Podobne
- Strona startowa
- Dickson Gordon R Smoczy Rycerz T1 Smok i jerzy
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Najciemniejszy rycerz by lato
- Jack Whyte Templariusze 02 Honor rycerza
- Rycerze Zlotego Runa Paul Berna
- Gordon R. Dickson Smoczy rycerz T2
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Reymont Chlopi III
- Chmielewska Joanna Babski motyw
- Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu Ewangelia Mateusza
- Nowakowski Sawomir Uroda i Zdrowie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A nawet ci, którzy uwierzą, uwierzą nie od razu.- Ale ja przecież uwierzyłem! - wykrzyknął Stiepanow.- Co więcej, znając wasze przejściowe trudności finansowe, jestem gotów wam pomóc.Mam trochę oszczędności.Oddacie mi później, kiedy sytuacja się polepszy.- To lubię - powiedział Ałmaz.- Stiepan Stiepanycz jest puszkinistą - wyjaśnił Standal.- Uwierzył nam, kiedy obejrzał album.- Tak, interesuję się twórczością Puszkina.- Milica go znała - zauważył Ałmaz.- Wie pan, że jakoś trudno mi było w to uwierzyć - wyznał Stiepanow.- Ale uwierzyłem.- A ja jakoś się z nim nie zetknąłem - powiedział Ałmaz.- Chociaż byłem w owym czasie w Petersburgu i mógłbym uratować Puszkina.- Cooo?! - Stiepanow opadł ciężko na krzesło, a Wania odskoczył do kąta, obawiając się, że krzesło natychmiast się rozpadnie i jego szczątki zbombardują obecnych.- Zwariować można - powiedział Stiepanow.- Nigdy by mi coś takiego nie przyszło do głowy.- Szkoda, że nie spotkaliśmy się wczoraj - odparł Ałmaz.- Byłem wtedy o wiele starszy.- Ale proszę mi opowiedzieć o Puszkinie - błagał Stiepanow.- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Pan wspomniał o możliwości jego uratowania, prawda? Czy to był żart?- Nie, to nie był żart - odpowiedział Ałmaz.- Tylko teraz mamy zbyt mało czasu na tę długą historię.- Proszę opowiedzieć - odezwała się Helena.- Dla Stiepana Stiepanowicza to jest bardzo ważne.- Heleny usłucham - powiedział Ałmaz.- Helenie nie potrafię odmówić, bo ona pojedzie ze mną na Syberię.- Proszę nie mówić głupstw przy dziecku - oburzyła się Helena.- Pojedziesz - powiedział Ałmaz z przekonaniem.- W styczniu roku 1837 wracałem z Paryża do Rosji.Miałem w Sankt Petersburg u spotkać się z pewnym człowiekiem, przekazać mu listy i pieniądze.A człowieka tego poznałem na Placu Pałacowym w roku dwudziestym piątym.- Ma pan na myśli powstanie dekabrystów? - zapytał Stiepanow.- Naturalnie - powiedział Ałmaz.- Zwariować można - powtórzył Stiepanow.31Nie każdemu jest dane dokonać odkrycia.Gdyby było inaczej, dawno już byśmy utonęli w morzu odkryć i wynalazków, nikt nie nadążyłby z ich realizacją i przy pogłębiającej się dewaluacji tych szlachetnych poczynań ludzkość mogłaby zabrnąć w ślepy zaułek: jeśli wszyscy będą dokonywać wynalazków, to kto będzie administrował, kto będzie realizował i kto wreszcie będzie przeszkadzał w realizowaniu?Grubin czuł się odpowiedzialny wobec ludzkości.Zbudzone rankiem powołanie domagało się konkretnego działania, wobec czego Sasza rzucił się na robotę, jak głodny na kromkę chleba.Potem szczęśliwa myśl pobrania krwi od wszystkich uczestników eksperymentu, zeskrobania wilgotnych drzazg z podłogi doprowadzi do odkrycia, które zmieni oblicze ziemi, ale imię Grubina zagubi się wśród trzydziestu trzech laureatów rozlicznych nagród, przyznanych za niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie nauk biologicznych.Może zresztą jego imienia na liście nagrodzonych w ogóle nie będzie, ale Grubin już nigdy nie wróci do dawnego trybu życia, do pracowitego lenistwa minionych dni.- Sawicz, co tam widzisz za oknem? - zapytał Grubin zauważywszy, że jego kompan przestał myć szkiełka przedmiotowe.- Czas ucieka.- Aha - powiedział Sawicz.Jego ręce poruszały się z fachową zręcznością, ale robiły to bez zapału, automatycznie.Umysł Sawicza był pochłonięty gorączkowym procesem myślowym, poszukiwaniami własnego miejsca w nowym życiu.Poszukiwania nie dawały rezultatów.Chciał pójść do Heleny, wszystko wytłumaczyć i wszystko powiedzieć, a może razem znaleźć wyjście z sytuacji.Ale nie można było skrzywdzić Wandy.Kruk dreptał wokół akwarium, zaglądał przez szybę, postukiwał w nią dziobem: straszył rybki i usiłował ściągnąć z akwarium marynarkę, ale robił to bez większego przekonania, bo w gruncie rzeczy doskonale wiedział, że Grubin jest bardzo do rybek przywiązany.Po prostu żartował.Pośrodku pokoju leżał słoik po majonezie, a spod łóżka dobiegał jakiś chrobot.Po chwili wysunęły się stamtąd trzy duże myszy, zerknęły na kruka, wytoczyły ćwierćlitrową butelkę po wódce i gdy tylko kruk obrócił dziób w ich stronę, prysnęły z powrotem pod łóżko.Kruk sfrunął na podłogę, uniósł dziobem koc, zajrzał pod łóżko i wrócił do rybek.- Ma pan tu myszy - powiedział Sawicz.- Ach - odparł Grubin.- Ciężar właściwy: trzy przecinek dwa.Jak sądzisz, ta prasa się nada?- Do czego? - zapytał Sawicz.- Do wytłaczania cieczy z drewna.- Nie wiem.- A może przemyć drzazgi wodą? Uzyskamy roztwór wodny.- Jak chcesz - powiedział Sawicz.- Dlaczego nie wykładasz trutki na myszy?- Co? Przecież one są oswojone.Przynoszą mi opakowania szklane, a ja im za to płacę.Według cennika, jak w zbiornicy.Dwanaście kopiejek za półlitrówkę.- Nie gadaj głupstw - powiedział Sawicz.- Po co myszom pieniądze?- Jak to po co? Kupują sobie coś, oszczędzają, zresztą nie wiem.Wiem tylko, że one bardzo lubią pieniądze i za darmo niczego by nie przyniosły.Tylko nie potrafią odróżnić całej butelki od wyszczerbionej.Nie mam pojęcia, jak im to wytłumaczyć, i w ogóle one tu, kiedy będę w Moskwie, zupełnie się rozpuszczą.- Pan nie żartuje? - zapytał Sawicz.- Prrrawda, prrrawda - powiedział kruk.- A po co miałbym żartować? Nie żarty mi w głowie.Po prostu potrafię nawiązać kontakt ze zwierzętami.No to jak, zrobimy wyciąg wodny? Obawiam się, że drzazgi zupełnie wyschną, że wszystko wyparuje.- Niech pan robi.Preparaty krwi już gotowe, może je pan obejrzeć.- Najpierw niech pan sam obejrzy, bo ja przecież nie odróżniam leukocytu od erytrocytu.W razie czego proszę mnie zawołać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]