Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- A imie jej Ciemnosc
- Clancy Tom Niedzwiedz i smok
- Masterton Graham Ikon
- Saylor Steven Rzymska krew
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W takim raziesiedzcie cicho.Jeżeli on ponownie wystrzeli, zdradzi swoją kryjówkę.Celować tam, skądpadnie strzał! Solo, nie mamy czasu na siedzenie tutaj! wyszeptała Hasti ze złością. W takim razie zacznij kopać okop poradził jej poirytowanym głosem.Nie skorzystała z jego rady.Zamiast tego schyliła się, po omacku szukając odpowiedniejwielkości kamienia.Znalazłszy go, cisnęła nim w rozciągające się nie opodal skałki.Kolejny strumień energii rozświetlił ciemności nocy.Han natychmiast wystrzelił w tym kierunku i przez dłuższą chwilę nie ściągał palcaze spustu.Pozostali, obdarzeni gorszym refleksem, dołączyli do niego po sekundzie.Rozległa się kanonada strzałów. Przestańcie, przestańcie! rozkazał Han. Sądzę, że go trafiliśmy. Ruszamy dalej? zapytał Badure. Jeszcze nie.Musimy się upewnić, czy nie nastąpi kolejny atak.Poza tym wydawałomi się, że dostrzegłem błysk metalu w miejscu, skąd padły strzały.Może jest tam jakiśpojazd albo przynajmniej skład amunicji? zatrząsł się z przenikliwego zimna. W tejchwili wszystko by nam się przydało. W takim razie musimy to sprawdzić powiedział Skynx i zanim ktokolwiek z nichpomyślał o zatrzymaniu go, zniknął pomiędzy skałkami.Widzieli tylko jego wyprostowaneczułki.Będę musiał ostrzec go przed zbytnim ryzykanctwem, pomyślał Han.Choć trzebaprzyznać, że on naprawdę wiele się nauczył.Aby przełamać pełną napięcia ciszę,wyszeptał do Badury: Widzisz, co się dzieje? Wpierw ty usiłujesz zasłużyć na medal, odbijając naszą broń, ateraz Skynx za twoim przykładem zgrywa się na dzielnego bojownika.Stary mężczyzna cicho chrząknął. Broń do czegoś nam się przydała, prawda? Poza tym dałem Chewbacce możliwośćspłacenia jego Długu %7łycia.Han gwałtownie zamrugał powiekami. To prawda.Ale zaraz, dlaczego mówisz tylko o Chewbacce? Przecież ratowaliśmy cięwe dwóch!Badure w odpowiedzi roześmiał się serdecznie.Właśnie wtedy usłyszeli podniecony głosSkynxa: Kapitanie! Tutaj! Ruszyli w jego kierunku, ślizgając się i potykając o wystającegłazy.Doszli do nawisu skalnego.By pod nim przejść, musieli się przeczołgać. Znalazłem pręt oświetleniowy, kapitanie Solo powiedział w ciemności Skynx. Proszę chwilę poczekać, zaraz go trochę podkręcę w mdłym świetle ujrzeli głowęRuriańczyka.Natrafił on na niską, szeroką jaskinię, która sięgała o wiele głębiej, niż byli w stanie toocenić.Przesunąwszy nieco pręt, uczony oświetlił nim ciało jednego strażnika, trafionegowieloma pociskami z ich karabinów i pistoletów.Jednak to nie on był przyczynąpodniecenia Skynxa.73@ Han Solo i utracona fortuna Spójrzcie! Transportowiec! Han wyszarpnął z rąk Ruriańczyka pręt oświetleniowy. To coś w rodzaju tratwy ślizgowej! wspiął się do otwartej kabiny pojazdu.Wygląda na to, że był w naprawie, cała podłoga zasiana jest zużytymi, przepalonymibezpiecznikami i przewodami.Poza tym pokrywy instrumentów są poodchylane.Bardziej podkręcił pręt oświetleniowy.W pobliżu stały dwie dalsze tratwy ślizgowe.Osłony ich silników były poodsłaniane, zapewne części z tych dwóch maszyn posłużyłydo naprawy pierwszej.Han przeniósł dzwignię rozrusznika nieco do przodu.Pojazdwzniósł się o kilka centymetrów.Włączył oświetlenie tablicy rozdzielczej, wyglądało na to, że wszystkie wskazniki działająbez zarzutu. Wskakujcie, czas ruszać!Ruszyli w kierunku maszyny, w ciemnościach obijając się o siebie i ostre skały.Oparłszyjedną nogę na stopniu, Badure raptownie znieruchomiał. Co to?Po chwili dobiegły ich zbliżające się z każdą chwilą odgłosy tupoczących stóp, pokrzykiwańi szczęk broni. Zażarta pogoń odpowiedział Han. Nie ma czasu na sprzedawanie biletów.Trzymajcie się mocno! Wcisnął przycisk kontrolny, uruchamiający silniki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]