Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Mark W. Harris Historical Dictionary of Unitarian Universalism (2003)
- Listy z Rosji Austolphe de Custine
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radius.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co to znaczy „tyłem do przodu”? - zdziwiła się pani Proust.- To, że jest odwrócona - tłumaczył cierpliwie policjant.- A z tego, cosłyszałem, kiedy tam byłem niedawno, można się założyć, że nie będą jej dłużejnazywać Królewską Głową.Tiffany zmarszczyła czoło.- Czyli.nazwą gospodę Królewskim Karkiem?Haddock uśmiechnął się lekko.- No tak.Widzę, panienko, że zostałaś dobrze wychowana, bo większośćludzi, którzy tam przychodzą, nazywa ją Królewską.- Nie znoszę wulgarności - ostrzegła surowo pani Proust.Naprawdę? - zdziwiła się w duchu Tiffany.Ze sklepową wystawą pełnąróżowych nadmuchiwanych jakimtam i innych tajemniczych przedmiotów,którym nie miałam okazji się przyjrzeć? Ale pewnie świat byłby dziwny,gdybyśmy wszystkie były takie same, a zwłaszcza gdybyśmy były takie samejak pani Proust.Nad głową słyszała szemrania Nac Mac Feeglów i Tępaka Wulliego, któryrobił więcej hałasu niż zwykle:- Zem wam mówił, tak, zem mówił! Pedziałem: stoi tyłem do psodka, takpedziałem, ale nie, zeście w ogóle nie słuchali! Mozę i zem jest tępy, ale niegupi!Gospoda Pod Królewską Głową - czy jakąkolwiek inną częścią królewskiegociała była teraz określana - stała niedaleko, ale ostatnie pięćdziesiąt sążniczarownice musiały przeciskać się przez tłum; wielu ludzi go tworzącychtrzymało w rękach duże kufle piwa.Pani Proust i Tiffany obie nosiły podkutebuty - prawdziwe dobrodziejstwo dla każdego, kto musi przebić się szybkoprzez stłoczoną grupę.I oto zobaczyły przed sobą, z braku lepszego określenia- choć Feeglowie pewnie użyliby innego słowa, co więcej, Feeglowie nawet bysię nie zawahali przed użyciem innego słowa - to, co stało się terazKrólewskimi Plecami, co Tiffany przyjęła z pewną ulgą.Przed kuchennymidrzwiami, pełniącymi teraz obowiązki wykonywane dotąd przez drzwifrontowe, stał pan Wilkins, oberżysta.Jedną ręką podawał kufle piwa, drugąinkasował pieniądze i miał minę jak kot w dniu, kiedy spadł deszcz myszy.Raz na jakiś czas znajdował w tej heroicznej działalności wolną chwilę, byrzucić kilka słów do szczupłej i rzeczowej z wyglądu młodej kobiety, którazapisywała wszystko w notesie.Pani Proust szturchnęła Tiffany.- Widzisz ją? To panna Cripslock z „Pulsu”, a tam.- Wskazała wysokiegomężczyznę w mundurze straży.- Widzisz tego człowieka, z którym rozmawia?To komendant Vimes ze Straży Miejskiej.Porządny gość, zawsze zrzędliwy, nietoleruje głupot.Będzie ciekawie, bo nie lubi żadnych królów; jeden z jegoprzodków ściął głowę ostatniemu naszemu królowi.- To okropne! Czy król zasługiwał na to?Pani Proust się zastanowiła.- Wiesz, jeśli prawdę mówią, co znaleźli w jego prywatnym lochu, toodpowiedź brzmi „tak” wielkimi drukowanymi literami.Ale i tak postawiliprzodka komendanta przed sądem, ponieważ wydaje się, że ścinanie królomgłów zawsze wzbudza komentarze.Kiedy stanął przed trybunałem,powiedział: „Gdyby bestia miała i tysiąc głów, nie spocząłbym, póki bym nieodrąbał ostatniej”, co uznano za przyznanie się do winy.Powiesili go, a wielelat później wystawili mu pomnik, co mówi o ludziach więcej, niż pewniechciałabyś wiedzieć.Nazywali go Kamienną Gębą, a jak widzisz, to u nich cecharodzinna.Tiffany widziała, przede wszystkim dlatego, że komendant zbliżył się do nichstanowczym krokiem, z wyrazem twarzy człowieka, który ma wiele spraw, awszystkie ważniejsze od tego, co musi robić teraz.Z szacunkiem skinął głowąpani Proust i bezskutecznie starał się nie patrzeć gniewnie na Tiffany.- Ty to zrobiłaś?- Nie, proszę pana.- A wiesz kto?- Nie, proszę pana.Zmarszczył brwi.- Moja panno, jeśli złodziej włamuje się do domu, a potem wraca i odkładawszystko tam, skąd zabrał, to i tak doszło do przestępstwa.Rozumiesz? I jeślibudynek, który razem z zawartością został mocno uszkodzony, następnegoranka stoi na miejscu, nowy i błyszczący, mamy podobną sytuację, a wszyscyzamieszani w tę sprawę i tak są przestępcami.Tyle że nie mam pojęcia, jak tookreślić, i szczerze mówiąc, wolałbym nie mieć nic wspólnego z tą przeklętąsprawą.Tiffany zamrugała.Nie słyszała ostatniego zdania, nie tak całkiem, alepamiętała je mimo to.To na pewno uronione słowa.Zerknęła na panią Proust,która z satysfakcją pokiwała głową, a w głowie Tiffany pojawiło się uronionekrótkie: Tak.- Komendancie - powiedziała pani Proust - wydaje mi się, że nikt nie doznałszkody.Jeśli mogę to osądzić, Pod Plecami Króla interes rozwija się jak lawina ipan Wilkins pewnie by nie chciał, żeby gospoda znowu stała się KrólewskąGłową.- Szczera prawda! - zapewnił oberżysta, ładując pieniądze do worka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]