Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- John Steinbeck Pastwiska Niebieskie
- John Marsden Kroniki Ellie 3. Przyciągając burze
- Jordan Robert Oko swiata cz 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Migiem go przyniosę.Zaklinacz wybuchnął śmiechem.— Czy to się będzie liczyło? — zapytał burmistrz, gdy kapral ruszył biegiem do domu.— Co? Że będzie trąbił na puzonie, by oczarować szczury? A niech spróbuje.Nie można powiedzieć, że się nie stara.Jakim jesteś puzonistą, chłopcze?— Nie wiem — odparł Keith.— Co chcesz przez to powiedzieć?— Że nigdy nie grałem na puzonie.Znacznie pewniej bym się czuł z fletem, trąbką, piszczałką, klarnetem.Ale widziałem puzon.Nie wyglądał na bardzo skomplikowany.Taka wyrośnięta trąbka.Strażnik wrócił biegiem, pocierając zmaltretowany puzon rękawem, przez co instrument stawał się jeszcze brudniejszy.Keith wziął go, wytarł ustnik i przyłożył do warg, nacisnął kilka klawiszy, a potem zagrał jeden długi dźwięk.— Chyba działa — powiedział.— Myślę, że się szybko nauczę, to łatwe.— Uśmiechnął się lekko do zaklinacza.— Chcesz spróbować pierwszy?— Nie oczarujesz tym złomem ani jednego szczura, dzieciaku, ale chętnie zobaczę, jak próbujesz.Keith uśmiechnął się znowu, wziął głęboki wdech i zagrał.To z pewnością była melodia.Instrument skrzypiał i piszczał, ponieważ kapralowi zdarzało się go użyć zamiast młotka, ale to była melodia, nawet skoczna, powiedzieć można, że beztroska.Chciało się przy niej poskakać.I nawet ktoś zaczął skakać.Sardynki wydobył się ze szpary w pobliskiej ścianie, nucąc pod nosem: „Razdwatrzycztery”.Tłum patrzył oniemiały na zajadle tańczącego szczura, który podskakiwał na końskich łbach, aż w końcu zniknął w klatce kanalizacyjnej.Rozległy się oklaski.Zaklinacz spojrzał na Keitha.— Czy ten szczur miał na głowie kapelusz?— Nie zauważyłem — odparł chłopiec.— Teraz twoja kolej.Zaklinacz wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kamizelki niewielką fujarkę.Potem wyjął drugą z kieszeni marynarki i połączył z pierwszą.Wszyscy usłyszeli kliknięcie brzmiące bardzo po wojskowemu.Wciąż patrząc na Keitha i wciąż się uśmiechając, zaklinacz wyciągnął z górnej kieszeni ustnik i połączył go z fletem z kolejnym kliknięciem.Wreszcie przyłożył do ust i zagrał.Przecena ze swojego posterunku na dachu krzyknęła w rynnę:— Teraz!I jednocześnie zatkała uszy dwoma kłaczkami waty.Stojący przy dolnym otworze rynny Wsolance krzyknął w kanał kanalizacyjny:— Teraz!I wepchnął do uszu waciki.az.az.az.— poniosło się po rurach.— Teraz! — wykrzyknął Ciemnaopalenizna w pomieszczeniu z klatkami.— Wszyscy zatykają uszy!Ze szczurami w klatkach zrobili, co tylko mogli.Malicia przyniosła koce, a szczury przez dobrą godzinę zatykały błotem wszystkie dziury.Zrobili też wszystko, by nakarmić więźniów, bo choć to były tylko kiikiisy, serca się kroiły na ich widok.Ciemnaopalenizna odwrócił się do Odżywki.— Zatkałaś sobie uszy? — zapytał.— Słucham?— Dobrze! — pokazał dwie kulki z waty.— Mam nadzieję, że dziewczynka nie myliła się w tej kwestii — powiedział.— Nie sądzę, by wielu z nas miało jeszcze siły do ucieczki.Zaklinacz dmuchnął znowu w fujarkę.— Ani jednego — powiedział Keith.— Żeby chociaż jakiś.Zaklinacz dmuchnął znowu.— Nic nie słyszę — rzekł burmistrz.— Ludzie nie mogą tego słyszeć — mruknął zaklinacz.— Może jest złamana — podpowiedział Keith.Zaklinacz spróbował jeszcze raz.Tłum szemrał.— To ty coś zrobiłeś — wysyczał zaklinacz do chłopca.— Tak? — powiedziała głośno Malicia.— No i cóż takiego on by mógł zrobić? Na pewno kazał szczurom zostać pod ziemią i zatkać sobie uszy, co?Szemranie tłumu przeszło w stłumiony śmiech.Zaklinacz spróbował jeszcze raz.Keith poczuł, jak włosy mu stają dęba.Nagle pojawił się szczur.Poruszał się powoli po kamieniach, kiwając się to w jedną, to w drugą stronę, aż dotarł do nóg zaklinacza i przewrócił się, wydając wciąż z siebie warczący odgłos.Ludzie otworzyli usta ze zdziwienia.To był pan Klik.Zaklinacz delikatnie go szturchnął nogą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]