Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Pattison Eliot Inspektor Shan Kosciana gora
- Asimov Isaac Równi bogom
- Chmielewska Joanna Klin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oba gatunki traktowały się z niewymuszoną uprzejmością, charakterystyczną dlasytuacji, gdy każdy mógł polować na drugiego, ale miał taki kaprys, by tego nierobić. Prawdę mówiąc, szczury będą nam wdzięczne, jak się go pozbędziemy dodał autor pomysłu otrucia. Szczury może tak, ale wydaje mi się, że nie powinniśmy tego zrobić sprzeciwiła się Grimma. Masklin zawsze mówił, że są prawie tak inteligentnijak my.Nie można truć tak od ręki inteligentnych stworzeń. Oni próbują. Ale oni nie są nami i nie wiedzą, jak się należy zachowywać.A poza tympomyślcie: rano wróci tu reszta ludzi.Jak znajdą go martwego, zaczną się praw-dziwe kłopoty.Bezwzględnie Grimma miała rację, tyle że kłopoty już się zaczęły: pokazalisię człowiekowi, czyli zrobili coś, o czym nawet najstarsi nie słyszeli.Musieli to71zrobić, albo zamarznąć i zagłodzić się, ale nikt nie wiedział, czym takie postępo-wanie może się skończyć.Jak się skończy, wiedzieli wszyscy zle. Umieśćcie tę kaszę gdzieś, gdzie szczury nie będą mogły dotrzeć pole-ciła Grimma. I zawartość tego pudełka też. Wydaje mi się, że powinniśmy go mimo wszystko tym nakarmić, choćtrochę. %7ładnego karmienia! Macie to skutecznie schować! Zostaniemy tu przeznoc, a rano znikamy. Skoro się upierasz.Tylko żebyśmy tego pózniej nie żałowali. Mimonarzekań tacka i pudełko zostały wyniesione i ukryte.Grimma nie dopytywała się gdzie nomy były tak pomysłowe, że szczurynie miały szans się na nie natknąć.Zamiast tracić czas na bezowocne dyskusje, po-deszła do związanego i rozciągniętego na podłodze człowieka.Powiązano go tak,że nie był w stanie nawet palcem ruszyć i rzeczywiście nieco przypominał tegocałego Guliwera, tyle że teraz mieli do dyspozycji izolowany przewód elektrycz-ny, który był zdecydowanie skuteczniejszy od lin i powrozów, jakimi zgodniez rysunkami musieli się zadowolić przodkowie.No i byli zdecydowanie bar-dziej rozzłoszczeni od tamtych Guliwer nie jezdził po okolicy ciężarówką, nieparkował jej, gdzie popadnie, i nie rozkładał wokoło trutki na szczury.Starannie przetrząśnięto związanemu kieszenie, a ich zawartość wysypano.Był tam kawał białego materiału, który po zrolowaniu zawiązano mu wokół głowyw charakterze knebla, gdyż wszyscy mieli dość ciągłego buczenia i innych ryków,jakie z siebie wydawał.Teraz dogryzali pozostałości po kanapkach i przyglądali się jego oczom.Ludzie nie potrafili zrozumieć nomów, gdyż mówiły zbyt szybko i w zbytwysokiej tonacji, co dawało efekt podobny do pisku nietoperza.Prawdopodobnietak było lepiej dla wszystkich, a na pewno dla tego konkretnego człowieka. Może by tak znalezć coś ostrego i wbić mu? zastanawiał się ktoś.Albo więcej cosiów i powbijać wszędzie, gdzie jest miejsce? Można też w ciekawy sposób wykorzystać zapałki zaproponowała kuzaskoczeniu Grimmy jakaś niewiasta. Albo gwozdzie dodał ktoś uprzejmie.Człowiek zacharczał coś, co knebel na szczęście wytłumił, i szarpnął się bez-skutecznie. Moglibyśmy powyrywać mu włosy rozmarzyła się niewiasta. A po-tem moglibyśmy. To bierz się do roboty! przerwała jej niespodziewanie Grimma. Co?! Rób z nim to, na co masz ochotę.Wy dwaj też.Macie go w zasięgu ręki,uciec nie ma prawa, więc bierzcie się do dzieła.72 Co? Ja?! Niewiasta aż się cofnęła z wrażenia. Przecież.no, nie oso-biście! Nie miałam na myśli siebie!.Miałam na myśli.no, nas wszystkich.no, nomy. Przecież także jesteś nomem zauważyła rzeczowo Grimma. Zbioro-wość składa się z jednostek.Jeśli ten, kto proponuje, nie ma zamiaru zrobić tego,co proponuje, to niech się łaskawie zamknie! Poza tym nie należy krzywdzić jeń-ców, czytałam o tym w książce.Nazywała się Konwencja genewska.Jak sięwezmie jeńców i oni są bezbronni, to nie powinno się im robić krzywdy. Bez sensu! obruszył się jakiś nom. Przecież to najlepsza okazja przy-łożyć temu, co nie może oddać.Poza tym to są jakieś ludzkie fanaberie, a ludzinie można traktować normalnie.Ale mimo wszystko cofnął się, chowając za innymi, i zamilkł. Zabawna sprawa zauważyła propagatorka zapałek, przekręcając na bokgłowę. Jak tak się spokojnie przyjrzeć z bliska, to są nawet do nas podobni.tylko więksi.Kilku odważniejszych obejrzało uważniej głowę jeńca. Ma włosy w nosie odkrył jeden. W uszach też dodał inny. Prawie mi ich szkoda: taki wielki nos to musi być prawdziwe utrapienie!Grimma, spoglądając na leżącego, zastanawiała się nad czymś innym skoroludzie byli podobni i proporcjonalnie więksi, to powinni mieć dość miejsca namózg.A z tego, co mówiła Rzecz, kiedyś, tysiące lat temu, byli w stanie widziećnomy.Może zresztą nie tylko tysiące lat temu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]