Podobne
- Strona startowa
- Ian Stewart, Terry Pratchett, J Nauka swiata Dysku
- Pratchett Terry wiat Dysku T. 38 W Północ Się Odzieję
- Pratchett Terry Swiat Dysku T W Polnoc Sie Odzieje
- Pratchett Terry Zadziwiajacy Maurycy i jego ucz
- Terry Pratchett 02 Blask Fant
- Terry Pratchett 00 Dysk (Wars
- Terry Pratchett Mundodisco 25 La Verdad
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Kopania
- Terry Pratchett 06 Trzy wiedz
- Terry Pratchett Ciemna strona slonca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jaki byłby świat bez kapitana Haka?W przypływie nagłego wzruszenia objął Zmierdziucha, jakby odnalazł utraconegoprzyjaciela jeśli w ogóle miał jakichkolwiek.Zmierdziuch wysunął się ostrożnie z jego uścisku, zerkając na hak. Kapitanie, coś mi się zdaje, że trzeba panu jakiegoś świństewka, żeby się roze-rwać i nie myśleć tylko o Piotrusiu Panie.Wpatrywali się w siebie w milczeniu.Zmierdziuch zdjął Hakowi kapelusz, a potempochylił się i ściągnął mu buty.Hak od razu zrobił się mniejszy. Z samego rana wystrzelimy kilku Zagubionych Chłopców z Długiego Tomasza.To powinno wystarczyć.Długim Tomaszem nazywano olbrzymią armatę umocowaną na tylnym pokładzie.To była ulubiona broń kapitana.Hak zastanawiał się przez chwilę nad tym pomysłem,ale zaraz potrząsnął głową. Zawsze możemy zabijać Zagubionych Chłopców jęknął żałośnie. A ja chcęzabić Piotrusia Pana!208Zmierdziuch rozpiął kapitanowi płaszcz i zdjął mu go z ramion.Płaszcz miał grubąpodszewkę, dzięki czemu kapitan wydawał się dwa razy większy i grozniejszy.Teraz,kiedy siedział na łóżku bez płaszcza, wyglądał bardzo niepozornie. Nie torturuj się, kapitanie ciągnął Zmierdziuch. To nic nie da.Poza tym, niemoże pan pozwolić, żeby ludzie zobaczyli pana w takim stanie, prawda? przerwał nachwilę. Spójrzmy na to od przyjemniejszej strony.Może pan przecież rozprawić sięz jego sakramenckimi bachorami.Hak potrząsnął swoimi czarnymi lokami, które zakręciły się jak węże. Och, Zmierdziuchu, to strasznie złe maniery.Okropnie brzydkie.Zabijać bez-bronne dzieci bezbronnego wroga? Nie spodziewałem się tego po tobie.Zmierdziuch wzruszył ramionami, pochylił się i zaczął zdejmować Hakowi jegokrzaczaste brwi. Delikatnie, delikatnie napomniał go kapitan. Raz dwa i po krzyku odparł Zmierdziuch i oderwał je. Lepszy ostry ból niżdługotrwałe cierpienie, jak zawsze pan mawia.Hak skrzywił się.209 Nie cytuj mnie, Zmierdziuchu.Och, jak chciałbym wymyślić dla Piotrusia naj-dłuższe z cierpień!Zmierdziuch zaczął zastanawiać się nad tym ściągając Hakowi perukę.Kapitan byłniemal łysy.Siedząc tak bez kapelusza, włosów, brwi, podbijanego płaszcza i butów,wyglądał jak wątły, pomarszczony Zagubiony Chłopiec.Zmierdziuch zebrał garderobękapitana i zaniósł za parawan na drugi koniec pokoju.Nagle zawołał: Sir! Mam pomysł! Kapitanie, możesz postarać się, żeby te szkraby polubiłycię nie, nawet więcej żeby cię pokochały! %7łeby cię pokochały jak, jak.nie umiał znalezć słów.Hak schował głowę w ramionach. Nie, nie, Zmierdziuchu.Mnie nie kochają żadne dzieci.Spojrzał przez palce na parawan skrywający Zmierdziucha, sięgnął ukradkiem podpoduszkę i wyciągnął niewielki klucz.Włożył go do szuflady, otworzył zamek i wyjąłswój pistolet.Odwiódł kurek i przyłożył sobie lufę do serca.Tymczasem za parawanem Zmierdziuch przymierzał ukradkiem buty kapitana.210 To jest to, kapitanie! To jest najsłodsza zemsta! Dzieci Piotrusia Pana zaczynająkochać kapitana Haka! Pięknie mu pan się odpłaci!Hak zastanowił się.Z pomarszczonym czołem wyglądał teraz o dziesięć lat starzej.Pistolet opadł.A może.Zmierdziuch przymierzał teraz kapitański płaszcz, podziwiając swoje odbicie w lu-strze. Czy może pan sobie wyobrazić minę Piotrusia, kiedy wróci i zobaczy, że je-go dzieciaki trzymają z panem! Zmierdziuch zakręcił się zawadiacko powiewającpłaszczem. I że gotowe są walczyć dla największego nikczemnika siedmiu mórz?Dla kapitana Haka? Mówię panu, kapitanie, to będzie cudowne!W zmęczonych oczach Haka pojawiła się iskierka nadziei. Podoba mi się to szepnął. Jest w tym pewna symetria. Będzie pan doskonałym ojcem zachęcał go Zmierdziuch, przymierzając jegoperukę. Ja? Pewnie, że tak.Wiem, co mówię.211 Naprawdę? Hak zastanawiał się nad tym pomysłem. Może i tak.Wiem conieco o tym, jak lekceważyć innych. Doskonały ojciec powiedział Zmierdziuch, odkładając kapelusz Haka.Kapitan ożywił się i skoczył na równe nogi składając ręce w zachwycie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]