Podobne
- Strona startowa
- Foster Alan Dean Tran ky ky Czas na potop
- Foster Alan Dean Tran ky ky Lodowy Kliper
- Foster Alan Dean Tran ky ky Misja do Moulokinu
- Foster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca Burza
- Foster Alan Dean Zaginiona Dinotopia
- Foster Alan Dean Spotkanie na Mimban
- Dean R. Koonz Ziarno Demona (2)
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszedł na jej prywatny teren bez zaproszenia, wdarł się do jej nowoczesnej jaskini i przez to ogarnęła ją prymitywna wściekłość, która zaćmiła jej wzrok i przyśpieszyła bicie serca.Wyszczerzyła zęby, zawarczała z głębi gardła; doprowadzona nieomal do bezwiednych zwierzęcych odruchów, kiedy tak przed nim stała i szukała wyjścia z pułapki.Tuż przy oparciu sofy stał długi, wąski stolik z oszkloną gablotą.Stały na nim dwie figurki z cienkiej porcelany wysokości osiemnastu cali.Chwyciła jedną z nich i cisnęła we Frye’a.Prymitywny, instynktowny refleks nakazał mu zrobić unik.Figurka uderzyła o kamienny kominek i rozleciała się w powietrzu niczym bomba.Dziesiątki odłamków i setki okruchów spadło do paleniska i na otaczający dywan.— Spróbuj jeszcze raz — powiedział z rozbawieniem.Podniosła kolejną figurkę, zawahała się.Obserwowała go zmrużonymi oczyma, ważąc porcelanę w dłoni, potem udała rzut.Dał się tym zwieść.Skulony uchylił się w bok, aby uniknąć pocisku.W tym momencie, wydawszy cichy okrzyk triumfu, rzuciła figurką.Był zbyt zaskoczony, żeby się znowu uchylić i porcelana trafiła go w głowę.Pocisk odbił się rykoszetem, wyrządzając mniej szkody, niż się spodziewała, ale Frye zatoczył się do tyłu o jakieś dwa kroki.Nie upadł.Nie był ranny.Nawet nie krwawił.Ale został trafiony i to go przeobraziło.Już nie był tak nastrojony do perwersyjnych żartów.Zniknął jego krzywy uśmiech.Ściągnięte wargi utworzyły prostą, ponurą linię, a jego twarz poczerwieniała.Widać było jak narasta w nim furia; na jego grubym karku pokazały się muskuły, naprężone i imponujące.Skulił się nieznacznie, gotując się do ataku.Spodziewając się, że będzie obchodził sofę, Hilary miała zamiar krążyć wokół niej, aby mebel dzielił ich dopóty, dopóki nie znajdzie czegoś, czym będzie mogła ponownie w niego rzucić.Ale kiedy wreszcie ruszył, to nie po to, by ją podchodzić tak, jak oczekiwała.Ruszył prosto na nią bez żadnych wybiegów, niczym rozjuszony do szaleństwa byk.Zgiął się, schwycił oburącz przód sofy, uniósł i przechylił ją, a potem jednym, gładkim ruchem pchnął do tyłu, jakby ważyła tylko kilka funtów.Odskoczyła w porę, zanim ciężki mebel roztrzaskał się w miejscu, w którym stała.Przewróciwszy sofę, Frye natychmiast przez nią przeskoczył, wyciągnął ręce w kierunku Hilary i byłby ją dopadł, gdyby się nie potknął i nie upadł na kolano.Gniew znowu ustąpił w niej miejsca lękowi.Zerwała się do biegu.Kierowała się w stronę przedsionka i drzwi frontowych, ale wiedziała, że zanim zdąży odsunąć obydwie zasuwy i wydostać się z domu, on ją dopadnie.Był tak piekielnie blisko, nie dalej jak dwa — trzy kroki.Rzuciła się w prawą stronę i pomknęła kręconymi schodami, przeskakując po dwa stopnie za jednym razem.Ciężko dyszała, ale oprócz swego chrapliwego oddechu słyszała, że Frye się zbliża.Jego kroki brzmiały ogłuszająco.Obrzucał ją przekleństwami.Broń.W nocnej szafce.Jeżeli zdąży wpaść do sypialni i zamknie za sobą drzwi na zamek, to zatrzyma go przynajmniej na kilka sekund, aby wyciągnąć pistolet.Na szczycie schodów, kiedy wchodziła już na korytarz i była przekonana, że zdobyła parę stóp przewagi, złapał ją za prawe ramię i przyciągnął do siebie od tyłu.Krzyczała, ale nie próbowała mu się wyrywać, jak się tego najwyraźniej spodziewał.Zamiast tego, kiedy ją pochwycił, odwróciła się w jego stronę.Naparła na niego, zanim mógł ją odepchnąć ramieniem, przycisnęła się do niego tak mocno, że poczuła jego erekcję i pchnęła go z całej siły kolanem w krocze.Zareagował tak, jakby poraził go piorun.W ułamku sekundy na jego twarzy pojawił się błysk wściekłości, po czym skóra zajaśniała bielą kości.Puścił ją i zatoczywszy się do tyłu, ześlizgnął z krawędzi pierwszego stopnia, Tracąc równowagę zamachał ramionami, krzyknął, rzucił się w bok, schwycił balustradę i jednak udało mu się uchronić od upadku.Najwyraźniej nie miał nigdy do czynienia z kobietami, które potrafiły się skutecznie bronić.Przechytrzyła go dwukrotnie.Myślał, że natrafił na miłą, miękką i nieszkodliwą maskotkę, potulną ofiarę, którą można sobie bez trudu podporządkować, wykorzystać, a potem zgnieść jednym prztyknięciem palców.Ona jednak zbuntowała się, pokazała swoje pazury i radowała się teraz zaszokowanym wyrazem jego twarzy.Miała nadzieję, że Frye stoczy się aż na sam dół klatki schodowej, łamiąc sobie po drodze kark.Jeszcze w tym momencie myślała, że uderzenie w genitalia unieruchomiło go na czas wystarczający, by zyskać przewagę.Była więc zaszokowana, kiedy po krótkiej przerwie, nawet zanim zdążyła odwrócić się i pobiec dalej, on poderwał się spod balustrady i skrzywiony z bólu zaczął z wysiłkiem wspinać się w jej kierunku.— Suka — wysyczał przez zaciśnięte usta, ledwie łapiąc oddech.— Nie — powiedziała.— Nie zbliżaj się.Czuła się jak bohaterka któregoś ze starych horrorów, tak znakomicie robionych przez wytwórnię Hammer Films.Toczyła walkę z wampirem albo zombie, wciąż na nowo zaskakiwana i pognębiana nadprzyrodzonymi zapasami siły i wytrwałości bestii.— Suka.Pobiegła spowitym w ciemność korytarzem do swojej sypialni.Zatrzasnęła drzwi, jęła niezdarnie szukać w ciemności kontaktu, wreszcie znalazła przełącznik światła i zamknęła pokój.W sypialni panował dziwny i przerażający hałas.Był to głośny i ochrypły dźwięk pełen panicznego strachu.Bliska obłędu rozglądała się w poszukiwaniu jego źródła, zanim zorientowała się, że słucha własnego urywanego i niepohamowanego łkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]