Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Japanese English Dictionary (58,259 entries)
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mając stały rezerwuar świeżej wody w samym środku naszej twierdzy, nie ma sensu szukać domu gdzie indziej.- A zła wiadomość? - spytała Shana, która dostrzegłszy lekkie drganie ust Cienia, gdy odrzucał z oczu długie włosy, domyśliła się już, że będzie to raczej coś żartobliwego niż naprawdę złego.- Zła to ta, że jedynym miejscem, do którego mógł ją doprowadzić, jest zespół jaskiń wybranych przez ciebie na swoje leże.- Drżenie ust Mero przeszło w szeroki uśmiech, który ukazał komplet wspaniałych, białych zębów.- Przykro mi, wszystko jest teraz pod wodą.Bardzo zimną wodą, mogę dodać.Shana jęknęła, lecz tylko na pół serio.Jaskinie, które ona i pozostała trójka znaleźli, były dostatecznie rozległe, by każdy - smoki, czarodzieje, dawni ludzcy niewolnicy - mógł sobie wybrać jakie zechce mieszkanie, a i tak zaledwie jedna dziesiąta będzie zamieszkana.Wprawdzie miejsce to znajdowało się bliżej elfów, niż Shana by sobie życzyła, lecz jednak dość daleko od granic wszelkich ziem znajdujących się pod ich kontrolą.Jednakże gdyby nie smoki, jaskinie te nie stanowiłyby najlepszego wyboru.Wprawdzie półelfowie byli czarodziejami, lecz nie mogli dostarczyć wody tam, gdzie jej nie było, ani kształtować skał w inny sposób niż narzędziami, za pomocą własnych rąk.Ich magia obejmowała atak i obronę, zdolność tworzenia złudzeń oraz przenoszenia osób i przedmiotów, a w wyjątkowych wypadkach umiejętność stworzenia czegoś nowego.Nie mając do pomocy smoków, musieliby budować wszystko sami, a nie przebudowane jaskinie byłyby wilgotnym i ryzykownym mieszkaniem.Wszyscy też byli zgodni, z przyczyn oczywistych, że nowa cytadela musi mieć wewnętrzne źródło wody.“Nie są przyzwyczajeni do używania rąk i narzędzi po stuleciach zamieszkiwania w komfortowych warunkach cytadeli zbudowanej przez pierwszych czarodziejów” - rozmyślała Shana, i to nie po raz pierwszy.Czarodzieje wiedli życie w bezczynności i względnym luksusie, dopóki nie pojawiła się ona i nie zburzyła im tego świata.Wszystko, czego potrzebowali, kradli za pomocą magii od elfów.Cytadela była już zbudowana, i to całkowicie - nie musieli się nawet martwić o remonty, bo kiedy jakiś pokój przestawał nadawać się do zamieszkania, jego właściciel po prostu się przeprowadzał.Z czasów wojny czarodziejów pozostały dziesiątki, a nawet setki nie zamieszkanych pokoi.Nudne obowiązki domowe, takie jak gotowanie czy sprzątanie, wykonywali za nich uczniowie - dzieci mieszanej krwi, porywane przez agentów czarodziejów, zanim zostały odkryte i zamordowane przez swych ojców lub panów.Czarodziejem nie zostawało się za darmo.Za okres nauki trzeba było zapłacić, wykonując pracę służącego u uznanego czarodzieja, do momentu, aż pozostali stwierdzili, że dostatecznie wykształcił swą moc magiczną.Uczniów nigdy nie brakowało; Denelor, mistrz Shany, przez dziesiątki lat nie kiwnął nawet palcem, by posprzątać swoje mieszkanie.Nie zawsze jednak tak było; kiedy czarodzieje po raz pierwszy zebrali się razem, dzielili się tylko na doświadczonych i niedoświadczonych - nie było uczniów, którzy usługiwaliby swoim mistrzom.Wszyscy pracowali ramię w ramię, najpierw przy tworzeniu cytadeli, a potem przy organizowaniu powstania, które miało przynieść wolność im oraz ludzkim niewolnikom.“Tym z pewnością będę musiała się zająć” - pomyślała.Nie mogła oprzeć się uczuciu ponurej satysfakcji.Mimo całej sympatii do Denelora, nie sprawiało jej specjalnej przyjemności granie roli jego służącej, a wielu innych czarodziejów również bezwstydnie czerpało korzyści ze swej pozycji.Teraz znów będą pracować wszyscy razem, czy im się to spodoba, czy nie.Tych kilkoro ludzi, którzy obecnie z nimi przebywali, to były głównie dzieci, a nawet czarodziej o najbardziej kamiennym sercu nie kazałby dziecku wykonywać takiej pracy.Tylko elfi władcy byli na tyle okrutni, by zmuszać maleństwa nie mające jeszcze dziesięciu lat do tak samo ciężkiej, fizycznej pracy jak dorosłego.Jeszcze raz pomyślała o smokach.Naprawdę, gdyby nie one, to jaskinie w najlepszym razie nadawałyby się na tymczasowe schronienie.Smoki mało że potrafiły magicznie kształtować skały, to jeszcze bardzo lubiły to zajęcie.Keman zgłosił się na ochotnika do poszukiwania wody, jak tylko jeden z czarodziejów zaczął wyrzekać na jej brak.Pozostałe smoki miały modelować i przekształcać wybrane miejsca zgodnie z indywidualnymi życzeniami mieszkańców oraz do swego własnego użytku.Czarodzieje z kolei mogli skupić swe wysiłki na znajdowaniu zapasów żywności, urządzaniu swoich mieszkań, a przede wszystkim na opracowaniu sposobu zdobywania tych rzeczy, które dotychczas kradli elfom.W przeciągu kilku miesięcy powinni mieć nową kwaterę, lepszą niż stara cytadela, a już z pewnością lepiej przystosowaną do obrony.- Lubię to miejsce - odezwał się z prostotą Keman, opadając na ziemię obok pozostałej trójki.Shana podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem ponad falistymi wzgórzami pokrytymi łąkami i lasem, po czym przytaknęła ruchem głowy.Do tej pory ani ona, ani inni zwiadowcy nie znaleźli żadnych oznak, by ktoś tu przed nimi mieszkał.Jeśli były tu jakieś potwory czające się na obrzeżach posiadłości elfów, to musiało ich być niewiele i dobrze ukrytych.Elfowie zakładali zapewne, iż czarodzieje zdążyli już sobie znaleźć miejsce pod budowę nowego schronienia, lecz nie mieli pojęcia, gdzie ono dokładnie jest i przy odrobinie szczęścia tak już zostanie.Czyż istnienia starej Cytadeli nie udało się utrzymać w tajemnicy przez setki lat? A przecież była ona otoczona przez posiadłości elfów.Z pewnością to miejsce uda się uchronić przed odkryciem, przynajmniej na razie.- Mnie też się ono podoba - niespodziewanie odezwał się Mero.- Żeby tylko można pozbyć się jakoś połowy tych twardogłowych, których musieliśmy ciągnąć ze sobą.Odrobina mniej narzekania i odrobina więcej pracy, a wszystko byłoby zrobione o wiele szybciej.Shana zrobiła kwaśną minę.- Rozumiem, co masz na myśli - powiedziała.- Jeśli jeszcze któryś z tych siwobrodych przyjdzie i zacznie pojękiwać na temat dawnych dobrych czasów, to spakuję się i sobie pójdę.Ja doskonale dam sobie radę w lasach, chciałabym widzieć, jak im uda się mnie znaleźć!“Niech sobie radzą przez jakiś czas bez swojego przywódcy, a przekonają się, dokąd ich to zaprowadzi.Zobaczymy, czy któryś z nich potrafi zapewnić wszystkim pożywienie i inne niezbędne rzeczy, skoro nawet nie wiedzą, jak się poluje!”- Nie kuś mnie, bo się do ciebie przyłączę! - stwierdził Mero.- Wprawdzie nie jestem przyzwyczajony do włóczenia się po dzikich pustkowiach, ale wolę obozować na dworze w śniegu i deszczu, niż wysłuchiwać ich ustawicznych utyskiwań na najmniejszą niedogodność.Przecież niewiele brakowało, żeby w tej chwili byli już martwi, zamiast budować nową siedzibę, a to byłoby bez porównania bardziej niedogodne niż konieczność obywania się bez części rzeczy.- Potrząsnął głową.- Nigdy ich chyba nie zrozumiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]