Podobne
- Strona startowa
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Gould Judith Piękne i bogate(1)
- Gould Judith Piękne i bogate
- § Gould Judith Piękne i bogate
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa
- McNaught Judith 01 Raj
- J.G. Ballard Zatopiony swiat
- ARONSON&WILSON&AKERT Psychologia Społeczna
- Koontz Dean R Odwieczny Wrog
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz zaczęła przepychać przez drzwi skuter- baÅ‚a siÄ™ wÅ‚Ä…czyć silnik, by haÅ‚as nie zaalarmowaÅ‚ Zacka.Nareszcie.PrzeÅ‚o\yÅ‚a nogÄ™ przezsiodeÅ‚ko, jeszcze trochÄ™ szamotaÅ‚a siÄ™ z zapiÄ™ciem heÅ‚mu, wreszcie przekrÄ™ciÅ‚a w stacyjcekluczyk.Silnik o\yÅ‚ w jednej chwili, robiÅ‚ o wiele mniej haÅ‚asu, ni\ siÄ™ obawiaÅ‚a, i ju\ pÄ™dziÅ‚aprzez Å›nieg w stronÄ™ Å›ciany lasu na drugim kraÅ„cu polany.Z trudem utrzymywaÅ‚arównowagÄ™, modliÅ‚a siÄ™ w duchu, by Benedict nie usÅ‚yszaÅ‚ dzwiÄ™ku skutera.Å›eby tylko siÄ™ udaÅ‚o! Jak z narowistym rumakiem walczyÅ‚a z maszynÄ… o zachowanienad niÄ… panowania; pokonywaÅ‚a muldy, przemykaÅ‚a pod konarami drzew, rozgarniaÅ‚a na bokigaÅ‚Ä…zki sosen.Gdy znajdzie siÄ™ ju\ na tyle daleko, by z domu nie mo\na byÅ‚o jej zobaczyć, poupewnieniu siÄ™, \e Zack nie jedzie za niÄ…, skrÄ™ci w stronÄ™ serpentyn wijÄ…cych siÄ™ a\ dogłównej szosy.Ale na razie musiaÅ‚a - tym lepiej dla niej - trzymać siÄ™ lasu.Dalej wiatrdmuchaÅ‚ ju\ na dobre, Å›nie\yca rozhulaÅ‚a siÄ™, przechodzÄ…c w prawdziwÄ… burzÄ™ Å›nie\nÄ….Minęło pięć, potem dziesięć minut.Poczucie zwyciÄ™stwa i odzyskanej wolnoÅ›cidodawaÅ‚o odwagi.Jedynym, co przyćmiewaÅ‚o jej radość, byÅ‚o wspomnienie straszliwejrozpaczy Benedicta.PomyÅ›laÅ‚a, \e to wrÄ™cz niewiarygodne, prawie niemo\liwe, by ktoÅ›, ktopopeÅ‚niÅ‚ morderstwo z zimnÄ… krwiÄ…, potrafiÅ‚ odczuwać taki \al po Å›mierci przyjaciela z celi.ObejrzaÅ‚a siÄ™ przez ramiÄ™, by upewnić siÄ™, \e Zack jej nie goni i zaraz krzyknęłaprzera\ona - omal nie uderzyÅ‚a w drzewo; ominęła je gwaÅ‚townym skrÄ™tem.Zack wyprostowaÅ‚ siÄ™ i w milczeniu patrzyÅ‚ na pobojowisko: poÅ‚amane przyborykuchenne i porozbijane naczynia le\aÅ‚y na podÅ‚odze.- Cholera - powiedziaÅ‚ ponuro i siÄ™gnÄ…Å‚ po karafkÄ™ z brandy.NalaÅ‚ trochÄ™ do szklanki ijednym haustem przeÅ‚knÄ…Å‚ palÄ…cy pÅ‚yn.UsiÅ‚owaÅ‚ zagÅ‚uszyć rosnÄ…cy w piersi ból.WciÄ…\sÅ‚yszaÅ‚ pogodny gÅ‚os Dorna czytajÄ…cego ostatni list od matki: Hej Zack, GinÄ… wychodzi zamÄ…\! Tak bardzo chciaÅ‚bym być na jej weselu.PrzypomniaÅ‚ sobie te\ inne chwile, jakchoćby rady Sandiniego, znajÄ…cego \ycie od podszewki. Je\eli potrzebny ci faÅ‚szywypaszport, Zack, to nie idz z tym do faceta o nazwisku Rubin Schwartz, nikt o nim nie sÅ‚yszaÅ‚.Zwróć siÄ™ do mnie, skontaktujÄ™ ciÄ™ z Wallym «Szczurem».To najlepszy fachowiec w kraju.Pozwól sobie pomóc, Zack.PozwoliÅ‚ mu, a teraz Dom jest martwy. Hej Zack, chcesz jeszcze trochÄ™ salami od mamy? Mam mnóstwo, i to Rolaid.Zack staÅ‚ przy oknie, popijaÅ‚ brandy i wpatrywaÅ‚ siÄ™ w baÅ‚wana, dzieÅ‚o Julie.NiemalczuÅ‚ obok siebie pogodnÄ… obecność Dorna.WÅ‚och potrafiÅ‚ czerpać radość z ka\degodrobiazgu.Teraz pewnie byÅ‚by na dworze i pomagaÅ‚ Julie lepić baÅ‚wana.Julie.- Julie! - zawoÅ‚aÅ‚.PodszedÅ‚ do tylnych drzwi i otworzyÅ‚ je.StrumieÅ„ Å›niegu uderzyÅ‚prosto w twarz.MusiaÅ‚ podeprzeć drzwi ramieniem, by podmuch wiatru nie zatrzasnÄ…Å‚ ich.-Julie, wracaj, bo zamrozisz sobie.- SÅ‚owa rozpÅ‚ynęły siÄ™ na wietrze, ale Zack nawet tego niezauwa\yÅ‚.PatrzyÅ‚ na gÅ‚Ä™bokie Å›lady, powoli na nowo zapeÅ‚niajÄ…ce siÄ™ Å›niegiem.RuszyÅ‚ ponich biegiem, zaprowadziÅ‚y go do gara\u z tyÅ‚u domu.- Julie! - wrzasnÄ…Å‚ wÅ›ciekÅ‚y, otwierajÄ…c na oÅ›cie\ drzwi.- Co, u diabÅ‚a, tu robisz.PrzerwaÅ‚, nie potrzebowaÅ‚ komentarza do tego, co widziaÅ‚.PrzenosiÅ‚ wzrok odÅ›nie\nego skutera, wystajÄ…cego spod brezentowej pÅ‚achty, do bramy gara\u.Tam zaczynaÅ‚ysiÄ™ Å›lady płóz, prowadzÄ…ce prosto do lasu.Przed chwilÄ… byÅ‚by przysiÄ…gÅ‚, \e nie jest w stanie czuć wiÄ™kszego gniewu i \alu odtego, jaki ogarnÄ…Å‚ go na wieść o Å›mierci Dorna, ale wybuch furii i przera\enia, jaki teraznastÄ…piÅ‚, nie dawaÅ‚ siÄ™ z niczym porównać.Zimno.Kilka minut po wyjechaniu zza Å›ciany lasu skierowaÅ‚a skuter w dół stromej,obroÅ›niÄ™tej drzewami alei, którÄ… przedtem pokonali blazerem.CzuÅ‚a trudny do zniesienia,przeszywajÄ…cy do szpiku koÅ›ci chłód.W kÄ…cikach oczu powstawaÅ‚y sopelki lodu; Å›niegwtÅ‚aczaÅ‚ siÄ™ w twarz, oÅ›lepiaÅ‚; rÄ™ce i nogi caÅ‚kiem zesztywniaÅ‚y, wargi.Pojazd sunÄ…Å‚koleinami, Å›lizgaÅ‚ siÄ™ na boki.ChciaÅ‚a nieco przyhamować, ale minęło kilka chwil, nimzdrÄ™twiaÅ‚e mięśnie posÅ‚uchaÅ‚y rozpaczliwego rozkazu.Natomiast mróz zdawaÅ‚ siÄ™ zupeÅ‚nie nie wpÅ‚ywać na poczucie strachu, obawÄ™, \e Zackdogoni jÄ…, udaremni ucieczkÄ™, na obezwÅ‚adniajÄ…cy lÄ™k, \e je\eli nawet tak siÄ™ nie stanie, toona i tak umrze, zagubiona w Å›nie\ycy, zasypana Å›niegiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]