Podobne
- Strona startowa
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Koontz Dean R Nocne dreszcze
- Koontz Dean R W okowach lodu
- Koontz Dean R Zimny ogien
- Dean R. Koontz Odwieczny Wrog
- Dean R. Koontz Nocne dreszcze
- Dean Koontz Drzwi do grudnia
- Prus Lalka II (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obawiam się tylko jednego - rzekła po chwili, gdy wspinali się na barykadę.- Co będzie, jeżeli Vadera nie ma wśród nich?- Jest - zapewnił ją Luke.- Czy czujesz zakłócenia Mocy?Przytaknął.- Poza tym, jak już mówiłem, on wie, że tutaj jesteśmy.Przybędzie, aby upewnić się, że wezmą nas żywcem.Leia przestała na chwilę przygotowywać stanowisko strzeleckie.- To mu się nigdy nie uda - uważnie spojrzała na towarzysza.- Gdyby do tego doszło, Luke.- Do czego?- Gdyby wzięto mnie żywcem - przytaknął ze zrozumieniem - obiecaj mi, że niezależnie od wszelkich uczuć, które żywisz dla Rebelii i być może dla mnie, zetniesz mi głowę.Luke popatrzył na nią zmieszany.- Leiu.- Przysięgnij! - zażądała ostrym głosem.Wymamrotał pod nosem coś, co ją zadowoliło.Nagle spostrzegł, że jeden z Cowayów, ukrytych w szczelinie sklepienia, coś do nich mówi.Halla wyjrzała z kryjówki.- Czy wy dwoje nigdy nie przestaniecie paplać? Cicho, dzieci.Nadchodzą!Absolutna cisza zapanowała w tunelu.Luke wytężał oczy aż do bólu.Otaczały ich dziesiątki tubylców, lecz mimo największych wysiłków dostrzegł jedynie obecność kilku najbliższych.Wyraźnie widział jedynie Leię, Hallę, i Kee, który trzymał karabin tak, że jego lufa wyglądała jak dodatkowy stalagmit.Hina nie było nigdzie w zasięgu wzroku.Było tak cicho, że Luke usłyszał metaliczne odgłosy zbliżających się Szturmowców, zanim jeszcze ich ujrzał.Wkrótce potem ukazały się dobrze znane sylwetki.Biali żołnierze niedbale nieśli karabiny.Nie spodziewali się chyba żadnego oporu.Patrząc na nich, Luke zrozumiał, że Cowayowie mieli słuszność; w tak niewielkim pomieszczeniu broń energetyczna była najgroźniejsza dla tych, którzy się nią posługiwali.Co więcej, przyłbice ograniczały pole widzenia żołnierzy.Nie było to istotne podczas potyczki na statku.Jednak w ciemnym tunelu dobra widoczność była niezmiernie ważna.Jak na komendę, po dwóch z każdej strony ścieżki, wyskoczyło z ukrycia czterech Cowayów.Dwaj przedni zwiadowcy zostali natychmiast obaleni na ziemię.Luke, który na własnej skórze poczuł siłę mięśni Cowayów, nie był tym zbyt zdumiony.W ciszy, która nastąpiła, wydawało mu się, że słyszy trzask łamanych kości zaatakowanych Szturmowców.W napięciu czekał na dalszy rozwój wypadków.Zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli którykolwiek z czterech Cowayów, mających za zadanie likwidację przedniej straży, spóźnił się o ułamek sekundy, zwiadowca mógł zaalarmować przez hełmofon podążających z tyłu żołnierzy.Wtedy najważniejsza broń obrońców - zaskoczenie, zostałaby zaprzepaszczona.Jeden z Cowayów przypadł do ziemi tuż za nim, tak cicho, że Luke z trudem stłumił okrzyk zdumienia.Tubylec uspokoił go gestem dłoni i obdarzył go czymś, co od biedy mogło uchodzić za uśmiech, po czym zniknął równie niespodziewanie, jak się pojawił.Pozostawił dwa karabiny i dwa pistolety - broń, która jeszcze przed chwilą należała do imperialnych zwiadowców.Luke z radością popatrzył na niewielki arsenał.Ukrywszy się za skalną ścianą, odłączył generator od jednego z karabinów i maksymalnie naładował swój miecz, po czym, wymieniwszy pistolet na nowy wrócił na stanowisko przy księżniczce.- Powinniśmy dać Hinowi nowy karabin - wyszeptał, obserwując bacznie tunel.- Nie ma na to czasu - sprzeciwiła się.- Nie wiem, gdzie on jest.- Chyba masz rację - spojrzał na karabiny i pistolety.- Przynajmniej my będziemy się bronić dłużej, niż myślałem.Metaliczny odgłos miarowych kroków odebrał im wszelką ochotę do rozmowy.Nadchodziły właściwe oddziały.Maszerowali ostrożnie trójkami i czwórkami, przechodząc przez wąski korytarz, który przed chwilą stał się miejscem zagłady zwiadowców.Białe zbroje i karabiny lśniły złowieszczo w fosforyzującym, niebiesko-żółtym świetle roślin.Zbliżali się coraz bardziej i Luke zaczął się już obawiać, że dojdą do barykady, zanim wodzowie zdecydują się na rozpoczęcie obrony.W jednej sekundzie jaskinia wypełniła się piskliwym, mrożącym krew w żyłach wrzaskiem.Wkoło zapanował trudny do opisania chaos.Słysząc te zwielokrotnione przez echo wrzaski, Luke pomyślał, że już samo to może doprowadzić człowieka do obłędu.Przybyli żołnierze należeli do oddziałów szturmowych, nie byli jednak członkami Gwardii Cesarskiej.Byli to mężczyźni i kobiety, którzy wskutek zbyt długiego stacjonowania na tym prowincjonalnym świecie stracili wiele z dawnej dyscypliny i wysokiego morale.Wystrzały z broni energetycznej czyniły ogromne spustoszenie w zapchanym tunelu.Luke strzelał z pistoletu raz za razem.Tuż obok niego rozlegały się regularne wystrzały z karabinu księżniczki.Także Halla i Kee otworzyli morderczy ogień do gromady zaskoczonych, stłamszonych w ciasnym tunelu żołnierzy.Wkrótce musieli celować z większą uwagą, gdyż Cowayowie wyskoczyli z kryjówek i z furią zaatakowali najeźdźców.Widząc przed sobą kłębowisko wrogów i sojuszników, Luke ruszył do walki, dzierżąc miecz i pistolet.Leia zostawiła karabin i podążyła za nim z pistoletem w dłoni.Minęła go, przy okazji przepalając na wylot żołnierza, który nie zdołał umknąć na czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]