Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Madej P Ćwiczenia laboratoryjne z Podstaw Elektroniki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczęście reszta spraw toczyła się gdzie indziej.I tak jednak sytuacja była bardzo poważna.Ktoś wiedział teraz przynajmniej czym był Skander.Nie miał jednak wyboru.Musiał czekać.Prawie piętnaście tygodni.Centrum w CzillVardii powierzono obowiązki praktykanta: prowadziła badania komputerowe.Szybko się uczyła - wchłaniała niemal wszystko - pomimo, iż niewiele rozumiała z projektu, nad którym pracowała.Miała uczucie, że ma wgląd w jedną tylko stronę ogromnej księgi.Po kilku tygodniach pracy zaczęła chwilami odczuwać lekkie zawroty głowy.Nachodziły ją zjawy, bez widocznej przyczyny, które równie tajemniczo znikały.Po kilku takich wypadkach zgłosiła się do centralnej kliniki.Lekarze wykonali kilka standardowych testów, po czym wyjaśnili przyczynę jej dolegliwości.- Będziesz się rozdwajać - powiedział lekarz.- Nie ma się czym martwić.Właściwie to cudowne - jedyne, co może się wydać zaskakujące to fakt, iż proces ten zaczął się tak rychło od chwili, gdy do nas dołączyłaś.Vardia nie mogła się nadziwić.Spotkała już bliźniaki i w Centrum i poza jego terenem, nigdy jednak nie przyszło jej jakoś do głowy, że i jej się to kiedyś może przydarzyć.- Jak to wpłynie na moją pracę? - spytała z obawą.- Praktycznie wcale nie wpłynie - powiedział lekarz.- Po prostu będziesz rosnąć w miarę, jak każda twoja komórka rozpocznie proces powielania się.Twoja replika zacznie ci wyrastać na plecach.Proces spowoduje lekkie zawroty głowy i osłabienie, a w końcowej fazie - głębokie zakłócenie orientacji.- Jak długo to potrwa? - spytała.- Jeżeli wszystko pójdzie normalnie - około czterech tygodni - brzmiała odpowiedź.- Jeżeli chciałabyś zakorzenić się na cały dzień i noc, wówczas tylko około dziesięć dni Zdecydowała mieć to już za sobą.Mimo, że wszyscy jej przypadkiem niezmiernie się emocjonowali, ona sama była pełna lęku i przygnębienia.Nadzorca z ochotą dał jej zwolnienie, jako że nie pracowała ona nad projektem tak długo, by nie można jej zastąpić.Wybrała więc spokojne miejsce poza Centrum, w pobliżu rzeki i tam się posadziła.W nocy nie miała oczywiście żadnych problemów, jednakże za dnia, gdy musiała się ukorzeniać, świadomie wypuszczając czułki, szybko ogarniało ją znużenie.Za wyjątkiem wczesnego ranka i kilku chwil przed samym zmrokiem przebywała w obozie sama albo co najwyżej w towarzystwie mieszkańców Czill, odsypiających długie okresy pracy " na okrągło".Na trzeci dzień uświadomiła sobie, że potrzebuje wody i wykorzeniła się, aby zejść do strumienia.Okazało się to trudniejsze niż przypuszczała.Miała uczucie, że waży z tonę, miała też poważne trudności z utrzymaniem równowagi.Mogłaby sięgnąć do tyłu i namacać wyrastający kształt, nie miało to jednak większego sensu.Na brzegu rzeki dostrzegła Umiau.Spotykała je oczywiście w Centrum, ale tylko przenoszące się z miejsca na miejsce.Osobnik spotkany teraz był pierwszym, którego widziała z bliska.Wydawało się, że po prostu leży, śpiąc na piasku.Umiau miał dolną część ciała ryby, pokrytą srebrzysto-niebieskimi łuskami schodzącymi do płaskiej, dwudzielnej płetwy ogonowej.Powyżej talii ciało miało taką samą jasno-błękitną barwę, ale pozbawione było tych lśniących łusek pokryte gładką, zwodniczo mocną skórą.Poniżej linii przejścia widoczne było duże zagłębienie tworzące pochwę.Osobnik miał parę dużych i bardzo mocnych piersi i twarz kobiety, która w świecie Brazila mogłaby uchodzić za piękną pomimo jasnoniebieskich ust i włosów, które zdawały się spływać niczym błyszczący brokat.Uszy, normalnie przykryte włosami, ukształtowane niczym maleńkie muszle i ustawione niemal w równej linii po bokach głowy.Vardia dostrzegła również, że nos miał rodzaj skórzastych klapek, unoszących się i opadających w rytm oddechu stworzenia, prawdopodobnie - jak się domyślała - dla ochrony przed wtargnięciem wody podczas pływania.Długie, muskularne ramiona kończyły się dłońmi z długimi, cienkimi palcami i kciukiem, połączonymi błoną pławną.Vardia weszła do wody, by się napić i wtedy dostrzegła inne Umiau wzdłuż całego brzegu, niektóre pływały z wdziękiem i bez wysiłku zarówno na powierzchni, jak i pod wodą.Tutaj, przy brzegu rzeka była płytka, na środku jednak głęboka na prawie dwa metry.Umiau na lądzie poruszały się niezgrabnie, podciągając się na rękach, a w Centrum używały elektrycznych wózeczków.W swoim żywiole były jednak naprawdę piękne.Większość, jak osobnik śpiący nieopodal, nosiła bransolety z rodzaju kolorowego koralu, naszyjniki, małe kolczyki z muszli i inne ozdoby.Wszystkie wydawały się jej podobne, różniły się jedynie wzrostem.- Ciekawe, czy wszystkie są kobietami? - pomyślała.Skończywszy pić powoli ruszyła do brzegu.Strasznie chlapała, bała się, że zaraz upadnie.Hałas obudził śpiącego Umiau.- Nob.Cześć! - powiedziała syrena przyjemnym, melodyjnym głosem.Umiau mogły wydawać dźwięki w języku Czill, większość z tych, które spotkała w Centrum, znała go.Mieszkańcy Czill natomiast nie byli w stanie naśladować innych języków, a więc wszelkie rozmowy musiały być prowadzone w ich mowie.- Przepraszam, że cię obudziłam - tłumaczyła się Vardia.- W porządku - odpowiedział Umiau i ziewnął.- Nie powinnam marnować czasu na sen.Słońce mnie wysusza i przez kilka godzin mam później gorączkę.Rozmnażamy się, co?- Tak.- odparła Vardia, trochę zażenowana.- Pierwszy raz.To okropne!- Współczuję - powiedziała syrena.- Złożyłam jajo w tym cyklu, ale dostanę w następnym.Vardia zdecydowała się zakorzenić na razie w pobliżu strumienia: - Nie rozumiem - powiedziała z wahaniem.- Czyżbyś była kobietą?Umiau zaśmiał się: - Tyle, co ty - odparł.Jesteśmy obojnakami.Jednego roku wytwarzamy jajo, po czym przekazujemy je komuś, kto akurat w tym roku nie owulował.Tam jajo oblewane jest spermą i rozwija się.Następnego roku dostajemy jajo.Trzeci rok jest bezpłodny, po czym cała sekwencja powtarza się.- Nie można się więc powstrzymać? - spytała Vardia niewinnie.Umiau roześmiał się ponownie: - Pewnie, ale niewielu tak robi, chyba że się da wysterylizować.Jak mus to mus, kotku!- A więc to jest przyjemne? - nalegała Vardia niewinnie.- Niewiarygodnie - odparł Umiau z chytrym uśmieszkiem.- Chciałabym móc tak powiedzieć o sobie - nadąsała się Vardia.- Czuję się jednak nędznie.- Nie martwiłabym się tym - powiedział Umiau.- Robimy to tylko dwa lub trzy razy w całym naszym długim życiu.- Nagle syrena zerknęła ku słońcu.- Cóż, robi się późno.Miło było z tobą pogawędzić, ale muszę zmykać.Nie martw się - wszystko pójdzie dobrze.Bliźniak będzie na schwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]