Podobne
- Strona startowa
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Brust Steven Jhereg (SCAN dal 866)
- [5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie
- Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- George Orwell 1984
- Karol Marks Walki klasowe we Francji
- Bahdaj Adam Trzecia granica
- Ludlum Robert Tozsamosc Bourne'a
- Dean R. Koontz Szepty
- Silva Daniel Ostatni szpieg Hitlera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Spodziewasz się, że taki pies utrzyma koty na dystans?– Oczywiście.Te przeklęte stworzenia już nigdy nie zakłócą mojego spokoju, gdy mam małego Momo, który będzie mnie bronił.Prawda, Momo? Czyż nie jest z ciebie prawdziwy pies na koty, lepszy niż którykolwiek mastyf? Mój dzielny, śmiały Momuś.Przewróciłem oczami; kątem oka dostrzegłem przy tym na dachu coś czarnego i lśniącego.Niemal na pewno był to ten sam kot, który tak przestraszył Lucjusza w czasie mojej ostatniej wizyty.Terier błyskawicznie zeskoczył z kolan swego właściciela i jął przenikliwie ujadać, kręcąc się przy tym w kółko i szczerząc swe drobne kły.Kot na dachu zjeżył grzbiet, prychnął i.już go nie było.– No i co, Gordianusie? Strzeżcie się tego psa, wszystkie koty Rzymu! – Lucjusz schylił się, wziął teriera na ręce i pocałował go w sam nos.– No już dobrze, Momo! A ten niedowiarek Gordianus w ciebie wątpił.Przypomniał mi się truizm, który usłyszałem od Bethesdy: są na świecie ludzie, którzy kochają koty, i są ci, którzy kochają psy; te dwa typy nigdy nie dojdą do porozumienia.Na szczęście Lucjuszowi i mnie nie przeszkadza to zasiąść razem przy winie i wymieniać się najnowszymi plotkami z Forum.DOM WESTALEK– Co wiesz o dziewicach Westy? – spytał Cycero.– Tyle, co każdy Rzymianin: że jest ich sześć i że pilnują wiecznego ognia w świątyni Westy.Że służą nie krócej niż trzydzieści lat i w tym czasie ślubują czystość.I że mniej więcej raz na pokolenie wybucha wokół nich straszny skandal.– Tak, tak – przerwał.Lektyką lekko zarzuciło i Cycero poleciał do przodu.Noc była bezksiężycowa i tragarze oświetlali sobie drogę po nierównym chodniku jedynie pochodnią, wskutek czego w czasie jazdy nieźle nami rzucało.– Poruszyłem tę kwestię tylko dlatego, że w dzisiejszych tak bezbożnych czasach niczego nie można być pewnym.Oczywiście ja nie przywiązuję wagi do jakichś tam bezmyślnych przesądów.Osoba obdarzona najbystrzejszym umysłem w Rzymie mówiła teraz bez ładu i składu.Cycero zdawał się nadzwyczaj poruszony.Zastukał do moich drzwi w środku nocy, wyciągnął mnie z łóżka i nalegał, abym dokądś się z nim udał.Niewolnicy sunęli szybkim truchtem, trzęsąc lektyką tak niemiłosiernie, że chyba już lepiej byłoby wysiąść i biec razem z nimi.Rozsunąłem zasłonki i wyjrzałem na zewnątrz.W tym zamkniętym pudełku straciłem orientację; ciemna ulica, którą podążaliśmy, mogła być którąkolwiek z dziesiątek podobnych w mieście.– Cyceronie, dokąd właściwie jedziemy?Prawnik, zamiast odpowiedzieć, rzekł:– Jak już zauważyłeś, Gordianusie, skandal ma dla westalek o wiele poważniejsze konsekwencje niż dla zwykłych ludzi.Na pewno słyszałeś o zbliżającej się rozprawie przeciwko Markowi Krassusowi?– O tym się mówi we wszystkich tawernach w mieście.Najbogatszy człowiek w Rzymie oskarżony jest o zdeprawowanie westalki.I to nie pierwszej lepszej, ale samej Licynii.– Zgadza się.Chodzi o Virgo Maxima, najwyższą kapłankę Westy, a przy tym daleką krewną Krassusa.Zarzut jest, rzecz jasna, absurdalny.Równie dobrze mógłbyś oskarżyć o coś takiego mnie.Ani ja, ani on, nie kierujemy się w życiu przyziemnymi, cielesnymi apetytami.Mimo to znalazło się wielu świadków gotowych zeznać, że wielokrotnie widzieli go w towarzystwie Licynii.w teatrze podczas świąt albo na Forum.trzymającego się niestosownie blisko niej, a nawet naprzykrzającego się jej.Powiedziano mi również, że poszlaki wskazują na to, iż odwiedził ją za dnia w domu westalek bez obecności przyzwoitek.Nawet jeśli tak było, nie jest to jeszcze zbrodnia; chyba że nazwiemy tak nieprzemyślane posunięcia.Ludzie nienawidzą Krassusa tylko dlatego, że doszedł do takich bogactw.To jednak też nie jest przestępstwem.Wielki umysł Cycerona zaczynał znowu gdzieś błądzić.No, ale w końcu pora była już późna.Odchrząknąłem.– Czyim będziesz obrońcą, Krassusa czy Licynii?– Ani jego, ani jej.Moja kariera polityczna wkroczyła w bardzo delikatną fazę.Nie mogę być w żaden widoczny sposób kojarzony ze skandalem dotyczącym westalek.Dlatego też wydarzenia dzisiejszego wieczoru są taką katastrofą!Nareszcie, pomyślałem, przejdziemy do konkretów.Wyjrzałem ponownie przez szparę w zasłonach.Zbliżaliśmy się do Forum.Jaką też sprawę mogliśmy mieć tam do załatwienia w środku nocy?– Jak zapewne wiesz, Gordianusie, tak się składa, że jestem spowinowacony z jedną z młodszych westalek.– Nic o tym nie wiedziałem.– Co prawda tylko przez małżeństwo.Fabia jest przyrodnią siostrą mojej żony i przez to moją szwagierką.– Jednak śledztwo prowadzone jest w sprawie Virgo Maxima, Licynii.– Owszem, skandal dotyczył tylko jej.aż do dzisiaj.– Cyceronie, czy ty celowo unikasz tego tematu?– No, dobrze.W domu westalek dziś wieczorem coś się wydarzyło.Coś naprawdę strasznego.Nie do pomyślenia! Coś, co nie tylko grozi Fabii śmiercią, ale też rzuci cień na samą instytucję westalek i podkopie autorytet najwyższych kręgów religijnych Rzymu.– Cycero zniżył głos, wpadając jednocześnie w ton oratorski.– Nie mam wątpliwości, że oskarżenie Licynii i Krassusa nie pozostaje bez związku z tym wydarzeniem.Szykuje się jakiś zorganizowany spisek, który zasieje wątpliwości i chaos w mieście, a skandal u westalek to tylko jego początek.Jeżeli lata spędzone na Forum czegoś mnie nauczyły, to właśnie tego, że niektórzy rzymscy politycy nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel! – Pochylił się do przodu i chwycił mnie za ramię.– Zdajesz sobie sprawę, że w tym roku mija dziesięć lat od dnia, w którym pożar strawił świątynię Jowisza i zniszczył księgi sybillińskie? Lud jest przesądny, Gordianusie.Gotowi są uwierzyć, że w dziesiątą rocznicę takiej straszliwej katastrofy musi zdarzyć się coś równie przerażającego.I właśnie się stało.Pytanie tylko, czy za sprawą bogów czy ludzi.Lektyką zarzuciło ostatni raz, po czym się zatrzymała.Cycero uwolnił moje ramię z uścisku, wyprostował się i westchnął.– Dotarliśmy do celu twojej wyprawy.Rozsunąłem zasłonki i ujrzałem przed sobą kolumnadę na frontowej ścianie domu westalek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]