Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Chmielewska Joanna Pech (2)
- Biala Roza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla każdej dziewczyny z Pola Emonda byłaby tostrzeżona jak skarb rzecz noszona tylko od święta.Elayne zaczęła ją zręcznie owijaćwokół jego głowy, by przytrzymać zwitek bandaża. Nie możesz tego tak użyć zaprotestował.Dalej owijała jego głowę. Powiedziałam ci, że masz się nie ruszać odparła spokojnie.Rand spojrzał na Gawyna. Czy ona zawsze się spodziewa, że każdy usłucha jej rozkazów?Twarz młodego mężczyzny przeszył błysk zdumienia, a usta rozciągnęłorozbawienie. Zazwyczaj tak robi.I prawie zawsze wszyscy jej słuchają. Przytrzymaj to powiedziała Elayne. Przyłóż tu dłoń, kiedy będę wiązała. Krzyknęła na widok jego rąk. Nie zrobiłeś sobie tego przy upadku.To przez to, żewspinałeś się po tym, po czym nie było ci wolno. Szybko zacisnęła supeł, obróciłajego dłonie wnętrzami do góry, mrucząc do siebie, że zostało już bardzo mało wody.Odprzemywania piekły go otarcia, jednakże dotykała go zadziwiająco delikatnie. Terazsię nie ruszaj rzekła.Pojawiła się znowu fiolka z maścią.Rozprowadziła ją cieniutką warstewką pozadrapaniach, wyraznie bardzo się starając, by nie sprawić mu bólu podczas wcieraniamaści.Poczuł chłód rozlewający się w jego rękach, jakby rozdzierała skaleczonemiejsca. Na ogół wszyscy postępują tak, jak ona chce ciągnął Gawyn z uśmiechemuwielbienia ponad jej głową. Większość ludzi.Nie matka, oczywiście.Albo Elaida.Ani też Lini.Lini była jej niańką.Nie można wydawać rozkazów komuś, kto ci dawałlanie za podkradanie fig, gdy byłeś mały.I to nawet nie taki mały. Elayne uniosławysoko głowę, dzięki czemu mogła go obdarzyć spojrzeniem, w którym czaiła sięgrozba.Chrząknął i starannie zobojętniał na twarzy, zanim pośpiesznie zaczął mówićdalej. I oczywiście Gareth.Nikt nie rozkazuje Garethowi. Nawet matka dodała Elayne, pochylając głowę nad dłońmi Randa. Onaproponuje, a on zawsze robi to, co ona proponuje, ale nigdy nie słyszałam, żeby murozkazywała. Pokręciła głową. Nie wiem, dlaczego to cię zawsze dziwi odpowiedział jej Gawyn. Nawet tynie próbujesz mówić Garethowi, co ma robić.Służył trzem Królowym jako Kapitan-Generał, a dla dwóch był Pierwszym Księciem Regentem.Ośmielę się stwierdzić, żezdaniem niektórych tutaj, jest bardziej symbolem Tronu Andor niż Królowa.175 Matka powinna się zdecydować i poślubić go powiedziała nieobecnym tonem. Cała jej uwaga była skupiona na rękach Randa. Przecież ona tego chce, tegoprzede mną nie ukryje.I to by rozwiązało tyle problemów.Gawyn potrząsnął głową. Jedno z nich musi być tym pierwszym, które się ugnie.Matka nie może, a Garethnie chce. Gdyby mu rozkazała. Posłuchałby.Tak myślę.Ale ona tego nie zrobi.Wiesz, że nie.Nagle odwrócili się i spojrzeli na Randa.Miał wrażenie, że zapomnieli o jegoobecności. Kim.? Musiał umilknąć, by zwilżyć wargi. Kim jest wasza matka?Oczy Elayne rozszerzyły się ze zdumienia, za to Gawyn przemówił jak najzwyklejszymtonem, przez co jego słowa zabrzmiały tym bardziej wstrząsająco. Morgase, z łaski Zwiatłości, Królowa Andoru, Protektorka Królestwa, ObrończyniLudu, Głowa Dynastii Trakand. Królowa wymamrotał Rand, czując jak szok przepływa przez niego falamiodrętwienia.Przez chwilę myślał, że w jego głowie zbiera się na kolejne wirowanie. Nie przyciągaj uwagi.Wpadnij sobie po prostu do ogrodu Królowej i pozwól, byDziedziczka Tronu opatrzyła twe skaleczenia jak jakaś znachorka.Miał ochotę się roześmiać i czuł, że to wynika z faktu, że jest na skraju paniki.Zrobił głęboki wdech i pospiesznie poderwał się na nogi.Z całej siły poskramiałchęć ucieczki, mimo że cały był owładnięty pragnieniem, by stąd zniknąć, zniknąć,zanim ktokolwiek inny odkryje, że on tu jest.Elayne i Gawyn przypatrywali mu się spokojnie, a kiedy podskoczył, podnieśli sięz gracją, bez najmniejszego pośpiechu.Podniósł rękę, by zerwać szarfę z głowy, leczElayne chwyciła go za łokieć. Nie rób tego.Znowu zaczniesz krwawić. Nadal mówiła opanowanym głosem,wciąż pewna, że on zrobi to, co ona mu każe. Muszę iść powiedział Rand. Po prostu wdrapię się z powrotem na mur i. Ty naprawdę nie wiedziałeś. Po raz pierwszy wydawała się równie zdziwionajak on. Twierdzisz, że wspiąłeś się na ten mur, by zobaczyć Logaina nie wiedzącnawet, gdzie jesteś? Z ulicy mogłeś mieć lepszy widok. Ja.nie lubię tłumów wymamrotał.Skłonił się przed każdym z nich z osobna. Jeśli wybaczycie, ach.moja pani. W opowieściach dwory królewskie byłypełne ludzi tytułujących się nawzajem panami i paniami, królewskimi wysokościamii mościami, jednakże nawet jeśli słyszał kiedykolwiek poprawną formę zwracania siędo Dziedziczki Tronu, to nie był teraz w stanie myśleć dostatecznie jasno, by ją sobieprzypomnieć.Nie potrafił pomyśleć o niczym jasno, jak tylko o tym, że musi stąd jak176najszybciej odejść. Jeśli wybaczycie, to chciałbym już stąd odejść.Aha.dziękuję za. Dotknął szarfy owiniętej wokół jego głowy. Dziękuję. Nie mówiąc nam nawet, jak się nazywasz? spytał Gawyn. Mizerna to zapłataza opiekę Elayne.Ciekawisz mnie.Po mowie wydajesz się mieszkańcem Andoru, choćz pewnością nie jesteś Caemlyńczykiem, wyglądasz jednak jak.Cóż, nasze imionaznasz.Uprzejmość podpowiada, byś podał nam swoje.Spojrzawszy z tęsknotą w stronę muru, Rand podał swe prawdziwe imię, zanimzdążył się zastanowić nad tym, co robi, i dodał nawet: Z Pola Emonda w Dwu Rzekach. To na zachodzie mruknął Gawyn. Bardzo daleko na zachodzie. Randspojrzał na niego czujnie.W głosie młodzieńca zabrzmiała nuta zdziwienia, a Randjeszcze zdążył dostrzec trochę tego zdziwienia na jego twarzy, gdy na niego spojrzał.Zwątpił, czy ono tam rzeczywiście było, tak szybko bowiem Gawyn zastąpił jeuprzejmym uśmiechem. Tytoń i wełna powiedział Gawyn. Jestem obowiązanyznać podstawowe wyroby z wszystkich stron Królestwa.Z każdej krainy, mówiąc ściśle.To część moich nauk.Podstawowe produkty, rzemiosła i jacy są ludzie.Ich obyczaje,dobre i złe cechy.Mówi się, że ludzie z Dwu Rzek są uparci.Dadzą sobą kierować, jeślidojdą do przekonania, że jesteś tego wart, ale im bardziej będziesz się starał ich naciskać,tym mocniej się zaprą.Elayne powinna sobie wybrać stamtąd męża.Trzeba człowiekao woli jak kamień, żeby się nie dał jej stratować.Rand zapatrzył się na niego.Elayne też patrzyła.Gawyn niby nie stracił swegozwykłego opanowania, a jednak jego słowa były chaotyczną paplaniną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]