo budownictwa i konstrukcji angażuje monsieur Roman Chabrowicz… Okres dwa lata… w Tiaret… Przewidziana gaża wynosi 8500 DA.Nie wiem, co to jest DA.Prosimy o potwierdzenie proponowanych warunków… nie, nie tak.Prosimy o zgodę na proponowane warunki.No, akceptację.Zapewnia się mieszkanie umeblowane… Co to jest? Pan Roman patrzył na żonę osłupiałym wzrokiem.— Proszę cię, przeczytaj to jeszcze raz.Może ci przynieść słownik…?— Owszem, słownik się przyda, może ja źle tłumaczę.Ministerstwo, to pewne.Przedsiębiorstwo budownictwa.I konstrukcji.Angażuje pana Romana Chabrowicz.Co to może… A! Na stanowisko specjalisty.Firma ETAU w Tiaret.Okres dwa lata… 8500 DA, nie ulega wątpliwości.No nie, wszystko rozumiem, to jest kontrakt dwuletni, angażujący do tej jakiejś firmy ETAU w Tiaret w Algierii i dają mieszkanie umeblowane.Co to ma znaczyć? Skąd to masz?— Leżało na stoliku przy lustrze — odparł oszołomiony pan Roman.— Jakiś głupi dowcip? Ale nie, tu jest pieczęć… Jakiś podpis.Wygląda na prawdziwe engagement.I data, 9 styczeń… Ależ to sprzed tygodnia!— No, to wyjaśnia sprawę — uspokoił się nagle pan Roman.— Głupi dowcip, oczywiście.W ciągu tygodnia w żaden sposób nie zdążyłoby dojść z Algierii.Ktoś sobie zrobił w styczniu prima aprilis.Panią Krystynę tknęło nagłe podejrzenie.Spojrzała w kierunku drzwi.— Dzieci, skąd się to wzięło? Co wy o tym wiecie?— To nie jest żaden głupi dowcip — powiedziała Janeczka z wielką energią.— Wcale nie szło pocztą, przyniósł to jeden pan, który wczoraj wieczorem przyleciał z Algierii.Chaber mówił, że porządny i sympatyczny.Powiedział, że to bardzo pilne, piętnastego marca masz już zacząć pracę w tej firmie.— Co takiego…!?— Pilne.Zostałeś przyjęty do pracy w Algierii.Jeden egzemplarz masz podpisać i odesłać natychmiast.Kopię.A z drugim masz iść do Polservisu i wszystko załatwić.Tak ten pan powiedział.— Na miłosierdzie pańskie… — wyszeptał pan Chabrowicz martwym głosem.Makaron kipiał.Zupa bulgotała, buchając kłębami pary.Zraziki w gęstym sosie zaczęły przywierać do dna garnka.Pani Krystyna po raz trzeci w skupieniu odczytywała dokument.Pawełek oderwał się od drzwi i po chwili wrócił ze słownikiem francuskim.Pan Roman, blady i śmiertelnie przerażony, wzrokiem wzywającym pomocy patrzył na żonę…— Co to jest DA? — spytała pani Krystyna surowo.— Nie wiemy — poinformował Pawełek.— Za to wiemy, co to jest Tiaret.Takie miasto.— Chaber powiedział, że ten pan jest naprawdę bardzo porządny i uczciwy — dodała Janeczka z wielkim naciskiem.Opinia o psie była już tak głęboko zakorzeniona w jestestwie całej rodziny, że na tę wiadomość państwo Chabrowiczowie z miejsca uwierzyli w prawdziwość dokumentu.Chaber nie pomylił się jeszcze nigdy.Jakim cudem mógł odgadnąć, czy dostarczona korespondencja zawiera prawdę, czy fałsz, nikt się nie zastanawiał i nie miało to najmniejszego znaczenia.Powiedział, że wszystko w porządku, zatem wszystko powinno być w porządku.Pan Chabrowicz zbaraniał do tego stopnia, że pochylił się nagle i podał papiery leżącemu pod stołem psu.— Piesku, co to jest? — spytał błagalnie.— Powiedz, o co tu chodzi?Chaber obwąchał papier z szalonym zainteresowaniem.Wąchał i niuchał, i wręcz nie mógł się od tego oderwać.Nie okazywał żadnej niechęci, przeciwnie, poklepał nawet lekko ogonem w podłogę.Pan Roman wyprostował się, ogłuszony do reszty.— I co teraz…? — spytał bezradnie.Do pani Krystyny dotarła nagle woń przypalających się zrazików.Gwałtownie odwróciła się do kuchni, pogasiła gaz pod wszystkim, potem zreflektowała się i ponownie zapaliła pod makaronem.Chwyciła łyżkę wazową.— Proszę zabierać zupę i jazda stąd! — rozkazała.— Makaron się dogotuje.Niekoniecznie musimy zastanawiać się w kuchni, równie dobrze możemy się zastanawiać w pokoju.— Mogę ostatecznie uwierzyć, że w Algierii istnieje jakaś firma budowlana ETAU — powiedział pan Roman, zaczynając jeść zupę.— Mogę przyjąć, że chcą sobie zaangażować konstruktora z Polski, zapłacić mu pensję i dać mieszkanie służbowe, są to rzeczy mniej więcej normalne.Tylko skąd, na litość boską, wytrzasnęli mnie?! I co właściwie powinienem teraz zrobić?— Iść do algierskiej ambasady i zapytać, o co tu chodzi — zarządziła pani Krystyna.— Przy okazji dowiesz się, co to jest DA.Sądzę, że to jakaś waluta, ale nie wiem, do czego to przyrównać.— Może to i niezła myśl, w ambasadzie powinni wiedzieć.Ale intryguje mnie niesłychanie, dlaczego to przyszło do mnie.Nie jestem znany na całym świecie, nigdy w życiu nie ubiegałem się o żaden wyjazd…— A szkoda — mruknęła kąśliwie pani Krystyna.— Więc skąd ja? Co Algieria ma do mnie…?Pawełek kopnął pod stołem Janeczkę.Porozumieli się wzrokiem.Przyszła chwila uchylenia przed ojcem rąbka tajemnicy.— A gdyby tak… — zaczęła Janeczka ostrożnie.— A gdyby tak… Ktoś tam o tobie coś powiedział…Pan Chabrowicz nie słuchał córki, głowił się dalej, jakim sposobem i z jakiego powodu afrykański kraj trafił akurat na niego, ale panią Krystynę znów opadły podejrzenia.— Co masz na myśli? Kto mógł o ojcu coś powiedzieć? Co to ma znaczyć?— Tam podobno jest pełno różnych od nas — wtrącił się Pawełek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]