Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Walerian Lukasinski Pamietnik
- Saylor Steven Dom Westalek
- Andre Norton Brama Kota 3DWSPXIF3S34KJ4CUBOO
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miło poznać - odparła Kin.Ehft wyciągnął skądś przezroczyste pudło i podsunął jej pod nos, czemu towarzyszyło podejrzliwe syknięcie Marca.- Voila! Regardez! - zawył głośnik autotłumacza.- Ziemski! Myślący! Pytanie!Siedzący w pudle czarny ptak przyjrzał się kaprawo Kin i wrócił do czyszczenia piór.- Uległo się wczoraj nie wiadomo skąd - wyjaśnił kung-barman.- Powiedziałem mu, że to zwierzę z Ziemi.Ptak.Tylko że on gada.Sprawdziliśmy w Atlasie istot rozumnych, ale tam był tylko jeden latający i na pewno nie on.- To wygląda jak przerośnięty kruk.- Kin wzięła pudło i przyjrzała mu się z namysłem.- Rozumiem, w czym problem: chcecie wiedzieć, czy go aresztować, czy zniszczyć.Tak w ogóle to skąd on się tu wziął?- Puzzle!- Nie wiemy.Powiedziałem, że się ulągł.Kierowana impulsem otworzyła pudło.Kruk wskoczył na brzeg ścieżki i przyjrzał się jej przychylniej.- Jest niegroźny - oceniła.- To pewnie czyjaś maskotka.- Ma.co?- Mentalny symbiont - warknął Marco.- Ludzie to wariaci.Ehfb przysunął się niepewnie ku Kin i nieśmiało wyciągnął ku niej mackę z grubym zwojem dziwnie i kunsztownie powiązanego sznurka.Zrezygnowana rozpoznała ehftnicką książkę dotykową.- Jak mu powiedziałem, kim jesteś, to poszedł aż do swojej kapsuły po twoją książkę - wyjaśnił z zadowoleniem właściciela barman.- Chce żebyś.Kin już zawiązywała osobisty węzeł na początku zwoju.- Rozumieć! Nie! Się! - pisnął autotłumacz.- Dla! Szczeniak! Należeć! Krewny!- On mówi.- Zrozumiałam - przerwała mu zniechęcona.- Jalo! - krzyknął niespodziewanie kruk.- Zabierz to.- Barman wcisnął pudło w objęcia dwóch ramion Marca.- Może go nakarmić albo zjeść, albo się z nim kochać czy nauczyć go śpiewać.Obojętne, co tam ludzie wyczyniają z makatkami.- Maskotkami - poprawił go Marco, biorąc klatkę-pudło; wyglądało, że nie ma alternatywy.I oboje poszli w stronę terminalu pionowego.- Wariat? - zaproponował spoglądający w ślad za nim ehft.- Ludzie teraz rządzą wszechświatem- stwierdził ponuro kung.- Jeśli to wariactwo, to chciałbym go trochę.Zauważyłeś, jak ludzie chodzą? Jakby wszechświat do nich należał.Ehft zastanowił się głęboko - porównywanie metody przemieszczania się nie wymagającej macek z własną zawsze strasznie go męczyło.- Nie! - odparł w końcu.Na promie było niewielu pasażerów i po chwilowym przeciążeniu przy starcie opuszczał się równo i bez-wstrząsowo wzdłuż Liny.- Przynajmniej mam tubylca za przewodnika - odezwała się Kin, szczerząc zęby, by pokazać, że to żart: ten kung przynajmniej wiedział, co to takiego dowcip.- W tej kwestii miałem nadzieję, że to ty mi pomożesz.Nigdy w życiu tam nie byłem.Czasami przylatywałem na stację, ale nigdy nie postawiłem nogi na powierzchni.- Chcesz mi powiedzieć, że nigdy cię nie korciło, żeby obejrzeć swoją planetę?- Jaką swoją? Urodziłem się na Ziemi! Marco wyjął z torby kapciuch, z niego fajkę w kolorze starej kości, nabił ją i zapalił, dymiąc co się zowie.- Co tak śmierdzi? - Kin zmarszczyła nos.- Tytoń.Konkretnie Cutty Peerless VI.Zaopatruje mnie w tę markę pewien człowiek z Londynu.W Anglii naturalnie.- Sprawia ci to przyjemność?- upewniła się, przekrzykując klimatyzację, która energicznie zabrała się do dzieła, szumiąc zawzięcie.Marco wyjął fajkę z ust i obejrzał ją z namysłem.- Prawdę mówiąc to nie - przyznał - ale jest historycznie zadowalające.Mogę zadać ci pytanie?- Nie krępuj się.- Czy czujesz coś do kungów? Seksualnie, mam na myśli?Kin spojrzała na jego szare oczy, plamistą skórę i ugryzła się w język.Słyszała pewne plotki.i musiała przyznać, że wbrew wyglądowi Marco dosłownie promieniował męskością niczym bolesny wzwód prącia.Kungowie byli bardzo konkretnie spolaryzowani na płci bez psychicznych subtelności, jakie trapiły często ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]