Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- dan brown CyfrowaTwierdza
- Addison Wesley Professional The Rails 4 Way (2014)
- Pani McGinty nie zyje v10
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Panie Guilder, pan jest kłamcą.Nic nie odpowiedziałem.Trząsłem się cały, stojąc na miękkich nogach.Jeszcze nigdy w życiu nikt dorosły nie powiedział do mnie w ten sposób.- Wybacz mi, Dennis.Zrozum, że mój brat nie żyje.Był nieprzyjemnym, chyba nawet złym człowiekiem, ale teraz już nie żyje i żadna z tych ponurych fantazji.- Kto to był mały włóczęga? - wykrztusiłem.Cisza.- Charlie Chaplin?Wydawało mi się, że już nigdy nie odpowie, lecz wreszcie, po długim milczeniu, jednak się odezwał.- W pewnym sensie - powiedział ciężko.- Właściwie miał na myśli Hitlera.Hitler i mały włóczęga grany przez Chaplina byli do siebie trochę podobni.Chaplin nakręcił film pod tytułem „Dyktator”.Wątpię, czy go widziałeś.Podczas wojny często go tak nazywano.Jesteś za młody, żeby to pamiętać, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.Tym razem ja milczałem.- To nic nie znaczy! - krzyknął.- Zupełnie nic! To wszystko tylko przywidzenia i domysły, nic więcej! Chyba zdajesz sobie z tego sprawę?- Tutaj, w zachodniej Pensylwanii, zginęło już siedmiu ludzi - odparłem.- To nie przywidzenie.Zachowałem dwa podpisy na moim gipsie.One także nie są przywidzeniami.Jeśli pan chce, mogę je panu przysłać.Proszę przyjrzeć im się dokładnie i powiedzieć mi, czy jeden z nich nie jest wykonany ręką pańskiego brata.- To może być świadome lub nie zamierzone fałszerstwo.- Skoro pan tak uważa, proszę zatrudnić grafologa.Na mój koszt.- Sam mogłeś to zrobić.- Panie LeBay - powiedziałem dobitnie - ja nie potrzebuję więcej dowodów.- Ale czego ode mnie chcesz? Żebym dzielił z tobą twoje złudzenia? Nie zrobię tego.Mój brat nie żyje.Jego samochód jest zwykłym samochodem.Kłamał.Czułem to.Czułem to nawet przez telefon.- Chciałbym, żeby wyjaśnił mi pan jedną rzecz, jaką usłyszałem od pana podczas naszej poprzedniej rozmowy.- Jaka to rzecz? - zapytał nieufnie.Zwilżyłem językiem wargi.- Powiedział pan, że pański brat był opanowany obsesyjnym gniewem, ale nie był potworem, a w każdym razie takie jest na ten temat pańskie zdanie.Zaraz potem zmienił pan temat, ale im dłużej nad tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że w gruncie rzeczy pan wcale nie zmienił tematu.Następną rzeczą, jaką pan wtedy powiedział, było, że w gruncie rzeczy brat nigdy nikomu nie wyrządził bezpośrednio krzywdy.- Dennis, ja naprawdę.- Jeżeli wtedy chciał pan coś powiedzieć, to, na litość boską, niech pan powie to teraz! - krzyknąłem łamiącym się głosem.Otarłem czoło i stwierdziłem, że było pokryte zimnym potem.- Wcale nie jest mi łatwiej niż panu.Arnie zbzikował na punkcie pewnej dziewczyny, ale mnie wydaje się, że to wcale nie Arnie, tylko pański brat, pański nieżywy brat, więc niech pan wreszcie mówi, do licha ciężkiego!Westchnął.- Mówić? Mam mówić o tych dawno minionych wydarzeniach, a raczej podejrzeniach? To zupełnie tak samo, jakbym szturchał kijem śpiącego wroga.Ja naprawdę nic nie wiem.- W takim razie proszę mi powiedzieć, co pan podejrzewa.- Zadzwonię do ciebie.- Panie LeBay, proszę.- Zadzwonię do ciebie - powtórzył.- Muszę porozumieć się z moją siostrą Marcią z Kolorado.- Jeśli to ma coś pomóc, sam do niej zadzwonię.- Z tobą na pewno nie chciałaby o tym rozmawiać.Nawet między nami poruszyliśmy tę sprawę najwyżej raz albo dwa.Ufam, Dennis, że masz czyste sumienie, gdyż żądasz od nas, byśmy rozdrapali stare rany i pozwolili im znowu krwawić.Dlatego muszę cię zapytać raz jeszcze: czy jesteś zupełnie pewien?- Jestem - szepnąłem.- W takim razie zadzwonię do ciebie - powtórzył po raz trzeci i odłożył słuchawkę.Minęło piętnaście minut, potem dwadzieścia.Nie mogąc usiedzieć w miejscu chodziłem po pokoju podpierając się kulami.Wyglądałem przez okno na okrytą zimową szatą czarno-białą ulicę.Dwukrotnie podszedłem do telefonu, ale nie podniosłem słuchawki, obawiając się, że mógłby dzwonić do mnie właśnie w tej chwili, lecz znacznie bardziej bojąc się, że w ogóle nie zadzwoni.Za trzecim razem, kiedy już prawie dotykałem ręką aparatu, zaterkotał dzwonek.Cofnąłem raptownie dłoń, jakby ukąsiła ją żmija, po czym zerwałem słuchawkę z widełek.- Halo? - usłyszałem zadyszany głos Ellie z drugiego aparatu.- To ty, Donna?- Czy zastałem Dennisa Guil.- zaczął George LeBay.- Jestem przy telefonie - wpadłem mu w słowo.- Wyłącz się, Ellie.- Proszę bardzo! - prychnęła moja siostra i odłożyła słuchawkę.- Słucham pana - powiedziałem, czując, jak serce łomocze mi w piersi.- Rozmawiałem z moją siostrą.Poradziła mi, żebym kierował się wyłącznie własnym zdaniem.Bardzo się boi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]