Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow scr
- Colin Dexter Ktokolwiek widzial scr
- Praktyczny komentarz do Nowego
- Niven Larry Dzieci Beowulfa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teresa pozostała przy stoliku sama, czując wyraznie, że dawno już przekroczyła wszelkiegranice własnej wytrzymałości i właściwie zaczyna jej być wszystko jedno.Nic jej już nigdynie zdziwi i nic nie zdoła nią wstrząsnąć.Mgliście zamajaczyła jej myśl, że chyba więcej doPolski na wypoczynek nie przyjedzie, po czym przypomniała sobie, że to wszystko dzieje sięprzecież nie w Polsce, tylko we Francji, w Paryżu od lat słynącym jako miasto licznych atrakcjii rozrywek.Sarkastycznie pomyślała, że opinia ta jest niewątpliwie słuszna i ze wszech miarzasłużona, i natychmiast podjęła kategoryczne postanowienie.Noga jej do końca życia w tymrozrywkowym Paryżu nie postanie!Bolek i Michał wrócili dość szybko, Bolek był pełen spokojnej satysfakcji, Michał wy-raznie odmieniony, rozpromieniony, wręcz wniebowzięty.Tulił do łona coś, co wyglądało jakduża saszetka na męskie ranne pantofle.Z lekkim oporem i wyłącznie na stanowcze polece-nie Bolka wręczył ową saszetkę Teresie, pieczołowicie pilnując schowania jej na dno torebki.Teresa torebki w całym tym zamieszaniu nie zgubiła, zapewne tylko dzięki temu, że oba jejdługie ucha miała okręcone wokół przegubu ręki.Posłusznie wepchnęła na dno tajemniczyłup, stwierdzając przy okazji dotykiem, że wbrew pozorom nie są to ranne pantofle, zrabowanenieboszczykowi Capuście.Na pytanie, co to jest, Michał odpowiedział jej niecierpliwie, że nic.Kompletnie nic, szczególnie w porównaniu ze wszystkim. Bumaga też się znalazła oznajmił Bolek z wielkim zadowoleniem. Faktycznie,miał ją w prawej kieszeni, tylko nie wiem, czy się wam na co przyda.298 W porównaniu ze wszystkim, to w ogóle wszystko jest nic powiedziała mimo woliTeresa, czując, że znów przestaje panować nad umysłem. To się potem okaże przerwał im obydwojgu rozgorączkowany Michał. Ruszajciesię, nie ma chwili do stracenia! Odkupujemy resztę od Karola, mamy za co, jutro skoczę doRouen, utarguję, co się da, prędzej, zanim zaczną nas łapać, teraz już lepiej od policji z daleka.Idziemy, wcale nas tu nie było, gazu, może pojutrze uda nam się wracać.* * * Nie wierzę powiedziała Lucyna z wyrazem osłupienia na twarzy. Nie wierzę.Cośtakiego jest po prostu niemożliwe.Komunikat, że tygrys zeżarł Capustę, spadł na nas jak grom z jasnego nieba.Wzrokiem peł-nym zgrozy patrzyliśmy na dwoje podróżników, którzy zjawili się znienacka, bez uprzedzeniao powrocie, zaskakując całą rodzinę, przez czysty przypadek zgromadzoną akurat w domu mo-jej mamusi.Wkroczyli z hiobową wieścią na ustach i natychmiast poświęcili się jakimś swoimsprawom, pogrążając nas w coraz głębszym oszołomieniu.Rozpłomieniony Michał nie zwra-cał żadnej uwagi na zadawane pytania, a szaleńczo wściekła Teresa zajęta była tylko jednymtematem.299 Przemyt przewiozłam! wykrzykiwała z furią, niemal ze łzami w oczach. Takiprzemyt! Ja.!!! W więzieniu skończę przez was i przez tego półgłówka!Michał wydarł jej z ręki eleganckie opakowanie męskich rannych pantofli, którym próbo-wała wymachiwać.Otworzył zamek błyskawiczny i wytrząsnął zawartość saszetki na tapczanmojej mamusi, przy okazji zatykając nam dech w piersiach. Niech pani sobie mówi, co chce, ale to było jedyne wyjście! tłumaczył z irytacją.Przecież większość tego to złoto, proszę, co, chciała pani jeszcze płacić cło za swoje własnezłoto? Mało, że ten łobuz to ukradł, że nielegalnie wywiózł, mało, że trzeba to było wyrywaćtygrysowi z pyska, jeszcze się tu miałem handryczyć o cło.?!Teresa wydała z siebie już tylko zdławiony charkot.Na tapczanie mojej mamusi połyskiwa-ły wesoło oszczędności skąpego krewniaka z ubiegłego wieku.Nie wnikając w bliższe szcze-góły przedsięwzięcia i nie bacząc na protesty grymaśnej jednostki, cała rodzina przyznała Mi-chałowi słuszność.Zważywszy, iż owo złoto miało postać niezmiernie cennych okazów numi-zmatycznych, cło za nie mogło przekroczyć familijne możliwości finansowe, nie mówiąc jużo tym, że nikt z nas go nie wywoził.Nie my byliśmy przyczyną komplikacji.Po bardzo krót-kim namyśle za najwłaściwsze wyjście uznano nie przyjmować w ogóle do wiadomości faktuprzewożenia.Spadek po prababci nigdy w życiu nie opuszczał granic ojczystego kraju i nigdyw życiu nie wracał, a zatem nie ma o czym gadać.Krzyki Teresy o przemycie wzbudziły jednakże nasze zainteresowanie, przygłuszając nachwilę wstrząsającą i niepojętą kwestię tygrysa.Zniecierpliwiony Michał wyjaśnił pochodze-nie zbioru, zatajając jedynie sposoby skłonienia pana Karola do pozbycia się łupu po cenie300kosztu.Wyznał natomiast szczerze i zuchwale, że nie zawahał się ani chwili przed wepchnię-ciem Teresie na dno torby owej saszetki całkowicie bez jej wiedzy, z nadzieją, że w zdenerwo-waniu nie zauważy pakunku, nawet mimo jego ciężaru.Nadzieja okazała się słuszna, Teresapoznała rozmiar swojej przemytniczej działalności dopiero w taksówce, jadącej z Okęcia naMokotów.Michał do zbioru nie miał głowy, bo zajęty był przemycaniem cukiernicy Stanisła-wa Augusta.Wróciliśmy do zasadniczego tematu.Opowieść o paryskich przeżyciach, niesłychanie chaotyczna i zagmatwana, doprowadziław końcu do poznania strasznej prawdy.Nie było siły, w przewodzie pokarmowym dzikiej bestiiznikła ostatnia nadzieja na odzyskanie mienia po przodkach.Jedyną, nikłą pociechę mogłastanowić nietypowość zjawiska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]