Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.3 (SCAN dal 802)
- Kroger Aleksander Ekspedycja Mikro (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto czemu musisz zginąć, a ja winienem posiąść wszystko, co twoje.Wszystko.W tym miejscu Elryk obudził się okryty zimnym potem.Sięgnął po miecz.Śnił mu się Yyrkoon jako wąż i książę gotów był przysiąc, że słyszy, jak niezbyt daleko coś prześlizguje się po piasku.Koń wyczuł to coś i parsknął, coraz wyraźniej zaniepokojony.Elryk wstał, zrzucając pled.Z nozdrzy konia buchały kłęby pary, wiszący wysoko na niebie księżyc rzucał na pustynię błękitnawą poświatę.Szelest się przybliżył.Elryk spojrzał na wysokie brzegi wąwozu, ale niczego nie dostrzegł.Był pewien, że to nie ogniste żuki wracają, a to, co usłyszał po chwili, utwierdziło go w przekonaniu.Coś niemal krzyknęło i Elryka owionął cuchnący oddech.Zrozumiał, że w pobliżu czai się jakaś gigantyczna bestia.Albinos wiedział też, że stwór nie jest mieszkańcem tej pustyni, że w ogóle nie pochodzi z tego świata.Wyczuwał smród czegoś nadprzyrodzonego, przybyłego z samego dna piekieł na wezwanie jego wrogów.Nagle zrozumiał, dlaczego Czarownicy, Poszukiwacze Przygód odstąpili tak łatwo od walki i co zamierzyli sobie, puszczając go wolno w dalszą drogę.Klnąc niewczesną euforię, Elryk dobył Zwiastuna Burzy i cofnął się w mrok, z dala od konia.Z tyłu dobiegł go ryk.Obrócił się w miejscu i ujrzał przeciwnika.Była to bestia mogąca z pozoru przypominać kota, jednak ciało należało do pawiana, ogon był wygięty, a z grzbietu sterczały kolce.Wysunięte pazury sięgały ku Elrykowi, który z krzykiem odskoczył, zamierzając się mieczem.Stworzenie lśniło osobliwie różnymi kolorami, jakby nie było do końca materialne.Trudno było dłużej wątpić w jego pochodzenie, Czarnoksiężnicy z Melniboné nieraz wzywali takie istoty jako pomoc w walce.Książę przetrząsnął pamięć w poszukiwaniu jakiegoś zaklęcia, które odesłałoby bestię z powrotem, ale zbyt wiele czasu minęło, odkąd sam praktykował czary.Zwierzę złapało trop umykającego przez pustynię Elryka i rzuciło się w pogoń.Bestia ryknęła - pragnęła czegoś więcej niż ciało Elryka.Ci, którzy ją wezwali, bez wątpienia przyobiecali jej duszę księcia, jako że taka była nagroda dla podobnych stworzeń.Pazury znów przeciery powietrze tuż za Elrykiem, ale ten odtoczył się, tnąc przednią łapę mieczem.Zwiastun Burzy dosięgną! jednej z poduszek i wytoczył ciecz podobną do krwi.Elryk poczuł, jak wlewa się weń mdląca fala energii.Pchnął, i tym razem bestia zaskrzeczała, otwierając szeroko paszczę pełną tęczowo lśniących kłów.- Na Ariocha - wykrztusił Elryk - aleś szpetna.Będzie łaską dla świata odesłać cię z powrotem do otchłani.- Miecz ciął znów tę samą, ranną łapę, ale na stworzeniu nie zrobiło to tym razem większego wrażenia, co więcej, wyraźnie szykowało się do skoku, którego Elryk nie miał większych szans przetrzymać.Takie istoty nie były tak łatwe do zabicia jak wojownicy Bractwa Ćmy.W tejże chwili dał się słyszeć krzyk, a Elryk, odwróciwszy głowę, ujrzał jakby widziadło, które zbliżało się w blasku księżyca.Ktoś na kształt człowieka jechał na grzbiecie garbatego zwierzęcia galopującego szybciej niż jakikolwiek koń.Kotopodobne zastygło niepewne i odwróciło się, plując i warcząc, by stawić czoło przybywającemu, nim upora się na dobre z albinosem.Rozumiejąc, że to nie nowe zagrożenie, ale jakiś podróżnik próbujący przyjść z pomocą, Elryk krzyknął:- Uważaj, panie! To nieziemska bestia i nie można zabić jej zwykłą bronią!- Wiem o tym, panie, i będę zobowiązany, jeśli zajmiesz się tą gadziną, podczas gdy odwrócę jej uwagę! - dobiegła odpowiedź wykrzyczana głębokim, pogodnym głosem.Jeździec zawrócił dziwacznego wierzchowca i o wiele już wolniej skierował się w przeciwnym kierunku.Bestia jednak nie dała się oszukać, musiała otrzymać dokładne instrukcje co do wyboru ofiary.Poruszyła nozdrzami, na nowo poszukując Elryka.Albinos leżał akurat skryty za wydmą i zbierał siły.Przypomniał sobie pomniejsze zaklęcie, które dałoby się wykorzystać dzięki energii wyssanej z demona.Zaczął śpiewać w dawnym, pięknym i melodyjnym języku zwanym klasycznym Melnibonéańskim, a czyniąc to nabrał garść piasku i miękkim ruchem przesypał ziarna między palcami.Piach zaczął powoli formować się w rosnącą ku górze spiralę obracającą się coraz szybciej i szybciej w mdłym blasku.Zwierzę ryknęło i ruszyło biegiem, Elryk zaś stanął pomiędzy nim a wirującą spiralą.W ostatniej chwili odsunął się.Spirala śpiewała coraz wyższymi tonami.Była to jedynie prosta sztuczka, wprawka dla młodych czarnoksiężników, lecz piach oślepił bestię na tyle długo, by Elryk mógł przemknąć pomiędzy łapami i wbić ostrze miecza w żywotne organy demona.Energia popłynęła przez miecz do Elryka, który przyjmował ją z krzykiem szaleńca.Siła życiowa demonów nie była mu obca, ale gotowa i jego przemienić w demona, nie sposób bowiem ją kontrolować.- Ach! Za dużo tego.Za dużo! - Zwinął się z bólu, przytłoczony przypływem, gdy bestia ryknęła raz jeszcze i zdechła.Elryk leżał na piasku i łapał ciężko powietrze, podczas gdy ciało demona z wolna rozpływało się w nicość powracając do wymiaru, z którego zostało wezwane.Przez kilka chwil książę pragnął rzucić się w ślad za nim, bowiem nowa moc wydawała się grozić rozsadzeniem jego ciała, gotowała się we krwi, wypełniała kości; w końcu jednak zdołał się opanować.Wstał powoli i usłyszał zbliżający się tętent kopyt.Obrócił się wznosząc miecz, ale ujrzał jedynie podróżnika, który wcześniej próbował mu pomóc.Zwiastun Burzy, broń pozbawiona sentymentów w materii zabijania, wierciła się niecierpliwie w dłoni gotowa wypić jeszcze jedną duszę, nieważne, że przyjazną.- Nie! - Albinos zmusił miecz do powrotu do pochwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]