Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Agata Christie Spotkanie w Bagdadzie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radius.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic by pan nie osiągnął, gdyby pan nie czekał.- Co? Aha.Tak.Ale dziś wieczorem pani by?.- Myślałam, że właśnie o to.- Więc teraz pani by to zrobiła? Obejrzała się na pochrapującego Goodwina.- Och, nie mówię, że w tej chwili - szepnął.- Ale zapłaci mi pani na żądanie.- Wiedziałam, że o to panu chodzi.Mówiłam, że my nie mamy.Jeżeli to nie wystarczy, nie wiem, czy mogę mieć do pana pretensję.- Nie o to chodzi.Pani wie, że nie o to.Ale czy pani nie rozumie, że ktoś mógłby coś zrobić tylko dlatego, że widzi w tym słuszność i nieodzowność, jeżeli ma istnieć harmonia rzeczy?Kobieta powoli obróciła czekoladkę w race.- Myślałam, że pan jest wściekły z jego powodu.- Z powodu Lee?- Nie.Jego - dotknęła dziecka.- Bo musiałabym zabierać go z nami wszędzie.- Chce pani przez to powiedzieć, że leżałby wtedy na łóżku? A pani by go może przez cały czas trzymała za nogę, żeby nie spadł?Patrzył jej w oczy poważne, obojętne, zadumane.Zegar na rynku wybił północ.- Dobry Boże - szepnął.- Z jakimi mężczyznami miała pani do czynienia?- Raz już wyciągnęłam Lee z więzienia w ten sposób.I to z Leavenworth.Kiedy wiedzieli, że jest winny.- Wyciągnęła go pani? - zapytał.- Proszę.Niech pani weźmie inną czekoladkę.Ta już rozgnieciona.Spojrzała na swoje pobrudzone palce i na miazgę czekoladki.Upuściła ją na pryczę.Horace wyciągnął chustkę do nosa.- Pobrudzę panu chustkę - powiedziała.- Niech pan zaczeka.Wytarła palce o zużytą pieluszkę i siedziała znów z rękami splecionymi na kolanach.Goodwin chrapał miarowo.- Kiedy pojechał na Filipiny, zostawił mnie w San Francisco.Dostałam tam posadę i mieszkałam w sublokatorskim pokoju, i gotowałam na palniku gazowym, bo mu przyrzekłam.Nie wiedziałam, jak długo jego nie będzie, ale przyrzekłam mu i on wiedział, że dotrzymam.Kiedy zabił żołnierza z powodu tej czarnuchy, nawet o tym nie wiedziałam.Nie miałam od niego listu przez pięć miesięcy.Aż dopiero przypadkiem zobaczyłam starą gazetę, którą wykładałam półkę kredensu tam, gdzie pracowałam, i przeczytałam, że jego pułk wraca do kraju, a kiedy spojrzałam na kalendarz, to był właśnie ten dzień.Przez cały czas prowadziłam się dobrze! A miewałam różne okazje, co dzień okazje z gośćmi z tej restauracji.Szef nie chciał mnie zwolnić, żebym wyszła na spotkanie tego statku, więc musiałam rzucić posadę.A potem nie pozwolili mi się z nim zobaczyć, nawet nie wpuścili mnie na pokład.Stałam tam, kiedy oni wychodzili ze statku, i wypatrywałam go, i pytałam tych, którzy obok mnie przechodzili, czy nie wiedzą, gdzie on jest, ale tylko kpili sobie ze mnie, pytali, czy mam z nim randkę w ten wieczór, i mówili, że nigdy o nim nie słyszeli albo że on nie żyje, albo że uciekł do Japonii z żoną pułkownika.Próbowałam znowu dostać się na pokład, ale nie wpuszczali.Więc w tamten wieczór wystroiłam się i zaczęłam chodzić po kabaretach, aż wreszcie znalazłam jednego z nich i dałam mu się przygadać, i powiedział mi.Było mi tak, jakbym umarła.Siedziałam tam i muzyka grała, i w ogóle, ten pijany żołnierz mnie obmacywał, a ja tylko zdziwiona, dlaczego się nie puszczam, nie puszczam się z nim, i dlaczego nie jestem pijana, pijana na umór raz na zawsze; i myślałam sobie: dla takiego bydlaka zmarnowałam cały rok.Chyba właśnie dlatego nie puściłam się.Tak czy inaczej, nie puściłam się.Wróciłam do swojego pokoju i następnego dnia zaczęłam go szukać.I szukałam, a ci dranie mi kłamali, próbowali mnie uwodzić, ale wreszcie dowiedziałam się, że on jest w Leavenworth.Miałam za mało pieniędzy na bilet, więc musiałam znowu wystarać się o posadę.Dwa miesiące pracowałam i odkładałam pieniądze.Potem pojechałam do Leavenworth.Wzięłam posadę kelnerki na nocnej zmianie u Childsa, żeby móc odwiedzać go co drugą niedzielę po południu.Zdecydowaliśmy się wziąć adwokata.Nie wiedzieliśmy, że w sprawie więźnia skazanego przez sąd wojskowy adwokat nie może nic zrobić.Ten nasz nie powiedział mi tego, a ja nie powiedziałam Lee, w jaki sposób go wzięłam.Lee myślał, że mam trochę odłożonych pieniędzy.Żyłam z tym adwokatem przez dwa miesiące, zanim się dowiedziałam, że to na nic.Potem wojna wybuchła, więc wypuścili Lee i wysłali go do Francji.Pojechałam do Nowego Jorku i zaczęłam pracować w fabryce amunicji.Dobrze się prowadziłam, chociaż w mieście pełno było żołnierzy z pieniędzmi i nawet nędzne zdziry chodziły w jedwabiach.Ale prowadziłam się dobrze.Potem Lee wrócił do kraju i wyszłam na ten statek, żeby go powitać.Ale aresztowali go i odesłali z powrotem do Leaven-worth za zabicie tego żołnierza przed trzema laty.Więc wzięłam adwokata, który namówił jednego posła na Kongres, żeby go wydostał.Dałam temu adwokatowi także wszystkie pieniądze, jakie miałam odłożone.Więc kiedy Lee wyszedł z więzienia, byliśmy bez grosza.Powiedział, że się pobierzemy, ale nie stać nas było na ślub.I kiedy mu powiedziałam, co z tym adwokatem, zbił mnie.Znów upuściła rozgniecioną czekoladkę za pryczę i wytarła ręce o pieluszkę.Wybrała z bombonierki jeszcze jedną i zjadła.Jedząc popatrzyła na Horace'a przeciągle, obojętnie, w zadumie.Przez szczelinę okienną przenikała zimna, martwa ciemność.Goodwin przestał chrapać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]