Podobne
- Strona startowa
- Stephen King Pokochala Toma Gordona
- Stephen King Pokochala Toma Gordona (3)
- Gordon Noah Lekarze
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Chmielewska Joanna Wszelki wypadek scr
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr (2)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow scr
- radzieckiego funkcjonariusza
- Nik Pierumow Ostrze Elfow (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas szamotaniny Do-nal przetrącił tamtemu kark.338Przetoczył się jeszcze kawałek, zerwał się i instynktownie odskoczył w bok.Jakaściemna postać śmignęła obok niego.ale instynkt podpowiedział mu, że to el Manprzebiegający przez pokój, by narobić jeszcze większego zamieszania.Donal ruszyłz powrotem w kierunku, z którego nadbiegł el Man, i natknął się na przeciwnika ata-kującego nisko trzymanym nożem.Zrobił unik, uderzył go w szyję twardym kantemdłoni.ale śmiertelny cios nie wyszedł mu czysto i tylko złamał tamtemu obojczyk.Zostawił go jednak i błyskawicznie obrócił się w prawo, przyparł kolejnego wroga dościany i zmiażdżył mu tchawicę dzgnięciem sztywnych palców.Kiedy odskoczył odściany i rzucił się na środek pokoju, słuch powiedział mu, że el Man właśnie wykańczanastępnego wroga, a Ian zajmuje się ostatnimi dwoma.Zpiesząc mu z pomocą, chwyciłjednego z jego przeciwników od tyłu i unieszkodliwił ciosem w nerki, Ian co by-ło dość zaskakujące nadal walczył z ostatnim wrogiem.Donal doskoczył do niegoi odkrył przyczynę, Ianowi trafił się inny Dorsaj.Donal zwarł się z obydwoma mężczyznami i wszyscy razem upadli, przygważdżającprzeciwnika do podłogi. Shai Dorsai! wysapał Donal. Poddaj się!339 Komu? wycharczał tamten. Donalowi i Ianowi Graeme om powiedział Ian. Foralie. Jestem zaszczycony odparł obcy Dorsaj. Słyszałem o was.Hord Van Tarsel,Kanton Snelbrich.Więc dobrze, pozwólcie mi wstać.I tak mam złamaną prawą rękę.Donal i Ian pomogli podnieść się Van Tarselowi.El Man dokończył dzieła i podszedłdo nich. Hord Van Tarsel.Coruna el Man przedstawił Donal. Jestem zaszczycony powiedział el Man. To dla mnie zaszczyt odparł Van Tarsel. Jestem waszym jeńcem, panowie.Chcecie moje słowo honoru? Byłbym wdzięczny powiedział Donal. Mamy tu jeszcze zadanie do wyko-nania.Na jakim jest pan kontrakcie? Zwykłym.Bez klauzuli lojalności.Dlaczego pan pyta? Czy istnieje jakikolwiek powód, dla którego nie mógłbym wynająć jeńca? zapytał Donal.340 Nie jest nim na pewno obecna praca. Van Tarsel powiedział to z obrzydze-niem. Dwa razy sprzedawano mnie na wolnym rynku, gdyż pozwalał na to mójostatni kontrakt.Poza tym dodał jak już powiedziałem, znam was ze słyszenia. Wynajmuję więc pana.Szukamy człowieka, którego pan tu strzegł.Może nampan powiedzieć, gdzie go znajdziemy? Idzcie za mną powiedział Van Tarsel i poprowadził ich w ciemności.Otworzył drzwi i weszli do krótkiego korytarzyka, który zaprowadził ich do następ-nych drzwi. Zablokowane stwierdził Van Tarsel. Włączył się system alarmowy.Spojrzał na nich.Nie mógł dalej iść, nawet jako wynajęty jeniec. Spalcie to rozkazał Donal.On, Ian i el Man otworzyli ogień i drzwi rozżarzyły się do białości, aż w końcustopiły się.Ian pchnął szczątki kopniakiem.W środku pod przeciwległą ścianą przykucnął wielki mężczyzna w czarnym kap-turze na głowie, trzymając w rękach wycelowany w nich niepewnie ciężki górniczypistolet jonowy i przesuwając nim od jednego do drugiego napastnika.341 Nie bądz głupcem powiedział Ian. Wszyscy jesteśmy Dorsajami.Pistolet opadł w rękach zakapturzonego mężczyzny.Zza maski dobiegł zduszony,gorzki okrzyk. Wychodz nakazał mu gestem Donal.Mężczyzna odrzucił broń i wyszedł przygarbiony.Ruszyli z powrotem korytarzem.Walka w holu nadal się toczyła, kiedy wracali, ale ustała, gdy tam dotarli.Dwóchz pięciu ludzi, których tam zostawili, mogło poruszać się o własnych siłach, jeden z po-mocą mógł wrócić na statek.Dwóch nie żyło.Wszyscy ruszyli szybko na taras, przezogród i z powrotem do tunelu, zabierając po drodze ze sobą pozostałych członków grupywypadowej.Piętnaście minut pózniej znalezli się na pokładzie i N4J wystartował.W sali klubowej Donal stanął przed zakapturzonym mężczyzną, który osunął się nakrzesło. Panowie powiedział Donal spójrzcie na technika społecznego Williama.Ian i el Man, którzy byli tam obecni, zerknęli badawczo na Donala ich uwagęzwróciły nie tyle jego słowa, co nieoczekiwanie gorzki ton, jakim je wypowiedział.342 Oto człowiek, który posiał wiatr, a burzę zbierają teraz cywilizowane światy mówił dalej Donal.Wyciągnął rękę ku czarnemu kapturowi.Mężczyzna cofnął się, ale Donal złapałkaptur i zerwał go. Więc sprzedałeś się powiedział.Człowiekiem, który przed nimi siedział, był ArDell Montor.Najwyższy dowódca IIArDell patrzył na Donala z pobladłą twarzą, ale nie opuścił wzroku pod jego zim-nym spojrzeniem. Potrzebowałem pracy odezwał się. Zabijałem się.Nie przepraszam. Czy to wszystkie powody? zapytał Donal ironicznie.ArDell odwrócił twarz. Nie. odpowiedział.Donal nie odezwał się. Chodziło o nią szepnąłArDell. Obiecał mi ją.344 Ją! Nuta w głosie Donala sprawiła, że dwaj Dorsajowie instynktownie zrobilikrok w jego kierunku.Ale Donal opanował się. Aneę? Może zlitowałaby się nade mną. ArDell szeptał do podłogi sali klubowej.Nie rozumiesz.żyłem tak blisko niej przez te wszystkie lata.i byłem taki nieszczę-śliwy.a ona.nie mogłem jej nie kochać. Nie powiedział Donal.Powoli wyciekło z niego napięcie. Nic nie mogłeśna to poradzić. Odwrócił się. Ty głupcze rzucił, stojąc plecami do ArDella.Czy nie znałeś go na tyle dobrze, by wiedzieć, kiedy kłamie? On chciał jej dla siebie. William? Nie! ArDell zerwał się na równe nogi. Nie on.z nią! To nie-możliwe.coś takiego! Tak powiedział Donal ze znużeniem. Ale nie dlatego, że ktoś taki jak tymógłby go powstrzymać. Wskazał głową ArDella. Proszę go zamknąć, kapita-nie. Twarda dłoń el Mana zamknęła się na ramieniu ArDella i skierowała go kuwyjściu z sali. Kapitanie. Sir? El Man obejrzał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]