Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Goœcinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Robert.Ludlum. .Klatwa.Prometeusza.(osloskop.net)
- Salvatore Robert Tom 03 Morze Mieczy
- Howard Robert E Conan Droga do tronu (SCAN dal
- King Stephen Christine
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co z nim jest nie w porzÄ…dku? MówiÅ‚em ci o spajajÄ…cych go magicznych zaklÄ™ciach.Nie ma ich dosta-tecznie dużo, wiÄ™c niektóre części budowli znikajÄ… okresowo. Które partie? chciaÅ‚ wiedzieć Azzie. To zależy od pogody wyjaÅ›niÅ‚ tamten. Ponieważ zamek stoi dziÄ™kizaklÄ™ciom suchej aury, dÅ‚ugie okresy deszczu piekielnie zle wpÅ‚ywajÄ… na jegokondycjÄ™. Czy nie ma jakiegoÅ› planu, który precyzowaÅ‚by, jakie jego fragmenty zni-kajÄ… w okreÅ›lonych warunkach? OczywiÅ›cie, istnieje taki harmonogram zgodziÅ‚ siÄ™ mÅ‚ody demon alejest z gruntu przestarzaÅ‚y i tylko gÅ‚upiec daÅ‚by mu wiarÄ™. Mimo wszystko chcÄ™ go mieć powiedziaÅ‚ Azzie; zawsze miaÅ‚ dużo re-spektu dla wszelkich gryzmołów na pergaminie. Gdzie mam go ulokować? zapytaÅ‚ urzÄ™dnik. Chwila moment powstrzymaÅ‚ go Azzie. To siÄ™ nie uda.Ja napraw-dÄ™ muszÄ™ mieć dwa zamki.W mojej sztuce wystÄ™puje dwoje różnych ludzi 48mężczyzna musi wyruszyć ze swego gniazda rodzinnego, aby dostać siÄ™ do dru-giego, w którym mieszka kobieta, jego ukochana; albo tylko tak mu siÄ™ wydaje.NaprawdÄ™ muszÄ™ mieć dwa zamki! A może jeden zamek i jeden bardzo duży dom? Nie, to by byÅ‚o zupeÅ‚nie niezgodne z duchem przedstawienia.Poradz sobie jakoÅ› z jednym zamkiem zasugerowaÅ‚ urzÄ™dnik. Możeszgo przecież odmienić.To można bardzo Å‚atwo zrobić, zwÅ‚aszcza kiedy rozmaitekomnaty ciÄ…gle znikajÄ…. MyÅ›lÄ™, że bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ tak postÄ…pić westchnÄ…Å‚ Azzie.Albo jeden z nichzastÄ…piÄ™ moim paÅ‚acem.Kiedy możesz mi go przysÅ‚ać? Och, dla ciebie zaraz siÄ™ do tego wezmÄ™ powiedziaÅ‚ urzÄ™dnik gÅ‚osem,z którego wynikaÅ‚o jasno, iż Azzie nie zobaczy swego zamku, zanim PiekÅ‚o niezamarznie.Azzie zrozumiaÅ‚ ten ton i stuknÄ…Å‚ w blat biurka czarnÄ… kartÄ… kredytowÄ….ZRÓB, CO CI KAZANO! I TO SZYBKO! bÅ‚ysnÄ…Å‚ napis. W porzÄ…dku zgodziÅ‚ siÄ™ urzÄ™dnik. Ja tylko żartowaÅ‚em.Gdzie mamdostarczyć tÄ™ kupÄ™ gruzów? Znasz obszar na Ziemi, który nazywajÄ… TransylwaniÄ…? Nie martw siÄ™, znajdÄ™ to miejsce. A wiesz może także, gdzie mógÅ‚bym dostać dobrÄ…, ludzkÄ…, mÄ™skÄ… gÅ‚owÄ™?UrzÄ™dnik tylko siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚.I tak Azzie opuÅ›ciÅ‚ Zaopatrzenie i powróciÅ‚ na ZiemiÄ™, gdzie w tym czasieminÄ…Å‚ niemal tydzieÅ„.DotarÅ‚ do Chateau des Artes i od razu zdenerwowaÅ‚ siÄ™, żenigdzie nie ma Frike a.WyszedÅ‚ z domu, zamierzaÅ‚ udać siÄ™ konno do Augsburga,by tam poszukać swego sÅ‚ugi.WpadÅ‚szy z haÅ‚asem do urzÄ™du Estela Castelbrach-ta, zapytaÅ‚ wprost, czy ten nie widziaÅ‚ Frike a; w tej sprawie nie musiaÅ‚ bawić siÄ™w subtelnoÅ›ci. Istotnie, spotkaÅ‚em go odparÅ‚ burmistrz. SzedÅ‚ ulicÄ…, zmierzajÄ…c szyb-kim krokiem do domu doktora Albertusa.O, tam! SÅ‚yszaÅ‚em, jak mruczaÅ‚ coÅ› podnosem o czyjejÅ› gÅ‚owie. Wielkie dziÄ™ki odparÅ‚ Azzie, wsuwajÄ…c mu w dÅ‚oÅ„ monetÄ™, jak to miaÅ‚we zwyczaju wobec osób urzÄ™dowych, kiedy tylko byÅ‚o go na to stać.49ROZDZIAA 8Dom doktora wznosiÅ‚ siÄ™ na koÅ„cu maÅ‚ej uliczki zamkniÄ™tej murami miejski-mi.StaÅ‚ w odosobnieniu, wysoki, wÄ…ski, stary, o kamiennym parterze, a wyższychkondygnacjach z ciosanego drewna.Azzie wspiÄ…Å‚ siÄ™ po schodach i zastukaÅ‚ dużąkoÅ‚atkÄ… z brÄ…zu. Kto tam? doleciaÅ‚ gÅ‚os z wewnÄ…trz. KtoÅ›, kto prosi o informacjÄ™ odparÅ‚ Azzie.Drzwi stanęły otworem.Zanimi ukazaÅ‚ siÄ™ wysoki starszy pan o zupeÅ‚nie biaÅ‚ych wÅ‚osach i ubrany w piÄ™k-nÄ… rzymskÄ… tunikÄ™, mimo iż taki strój wyszedÅ‚ z mody przed kilkuset laty.ByÅ‚przygarbiony i chodzÄ…c, podpieraÅ‚ siÄ™ laskÄ…. Lord Azzie, jak sÄ…dzÄ™ powiedziaÅ‚. W rzeczy samej potwierdziÅ‚ Azzie. Powiedziano mi, iż znajdÄ™ tutajswego sÅ‚użącego, niejakiego Frike a. Ach, Frike a, naturalnie rzekÅ‚ starszy pan. ProszÄ™ tÄ™dy.Przy okazji jestem Mistrz Albertus.PoprowadziÅ‚ Azziego do mrocznego wnÄ™trza przez zagracony pokój i zanie-dbanÄ… kuchniÄ™ wraz ze sÅ‚użbówkÄ…, aż do przyjemnego saloniku na tyÅ‚ach.Przykominku staÅ‚ Frike, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ na widok wchodzÄ…cego Azziego. Frike! zawoÅ‚aÅ‚ Azzie. MyÅ›laÅ‚em, że porzuciÅ‚eÅ› sÅ‚użbÄ™ u mnie! Nie, panie.Nawet mi to w gÅ‚owie nie postaÅ‚o.Podczas paÅ„skiej nieobecno-Å›ci wybraÅ‚em siÄ™ do tutejszej tawerny, by znalezć godnÄ… siebie kompaniÄ™ i napićsiÄ™ tego mocnego czerwonego wina, które daje ludziom z tych stron owÄ… dzikÄ… wa-leczność.Tam spotkaÅ‚em tego dżentelmena, Mistrza Albertusa, u którego byÅ‚emna sÅ‚użbie, kiedy terminowaÅ‚em w Salerno. Tak byÅ‚o istotnie potwierdziÅ‚ Albertus, mrugajÄ…c oczami. Znam te-go Å‚otra bardzo dobrze, lordzie Azzie.Ogromnie siÄ™ ucieszyÅ‚em, sÅ‚yszÄ…c, iż miaÅ‚szczęście zasÅ‚użyć na paÅ„skie Å‚aski.PrzyprowadziÅ‚em go tutaj, aby pomóc muw sprawie, jakÄ… dla pana zaÅ‚atwia. ZciÅ›le mówiÄ…c, to jakÄ… kwestiÄ™ ma pan na myÅ›li? zapytaÅ‚ Azzie. No cóż, lordzie.Wydaje mi siÄ™, iż potrzebuje pan kilku pierwszorzÄ™dnegogatunku organów ludzkiego ciaÅ‚a.A tak siÄ™ wÅ‚aÅ›nie szczęśliwie skÅ‚ada, iż w swo-im laboratorium mam wyborowy egzemplarz. Czy jest pan lekarzem? zapytaÅ‚ Azzie.Albertus potrzÄ…snÄ…Å‚ swÄ… biaÅ‚o-wÅ‚osÄ… gÅ‚owÄ…. Alchemikiem, milordzie.Ludzkie szczÄ…tki czÄ™sto bywajÄ… przydatne w mo-im zawodzie.Jeżeli pójdzie pan tÄ™dy.Azzie szedÅ‚ za wiekowym dżentelmenem, a na koÅ„cu postÄ™powaÅ‚ Frike.Po-przez hall dotarli do okratowanych drzwi.Albertus otworzyÅ‚ je kluczem wiszÄ…-cym na jego szyi na rzemieniu, po czym wszyscy troje zeszli po krÄ™tych schodachdo piwnicy, gdzie znajdowaÅ‚o siÄ™ dobrze wyposażone laboratorium alchemicz-50ne.Albertus zapaliÅ‚ starÄ… lampÄ™ oliwnÄ…, w której blasku ukazaÅ‚y siÄ™ zastawionealembikami i kolbami stoÅ‚y; mur zdobiÅ‚a pochodzÄ…ca z Indii mapa przedstawia-jÄ…ca rozmieszczenie czakramów, a na ciÄ…gnÄ…cej siÄ™ wzdÅ‚uż jednej Å›ciany półcespoczywaÅ‚y zmumifikowane części ludzkiego ciaÅ‚a. Przyjemne miejsce skomentowaÅ‚ Azzie, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™. Moje gratu-lacje, doktorze.Jednak te okazy sÄ… bardzo stare, majÄ… wartość antykwarycznÄ… do mojego zadania nie nadajÄ… siÄ™. To sÄ… tylko zbÄ™dne egzemplarze odparÅ‚ Albertus. ProszÄ™ popatrzećtutaj i samemu ocenić.PodszedÅ‚ do maÅ‚ej kadzi stojÄ…cej z boku na stole i wyjÄ…Å‚ z niej ludzkÄ… gÅ‚o-wÄ™ uciÄ™tÄ… równo przy samej szyi.Twarz byÅ‚a mÅ‚oda, Å›miertelnie blada, ale nadalprzystojna, mimo że zamiast oczu czerwieniaÅ‚y jedynie puste otwory. JakÄ… Å›mierciÄ… umarÅ‚? chciaÅ‚ wiedzieć Azzie. I co staÅ‚o siÄ™ z jegooczami? MiaÅ‚ nieszczęście stracić je, milordzie. Przed czy po Å›mierci? Przed, ale tylko chwilÄ™ wczeÅ›niej. ProszÄ™ mi o tym opowiedzieć. Z wielkÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… odparÅ‚ Albertus. Ten facet nazywaÅ‚ siÄ™ Fi-lip; mieszkaÅ‚ w miasteczku niedaleko stÄ…d.ByÅ‚ bardzo urodziwy o wiele bar-dziej, nizli to przystoi mÅ‚odemu czÅ‚owiekowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]