Podobne
- Strona startowa
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Ożarowski Aleksander Rosliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie
- Appian z Aleksandrii Historia Rzymska I XII
- Aleksander Kondratow Zaginione cywilizacje
- Chmielewska Joanna Florencja, corka Diabla
- Prus Boleslaw Lalka 9789185805365
- P.D. James Czarna wieza
- Anne McCaffrey Mistrz harfiarzy z Pern
- King Stephen Christine
- Card Orson Scott Glizdawce (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie macie zamiaru dojść wreszcie na samą górę? - zapytała ubawiona Gela.- W ciągu całej ekspedycji nie przeżyliśmy tylu wstrząsów, co teraz.Spokojniej było nawet w żołądkach ryb.- Zaraz będziemy na miejscu - dyszał Hal.- Ja też bym wolał znajdować się teraz w statku powietrznym.- Przecisnął się przez otwór w parkanie.Na schodach czekał już zniecierpliwiony profesor ze skrzynką w ręku.Nie wyglądało na to, aby zamierzał wyręczyć Hala w dźwiganiu jej.- Nieźle was tu umieścili - odezwał się Hal do Geli.- Wcale się nie dziwię, że przez tyle czasu nikt was nie odkrył.Te chytre tablice.- Jakie tablice? - zapytała Gela.Hal uświadomił sobie, że tamci nie znają w ogóle tych napisów ostrzegawczych, a przynajmniej nie wiedzą nic o ich przeznaczeniu.Wspinając się dalej i dysząc ciężko, zaczął opowiadać jej o wszystkim, co dotychczas odkryli na wyspie.Przysłuchiwała się uważnie, nie przerywając mu ani na chwilę.Jedynie na samym początku wtrąciła, że wywoła również radiostację na “Oceanie”, aby cała załoga mogła wysłuchać interesujących wieści.Wkrótce znaleźli się na górnej krawędzi skał.Stali na lekko spadzistej platformie, pokrytej zaroślami i ptasim kałem.Przed nimi widniała rozległa, wznosząca się łagodnie równina, porosła karłowatymi, tuż na urwiskiem nawet poszarpanymi krzewami i ułomnymi, przeważnie kolczastymi drzewami.W wielu miejscach sterczały z ziemi zwietrzałe, czerwonobrunatne skały koralowe.Pomiędzy nimi, na skąpych, wypłukanych warstwach osadowych, rosła gdzieniegdzie trawa, oraz mech i oset.Chmara różnorodnego ptactwa gnieździła się w zaroślach, hałasując przeraźliwie, ale bez przesadnej trwogi.Od czasu do czasu jakaś zielona, połyskliwa jaszczurka przemykała do swej kryjówki.Trójka podróżników zapuszczała się coraz bardziej w głąb wyspy.- Jeszcze trochę i możecie spuścić na wodę “Ocean II” - odezwała się znowu Gela.- Niedługo nadlecą tu nasze helikoptery, który będą nam towarzyszyły.Ale nie weźcie ich za muchy, zresztą tych już raczej nie ma.Wytępiliśmy je chyba skutecznie.Dlatego też nie obawiamy się już tak bardzo ptaków, które musiały przestawić się na inne pożywienie.Wiecie przecież, jak bardzo jesteśmy zależni od naszych samolotów, bez nich bylibyśmy strasznie nieporadni.- Przejdźmy jeszcze kawałek - powiedział Fontaine, kiedy Hal chciał już zdjąć skrzynkę.Łatwo mu mówić, pomyślał Hal, w końcu to nie on ją dźwiga.Tuż za pobliską grupą krzaków zaczynały się ruiny.Tutaj również teren przypominał raczej twierdzę.Kolczasty drut, który niegdyś wieńczył tu mury, był już od dawna skruszały.Widocznie nie wykonano go z tego samego trwałego materiału, co ogrodzenie.tym, że kiedyś istniał, pozwalały jedynie przypuszczać brunatne ślady na przeżartym, pokrytym algami betonie.W wielu miejscach natykali się na szerokie wyłomy w murach.Za nimi widniały ruiny niskich domków, z których wnętrz wystawały korony wspaniale rozwiniętych, bo osłoniętych tu od wiatru krzewów drzew.Za tym dosyć rozległym kompleksem błyszczało coś jasnego.Z tego właśnie kierunku rozległo się brzęczenie, które nagle zabrzmiało wokół nich.Odgłos wydał się Halowi i Djamili znajomy.- Są już twoi ludzie - poinformował Gelę.- To dobrze - szepnęła.- Jestem naprawdę podniecona! Żałuję prawie, że obiecałam towarzyszyć wam przez najbliższy czas.- Coś podobnego! - udał oburzenie Hal.- Chyba to, rozumiesz, prawda? - zapytała.- Oczywiście.Zresztą mamy czas, tak że możesz wziąć sobie trochę urlopu.Musicie nam tylko powiedzieć, gdzie możemy się zatrzymać, nie stwarzając dla was niebezpieczeństwa.- Poczekaj, nasi coś nadają - przerwała mu Gela.Po chwili powiedziała: - To dla was.Kilka metrów dalej zobaczycie otwartą przestrzeń.Tam zostawcie “Ocean” i poczekajcie na wiadomość ode mnie.Możecie poruszać się bez obawy.Nikt z naszych nie znajduje się poza zadaszeniem.Hal przekazał instrukcję Geli, Djamili i profesorowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]