Podobne
- Strona startowa
- Umberto Eco Imie Rozy
- Eco Umberto Imie Rozy
- Eco Umberto Imie Rozy (2)
- Lumley Brian Nekroskop III (2)
- Faulkner William Azyl (SCAN dal 926)
- ABC Nagrywania płyt CD (2)
- Evanovich Janet Seven Up
- John Grisham Raport Pelikana (2)
- Hobb Robin Wyprawa Skrytobojcy
- Robert Ludlum Mozaika Persifala
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymałem się tutaj, przez jakiś czas dryfowałem wokół i obserwowałem mieszkańców zajętych sprawami wczesnego poranka.Wszystko było tu typowe dla sioła Nyueng Bao, przynajmniej zgadzało się z tym, co wcześniej mi opowiadano.Nawet pomimo tego, że był właśnie środek zimy, zawsze znalazła się jakaś praca do wykonania.Ludzie więc zabierali się do niej.To była znakomicie prosperująca miejscowość.Zapewne również bardzo stara.Świątynia była duża i wyglądała, jakby stała tu od wieków.Kolumny po obu stronach odrzwi stanowiła para potężnych dwugłowych słoni, a każdy z nich wysoki był na trzech mężczyzn Nyueng Bao.Wśród Gunni dwugłowe słonie stanowiły symbol boga szczęścia.Przypomniało mi się, jak Jednooki mówił, że szczęście przedstawia się w takiej postaci ze względu na to, iż jest potężne i dwulicowe.Och.To musi być ta dziewczyna, którą widziałem wcześniej.Sobowtór Sahry.Wyszła właśnie ze świątyni, wyglądała na wyczerpaną i skrajnie smutną.Czy to może być ta sama kobieta? Ta, którą widziałem poprzednim razem, przypominała odrobinę młodszą wersję Sarie.Ta teraz wyglądała na starszą, utyła o dziesięć funtów i przybyło jej kilka lat.Miała tę niewiarygodną twarz, ale zarówno jej biodra, jak i piersi były odrobinę cięższe niż Sahry, poza tym była trochę flejowata, coś co się mojej żonie nigdy nie zdarzało, nawet w najgorszych czasach.Ta kobieta była brudna, obdarta, pogrążona w rozpaczy.Ale w tak wielkim stopniu przypominała Sarie, że chciałem zbliżyć się do niej i uwolnić ją od brzemienia bólu, jakakolwiek byłaby jego przyczyna.Podpłynąłem bliżej, niemalże radując się własnym bólem, jaki płynął z użalania się nad sobą, zastanawiałem się jednocześnie, dlaczego ta kobieta ma na sobie biel, kiedy niemalże wszyscy Nyueng Bao, z wyjątkiem kapłanów, odziewali się w czarne szaty.Wyjąwszy może szczególne okazje.Mogę zapytać Thai Deia, kiedy już wrócę.Jeżeli kiedykolwiek uda mi się znaleźć drogę powrotną.Znajdowałem się tak blisko tej kobiety, że omal mogłem wziąć ją w ramiona i pocałować, oczywiście gdybym tylko przebywał tu cieleśnie.Chciałem to zrobić, bowiem jej twarz bardzo przypominała oblicze Sarie.Czy Sarie miała jakieś kuzynki? Wiedziałem, że miała wujków, ponieważ przynajmniej jeden z nich zginął podczas oblężenia Dejagore.Mogła mieć również ciotki, które zostały w delcie.Grupa pielgrzymów stanowiła jedynie cząstkę zamieszkującej ją populacji.Kobieta w bieli spojrzała dziwnym wzrokiem tam, gdzie powinna znajdować się moja twarz.Jej oczy rozszerzyły się.Z miejsca pobladła.Wydała z siebie skrzek, potem zemdlała.Kilku starszych mężczyzn odzianych w barwne szaty wybiegło ze świątyni.Zaczęli krzątać się wokół niej i próbowali przenieść ją do wnętrza, a jednocześnie bez przerwy paplali coś do siebie, lecz tak szybko, że nie mogłem nic zrozumieć.Odzyskała przytomność, gdy pomogli jej się podnieść.- Sądzę, że widziałam ducha - odpowiedziała na natrętne pytania.- To pewnie od postu.Od postu? W moich oczach wcale nie wyglądała, jakby ostatnimi czasy rezygnowała ze szczególnie wielu posiłków.A więc, wyczuła moją obecność, hę? Warte zapamiętania.Ale miałem przed sobą jeszcze długą walkę o powrót do ciała.Nikomu na nic się tam nie przydam taki zagubiony.Znalazłem drogę wychodzącą z miejscowości i ruszyłem nią w kierunku, który, jak wierzyłem, w końcu zawiedzie mnie do Taglios.Tam będzie już łatwo znaleźć drogę na południe.27.Oszczędzony mi został jednak najcięższy scenariusz podróży.Niedługo po tym, jak natrafiłem na rzekę, cały mój wszechświat zaczął się trząść w posadach.Po trzecim z kolei nienaturalnym dreszczu, który mnie przeszył, zacząłem odczuwać ból
[ Pobierz całość w formacie PDF ]