Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)
- Bestie Konca Czasow
- Norton Andre Cesarska corka
- Linux Complete Command Reference
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiem, mam podobne.Z jego nieobecności skorzystałam, żeby dobrać się do zamrażalnika, który stanowiłjedną bryłę lodu.Umęczyłam się jak dzika świnia, bez skutku, nie zdołałam wyrwać za-sobnika, nie psując całej lodówki.Coś tam w głębi trzasnęło.Zadzwoniłam do recepcjii poprosiłam o pomoc, lód mi niezbędny, stłukłam sobie nogę.Odnalazłam w torbie kli-neksy i postanowiłam użyć ich do okładów, pełna nadziei, że serwis hotelowy jakoś siędo tego ustrojstwa dobierze.Grzegorz zastał mnie przy zdejmowaniu rajstop. To nie ma być striptiz kuszący, tylko moczyć zamierzam bosą nogę, a nie szmaty zastrzegłam się pośpiesznie. Cholera, ona sinieje.Nie dotykaj! Nie, badać tego nie będę, nie znam się, nie jestem ortopedą.Ale palcami możeszruszać? Palcami mogę. Może to nie jest złamanie, tylko stłuczenie.Gdzie ci położyć kluczyki? Na środku stołu, żeby się rzucały w oczy.I co tam było? Moim zdaniem ktoś próbował dostać się do twojego bagażnika.Odgłos to wyda-je z siebie rzeczywiście zdrowy.Przeprowadziłem na poczekaniu małe śledztwo, otóż conajmniej od trzech godzin nikt tam nie wchodził, za to rano pętało się mnóstwo ludzi.Zabierali i wstawiali samochody, to ma cztery piętra, ktoś mógł zostać, odczekać i do-piero teraz przystąpić do pracy. Chcieli zabrać głowę orzekłam bez namysłu. Albo sprawdzić, czy ją jeszcze masz. Diabli nadali.Należało się tam zaczaić. I spędzić dwie doby? Po to przyjechałaś do Paryża, żeby zamieszkać w publicz-nym garażu?Do drzwi pokoju zapukano i pojawił się znajomy Murzyn, a z nim razem zatroska-ny recepcjonista. Wygląda na to, że po to powiedziałam do Grzegorza po polsku. Rozmawiajz nimi, ja nie mam siły.Zaraz mi wyjdzie choroba umysłowa albo szósty palec u ręki.Tylko lód niech wyjmą! No, jeżeli to mają być warunki na romans. Jaki romans, to kryminał!Murzyn dobrał się do zamrażalnika i posapywał.Recepcjonista objawił niepokój, cośmi się stało, widział, że kulałam, czy nie potrzebuję jakiejś pomocy? Pokazałam mu sto-pę, rzeczywiście zaczynała podejrzanie sinieć, ale pomoc odrzuciłam.Grzegorz z wiel-51kim przekonaniem wmawiał w niego, że wystarczy mi lód, a jeśli coś więcej, to on midostarczy.Murzyn z potężnym chrupnięciem wyrwał wreszcie na świat ową bryłę lodu,lodówka jakoś przetrzymała te zapasy.Starannie przyłożyłam do stopy lodowaty okład i pozbyłam się hotelowego persone-lu.Grzegorz usiadł obok.Popatrzyliśmy na siebie. Myślisz, że pół godziny zwłoki w tej terapii może ci bardzo zaszkodzić? Myślę, że nie zaszkodzi mi wcale.A nawet gdyby miało zaszkodzić, niech ją diabli wezmą, tę nogę.Tego już nie po-wiedziałam.Potem znów siedziałam w fotelu z nogą wspartą o łóżko, nie był to bowiem Ritz i od-ległości między meblami łatwo dawało się pokonać.Umysł zyskał szansę racjonalnegodziałania.Grzegorz wyciągnął czerwone wino z neutralnej części barku. Oni tu mają rozum w głowie i dbają o właściwą temperaturę napojów pochwa-lił. Z całej twojej wycieczki nici.A już mi się prawie udało załatwić doskok, nie mó-wiłem ci tego. Naprawdę myślałeś, że pojadę do Marsylii z tym delikatnym towarem w bagażni-ku? przerwałam nieco zgryzliwie. Wykombinowałem, gdzie to przechować czasowo.Zdaje się jednak, że coś namnie sprzyja, słuchaj, możeby zrobić rentgena.? Tylko w wypadku, gdyby się okazało, że nie mogę prowadzić samochodu. Przydałaby ci się automatyczna skrzynia biegów.Przyłożyłam sobie nowy kawałek lodu. Będziesz musiał mi pomóc powiedziałam, żeby załatwić sprawę od razu. Nadrugie piętro tego garażu nie wejdę, żadnych ciężarów nosić nie zdołam i bagażnika nieotworzę przy ludziach za żadne skarby świata.Tu się zdziwią, jeśli im każę wpychać to-bół na tylne fotele.Wolałabym, żebyś to zrobił własnoręcznie, możliwie wcześnie.Przeddziesiątą. Sam będę chciał sprawdzić, jak się czujesz.Nie ma sprawy.Kiwnęłam głową, napiłam się wina i ni z tego, ni z owego spytałam: Słuchaj, Grzesiu, a co się dzieje z Renusiem? Co się z nim właściwe stało?Przez sekundę Grzegorz jakby szukał w pamięci. Czekaj.Z jakim Renusiem?Przypomniałam mu scenę przed lustrem i te dawne czasy. A, już wiem! Tak, był taki.Czekaj, ja się z nim przecież zetknąłem tutaj, oczywi-ście! Popatrz, kompletnie wyleciał mi z głowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]