Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Crichton Michael Jurassic Park
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— I co, powodują zakłócenia? — spytałam bez wahania.— Właśnie.Tylko z tym dojazdem nie bardzo.— Dlaczego? — zaryzykowałam znowu.— Są jakieś przeszkody?— Roboty drogowe.Trzeba sprawdzić, jak długo może trwać.Jutro będą dane.Koniec meldunku.Co oni robią takiego, że im zakłócenia przeszkadzają? Pomiary akustyczne.? Wszystko razem świadczy o tym, że przeprowadzają jakieś próby.Boją się śmiertelnie milicji, więc próby są z pewnością nielegalne.Ukradli jakiś sprzęt z Polskiego Radia? Trzeba się dowiedzieć, czy tam przypadkiem coś nie zginęło.Natychmiast po przyjściu do pracy zadzwoniłam do przyjaciół z radia.— Nie zginęło wam tam coś przypadkiem ostatnio? — spytałam niedbale.— Owszem, jedna taśma z Earthą Kitt.A dlaczego pytasz?— Tak sobie.Miałam nadzieję na jakąś sensację.I nic więcej?— Nie, nic.A przynajmniej ja o tym nic nie wiem.No, to teraz muszę sprawdzić, gdzie przejeżdżają trzy pociągi po dwudziestej trzeciej, bo to jest przecież normalna godzina rozpoczynania akcji.Wyciągnęłam rozkład jazdy z szafy głównego księgowego i jedząc śniadanie zaczęłam go studiować.Nigdy w życiu nie jadłam tak ślamazarnie i tak długo, ale wyniki były rewelacyjne.Znalazłam miejsce, gdzie w pobliżu Warszawy istotnie przejeżdżają trzy pociągi w różnych odstępach czasu w ciągu dwóch godzin.To mi znów dało coś niecoś do myślenia.Przy najbliższym telefonie spróbuję się dowiedzieć, gdzie leży rejon sto trzy, a potem pojadę tam i, być może, odkryję wreszcie tajemnicę.Całe popołudnie czekałam na telefon.Nie dałam się wyciągnąć z domu na brydża, nie poszłam do fryzjera, nie kupiłam sobie chleba, zdecydowana raczej umrzeć z głodu, niż stracić okazję uzyskania wiadomości.Uczepiłam się mojej życiowej sensacji jak rzep psiego ogona.O wpół do dziesiątej zadzwonił telefon.— Słucham — powiedziałam z ożywieniem, nastawiona na Szkorbut.— Joanna? Jak się masz, tu Janusz.Najpierw pomyślałam, że mam halucynacje słuchowe.Potem nieszczęsne serce fiknęło kilka kozłów, potem zrobiło mi się słabo, a potem wreszcie odzyskałam głosem.— Niemożliwe — powiedziałam bardzo, bardzo ciepło i miękko.— Jesteś w Warszawie?— Jestem, jak widzisz.Chciałem cię przeprosić za mój nagły wyjazd bez pożegnania.— To fatalne.— Co fatalne?— Że mnie przepraszasz.Już miałam nadzieję, że się będę mogła raz wreszcie na ciebie definitywnie obrazić.— Nie zrobisz tego chyba? Wiesz, jak wyglądają moje zajęcia, mnie samego ten wyjazd zaskoczył.Doprawdy, nie przypuszczałam, że po wszystkim, co było, doznam takiego wstrząsu.Nagle, w jednej, krótkiej jak błyskawica, chwili zrozumiałam, że moje wszystkie poczynania, całe zainteresowanie tajemnicami, całe zaciekawienie sensacją, to nieprawda! Pcham się w to na siłę, przez rozum, bo w najdalszej głębi, na samym dnie serca, tkwi ten cierń, o którym chcę koniecznie zapomnieć.Zrobiło mi się w życiu strasznie pusto i tę pustkę musiałam czymś wypchać.Życzliwa opatrzność zesłała mi na pomoc ów Szkorbut, który pozwolił mi wierzyć, że nie jestem nieszczęśliwa.No pewnie, że teraz już nie jestem, skoro dzwoni.Nagle dotarło do mnie to, czego słuchałam przez telefon.Co on mówi? Że jest w Warszawie od tygodnia? I dopiero teraz dzwoni?!.W mojej niespodziewanie uszczęśliwionej duszy obudziło się natychmiast gorzkie podejrzenie, że mu chodzi tylko o te parszywe pięćset złotych, które pożyczyłam owej szaleńczej nocy.— Chcesz pieniędzy? — spytałam wrogo, przerywając mu w pół zdania.— Słucham cię? Nie rozumiem.— Pytam, czy mam ci oddać zaraz te pięćset złotych?— Jakie pięćset złotych?— Te, które ci jestem winna od trzech tygodni.— Jesteś mi winna pięćset złotych? Nic o tym nie wiem, ale jeśli istotnie tak jest, to muszę ci się przyznać, że bardzo mnie tą wiadomością ucieszyłaś.— Aha, to znaczy, że mam ci oddać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]